Czy używanie broni jako zabawki to dobry pomysł? Ale może takie mamy czasy? Rodzinny festyn w Wambierzycach [FOTO]
Festyn Rodzinny w Wambierzycach 15 sierpnia otworzył dla nas sezon wielkich imprez, które wiążemy z dożynkami. Przypada on w święto – według polskiej tradycji – Matki Boskiej Zielnej. Tym razem jednak dzień ów, choć kwiatów i ziół nie brakowało, zdominowany został przez zielone mundury.
Nie twierdzimy, że to źle, ale już przy wejściu na plac, gdzie trwała zabawa, witały nas stoiska Terytorialsów i naszej lokalnej dumy – 22. Karpackiego Batalionu Piechoty Górskiej im. gen. dyw. Bronisława Prugara-Ketlinga. Co nas zaskoczyło? Każdy mógł przy nich wziąć prawdziwą broń do ręki i udawać Rambo... Nawet kilkuletnie dzieci. A rodzice czy dziadkowie z uciechą robili zdjęcia i filmiki. Oczywiście wszystko odbywało się pod nadzorem doświadczonych żołnierzy.
Pewnie jesteśmy „starej daty”, ale nam bardziej przypadła do gustu scena, w której niesłychanej urody dziewczyna zaprowadziła swojego chłopaka w mundurze na stoisko Gminnego Centrum Kultury, Sportu i Turystyki w Radkowie, gdzie oboje przygotowywali kompozycje kwiatowe. I – uwaga! – po żołnierzu owym, z pewnością wyśmienitym, nie widać było, że to „niemęskie” zajęcie. A do tego jeszcze w towarzystwie zaprzyjaźnionej pary wyglądali wszyscy nieziemsko. To dopiero była Zielna!
Imprezę rozpoczął na wielkiej scenie muzyczny duet młodych ludzi. Grali naprawdę przyjemnie, ale nas zaintrygowało, że ich występ rejestruje... burmistrz Nowej Rudy, Tomasz Kiliński. Wielki fan muzyki? Zapewne, tak nam zresztą powiedział. Sprawa dla nas wyjaśniła się, gdy usłyszeliśmy, kto grał. Panna Aleksandra Kossak na trąbce i pan Emilian Kiliński na pianinie elektrycznym. Rzeczywiście, gdy ma się tak uzdolnionych następców, warto takie chwile uwieczniać.
Festyn otworzyli, co jest dobrym obyczajem, gospodarze – burmistrz Radkowa, Jan Bednarczyk [Powiedział przy tym zdanie, z których słynie. Życzył mianowicie wszystkim: – Wiary w proste rzeczy i proste rozwiązania.] oraz kustosz sanktuarium wambierzyckiego, Albert Krzywański [Ten z kolei zaprosił na scenę biskupa seniora Ignacego Deca]. Biskup stwierdził, że swój limit przemów wyczerpał na wcześniejszej mszy, zatem pomodlił się krótko i wszyscy mogli zasiąść do biesiady.
A tu od ubiegłego roku nic się na szczęście nie zmieniło! Zaglądaliśmy wtedy do talerzy VIP-ów i zwyczajnych żołnierzy. Wszyscy dostawali poczęstunek z tych samych garnków. Także towarzystwo siedziało przy stołach pomieszane. Obok tak godnych postaci jak biskup i samorządowcy różnych szczebli, żołnierze, którzy tego dnia byli już „po pracy”. To dobra wambierzycka tradycja. Zresztą... Nad wszystkim czuwał burmistrz Bednarczyk, który jak patriarcha krążył po placu i – tak nam się wydawało – po kilka zdań zamienił chyba ze wszystkimi.
Dla nas najsympatyczniejszy i smakowity był widok pani, która jest chyba na każdej imprezie w powiecie kłodzkim – wszędzie z pięknymi bochnami chleba, smalcem i ogóreczkami. Te ostatnie w barwach wojskowych mundurów. A lubimy taki zestaw, czyż nie? [kot]
Przeczytaj komentarze (19)
Komentarze (19)