Europosłanka z PiS, Anna Zalewska, straciła intratną fuchę w naszej okolicy? Ależ mamy zwroty akcji! [AKTUALIZACJA 3]
Wiceminister obrony narodowej, Cezary Tomczyk, poinformował o dymisji polityków PiS ze stanowisk, które zajmowali w radach szpitali woskowych, w tym tego z Lądka-Zdroju. Wśród nich jest – jak domniemano i jak wskazał sam minister – posłanka do Parlamentu Europejskiego z naszego regionu, Anna Zalewska.
Polityczka PiS miała przestać być członkiem rady społecznej 23. Wojskowego Szpitala Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnego SPZOZ w Lądku-Zdroju, gdzie – jak twierdzi PO – zarabiała 12,5 tys. złotych miesięcznie, ale... Wszystko zdaje się być tu jak w kawale o Radiu Erewań.
Sama europosłanka twierdzi, że nigdy nie była i nie jest członkiem tej rady, nie mogła być więc z niej odwołana, a wcześniej zarabiać niezłą kasę! Jeśli – jak to określa – fake newsy na jej temat nie zostaną sprostowane, grozi spotkaniem w sądzie. – Czego się boicie? – pyta Anna Zalewska.
„Kończymy z partyjnymi nominatami!” – ogłosiła na swym oficjalnym profilu na platformie X [dawniej Twitter] Platforma Obywatelska. Jak zakończy się ta fascynująca [żenująca?] wymiana zdań? Jeśli rzeczywiście w sądzie, to i tak jedna ze stron nie uzna pewnie jego wyroku...
AKTUALIZACJA. Wiceminister Tomczyk nie odpuszcza. Stwierdził o 15:18, 12 stycznia, że Anna Zalewska została powołana do rady, ale – mimo próśb – nigdy nie przyszła, a nieobecność tłumaczyła... obowiązkami w Parlamencie Europejskim. To zatem nie koniec tego spektaklu.
Tak kończyliśmy poprzednią wersję tekstu i... nie myliliśmy się! „Anna Zalewska była wyznaczona do rady, ale nie była na żadnym posiedzeniu, żadnych pieniędzy nie pobrała” – powiedział portalowi Wirtualna Polska dyrektor lądeckiego szpitala, Zdzisław Puzio. TA Anna Zalewska.
Ona sama przyznała WP, że została powołana do rady, ale złożyła rezygnację. „Wiedziałam, że nie dam rady pogodzić obowiązków” – podkreśliła. Miała wówczas odpisać dyrekcji szpitala – co przekazała portalowi Interia – „dziękuję za honor”. Oświadcza, że nie zarobiła tam ani grosza.
Co na to Cezary Tomczyk? „MON jest w kontakcie z dyrektorem szpitala, który przekazał nam jednoznaczne informacje w tej sprawie. Moją decyzją pani Anna Zalewska została skutecznie odwołana z tej funkcji. Nie ma sporu, nie ma już tej sprawy” – powiedział Interii wiceminister.
Czyżby? No to przytoczymy jednak kawał Radia Erewań: Czy to prawda, że na Placu Czerwonym rozdają samochody? Radio Erewań odpowiada: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach Dworca Warszawskiego i nie rozdają, tylko kradną.
Zatem europosłanka Zalewska była zamieszana „w sprawę”... – W jaką sprawę? Nie ma już tej sprawy – mógłby powiedzieć wiceminister obrony narodowej i ci, którzy rozpowszechniali w sieci po jego wpisie informacje, że miała się nachapać w Lądku-Zdroju. W jakim Lądku?
Ministerstwo Obrony Narodowej postanowiło jednak kontynuować tę komedię i do oficjalnego komitetu dołączyło informacje dyrektora Puzio z 13 stycznia. A w nim? Znane już powszechnie informacje... „Zajmijcie się poważną pracą” – skomentowała to Anna Zalewska. [kot]
Przeczytaj komentarze (20)
Komentarze (20)