Święty Jan Paweł II i „złodzieje” z zarządu powiatu. To tematy powiatowych radnych. Będą teraz przepraszać i płacić? Sprawę rozstrzygnie sąd!
Chyba połowa radnych powiatowych zadeklarowała w środę, 29 marca, że jest „wierząca”, część doprecyzowała, że są katolikami, a jeden podkreśli, że jest „praktykujący”. Nie przeszkodziło im to podczas sesji Rady Powiatu Kłodzkiego prowadzić gorszących sporów.
Zaczęła radna Krystyna Śliwińska, która – w imieniu klubu PiS – usiłowała przekonać pozostałych do przyjęcia stanowiska „w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II”. Zacytujmy fragmenty projektu tego dokumentu: „W pierwszych dniach marca br. byliśmy świadkami bezprecedensowego ataku na papieża (...). Haniebna medialna nagonka (…). Musimy dawać świadectwo prawdzie (...)" itd.
Przewodniczący rady, Zbigniew Łopusiewicz, lekko poirytowany zwrócił uwagę, że ciało to może przyjmować uchwały, a te powinny być w odpowiednim trybie procedowane. Usłyszał wtedy od radnej Śliwińskiej: – To tak nie jest, jak pan myśli. Nie skończyło to jednak dyskusji. Nie będziemy przytaczać całości wymiany zdań, choćby tego, czy radni PiS na jednym szeregu postawili współczesne media i oprawców z SB...
Warto przytoczyć jednak trzy krótkie zdania. Radny Michał Cisakowski, to on właśnie zadeklarował się jako wierzący i katolik, stwierdził, że „wsparcie w modlitwie więcej pomoże, niż uchwała”, Zbigniew Łopusiewicz, że „Kościół się sam obroni”, a starosta Maciej Awiżeń, że sprzeciwia się „wykorzystywaniu Jana Pawła II w rozgrywkach politycznych”. – To jest poniżej pewnego poziomu – zakończył.
Ostatecznie skończyło się na tym, że projekt stanowiska rady pozostał stanowiskiem klubu PiS. My ze swej strony chcieliśmy zwrócić uwagę, że publikacje w mediach czy autorzy książek podlegają polskiemu prawu. Mogą być oceniane z punktu widzenia prawa prasowego czy cywilnego, a nawet karnego. Jeśli jednak jakaś publikacja portalu doba.pl miałaby doczekać się reakcji rady powiatu, to bardzo prosimy. Będzie śmiesznie.
Śmiesznie nie było, gdy wystąpił radny Józef Kołt. Podczas poprzedniej sesji rady powiatu zarzucił on zarządowi powiatu ni mniej, ni więcej tylko... kradzież. – Wyście je ukradli! – mówił o środkach, które pochodziły z darowizn dla uchodźców z Ukrainy, a trafiły na remont łazienek w budynku w Dusznikach, w którym oni mieszkają [sprawę opisaliśmy TUTAJ].
Członkowie zarządu na tyle poczuli się dotknięci tą wypowiedzią, że zażądali od radnego Kołta przeprosin, pod groźbą skierowania sprawy do sądu i żądania zadośćuczynienia w wysokości łącznie 250 tys. złotych. Kołt uznał, że to ogranicza jego mandat radnego, Śliwińska, że to akt zastraszania radnego, a Awiżeń był nieugięty: – Są granice! Liczyłem, że pan się zastanowi, co pan mówi, a pan brnie...
Rzeczywiście, radny Kołt odczytał swoje oświadczenie, które trudno było uznać za coś innego, jak atak na członków zarządu powiatu. Był przy tym wyraźnie przejęty, łamał mu się głos... Gdy skończył, chyba tylko radny Tomasz Nowicki dostrzegł słowo „przepraszam” na końcu jego wypowiedzi. Sprawa jest jednak na tyle precedensowa, że przytoczymy ten fragment:
„Powiem tak… Jeżeli… Na koniec… Jeżeli… Nie mogę… [tu słychać wielkie emocje w głosie radnego Kołta, sięga on po szklankę z wodą, by móc dalej mówić]. Jestem człowiekiem wierzącym i praktykującym. Jestem katolikiem. Ale jeżeli w mojej wypowiedzi powiedziałem, że wyście ukradli, to to dotyczyło też i radnych. Jeżeli byście chcieli, to przepraszam, jeżeli kogoś uraziłem. Dziękuję”.
Czy członkowie zarządu powiatu nie mogliby przyjąć tego za dobrą monetę? Czy po każdej sesji rady będziemy się teraz zastanawiać, kto kogo poda do sądu? Warto tu zwrócić uwagę na słowa radnego Borysława Zatoki, który – co podkreślił – uważa, że Kołt powinien przeprosić, ale warto, żeby Maciej Awiżeń i pozostali okazali łaskę, czyli darowali niewątpliwą winę. Inaczej będziemy mieć w sądzie widowisko, że hej. [kot]
Przeczytaj komentarze (37)
Komentarze (37)