„Rzeź wołyńską trzeba w szkole nazywać po imieniu” – powiedziała w Kłodzku ministra edukacji Barbara Nowacka [FOTO]
– Musimy dużo zmienić, żeby dogonić w szkole XXI wiek – powiedziała ministra edukacji Barbara Nowacka na spotkaniu z uczniami szkół średnich z powiatu kłodzkiego. Wielu z nich tych zmian jednak nie doczeka. Żadnej rewolucji w szkołach ma nie być, a budowa nowej rzeczywistości nastąpi po spokojnym namyśle.
Zacznijmy od kwestii, która nie wiedzieć czemu wzbudza wśród wielu aż tak takie emocje. Jeden z uczniów spytał Barbarę Nowacką, czy jej resort zamierza zrobić kampanię na rzecz używania żeńskich końcówek, tzw. feminatywów, czyli np. mówienia „minister”, gdy funkcję tę sprawuje mężczyzna, a „ministerka”, gdy jest to kobieta. – Nie, to jest kwestia ewolucji – odpowiedziała. – Dziewczyny to zrobią same – dodała wskazując na obecne na sali uczennice. Ona mówi o sobie ministerka, bo jest kobietą. Prawda, że to proste i mało rewolucyjne?
Choć gospodarze spotkania, kłodzkie Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego, wpis w księdze pamiątkowej przygotowali dla niej z formą „minister”, nie było to powodem do żadnego zgrzytu. Podobnie jak tytuł utworu zespołu Republika, który na koniec spotkania zagrały zdolne uczennice, Maja i Magda, czyli „Biała flaga”. W oryginale są tam słowa: „Gdzie oni są / Ci wszyscy moi przyjaciele (...) / Schowali się / Po różnych mrocznych instytucjach / Pożarła ich / Galopująca prostytucja”. To nie o MEN, prawda? Ciechowski napisał to przeszło 40 lat temu.
Warto podkreślić, że w krótkim wystąpieniu ministry Nowackiej ANI RAZU nie pojawiła się nazwa partii do niedawna rządzącej, ani nawet nazwisko byłego ministra. Raz jedynie wspomniała o zmarnowanych 8 latach. Postawiła za to postulat „odpartyjnienia szkoły”, a towarzyszyło jej w tym troje posłów z Koalicji Obywatelskiej, w tym wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska i ekscentryczny dla wielu Marcin Józefaciuk, senatorka, Maciej Awiżeń, czyli wojewoda z PO i starosta kłodzka Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk, z tej samej partii rzecz jasna.
A ze spraw poważniejszych... – Szkoła musi się zmienić! – oświadczyła Barbara Nowacka. Dlaczego? Bo „pracuje na schematach sprzed 100 lat”. Tu chyba nie ma większych kontrowersji. Potem ministra zadeklarowała: – Nauczyciele są kompetentni. Muszą być doceniani przez państwo i przez państwa. Tu znowu wskazała na uczniów. Barbara Nowacka zaproponowała właśnie taki ton rozmowy. Gdy zwracała się do uczniów: „Szanowni państwo”, brzmiało to poważnie, z szacunkiem. Ani przez chwilę ministra nie próbowała jednak przymilać się młodym ludziom.
Zadania szkoły, które zarysowała, też nie wzbudzają sprzeciwu. To przede wszystkim wyrównywanie szans. Szkoła ma dostarczać wiedzy dzieciom i młodzieży tak, by niezależnie od zamożności ich rodziców, mogły one się rozwijać i odnaleźć we współczesnym świecie. Stąd nacisk, by wiedzę przyswajały na lekcjach i zajęciach w szkole, a nie na płatnych korepetycjach. – Szkoła ma też dbać o was! – to w związku ze zdrowiem psychicznym młodych ludzi. Ma też zadbać o ich prawa, ale – uspokajamy – nie zwalniać z obowiązków. Co w tym zatem nowego?
Najważniejsze pojawiło się w pytaniach. Pomińmy to, jakie kompetencje ma Barbara Nowacka, by sprawować funkcję ministry [nie uniknęła odpowiedzi i poradziła sobie z uśmiechem]. Istotne, co odpowiedziała na wzbudzające kontrowersje pomysły „odchudzenia” podstawy programowej z historii. – Dostaliśmy dokumenty od ekspertów, co do których wszyscy mieliśmy wątpliwości – zadeklarowała. I podkreśliła: – Rzeź wołyńską należy po imieniu nazywać rzezią i nie można zapomnieć o powstaniu wielkopolskim. Padło też istotne hasło: regionalizmy.
– Każdy powinien mieć wiedzę ogólną, także z historii – mówiła ministra. I gdzie tu ta rewolucja, którą jakoby ma przeprowadzić i którą jesteśmy straszeni? Do tego zapowiedź, że ważne dla wszystkich tematy powinny być tłumaczone przez nauczycieli na lokalnych przykładach, by być lepiej przez uczniów rozumiane. Usłyszeliśmy też od ministry pojęcia „tożsamość”, a nawet „patriotyzm”. Choć chcący mogli przyłapać Barbarę Nowacką! Często przywoływała słowa Lenina: „Kadry decydują o wszystkim”. Pojawiały się jednak w rozsądnym kontekście.
Pierwszych poważniejszych zmian w szkołach możemy się spodziewać dopiero w 2026 roku. – Najpierw musimy przygotować nauczycieli – podkreśliła ministra. A jeszcze wcześniej wszystkie pomysły na spokojnie przedyskutować z ekspertami. Pytanie o edukację seksualną w szkołach ministra zbyła, że marzy o przedmiocie „edukacja o zdrowiu”, którego ta byłaby częścią. Ale... – Kadry są wszystkim! – powtórzyła. Podobnie rozsądnie mówiła, że nauczyciel musi mieć czas, by rozmawiać z uczniem, zamiast wystawiać cenzurki. A rodzice ich chcą!
Pytań od uczniów było wiele i choć wiemy, że przynajmniej w jednej ze szkół były konsultowane z dyrekcją, nie były „o niczym”, zadawane, by tylko wypełnić czas. To jednak nie dziwota. Na każdym kroku młodzież zaskakuje nas swoim rozumem, często zaangażowaniem, choć nie zawsze ją rozumiemy. Cóż, „zapomniał wół, jak cielęciem był”... Zachwycają nas też nauczyciele. Czasem rozczarowują rodzice. Pamiętacie Państwo historię, którą opisywaliśmy, gdy dyrekcja jednej z kłodzkich szkół prosiła o pomoc policję, bo rodzice w relacjach z uczniami jej nie wsparli?
Ministra Nowacka proponuje współpracę nauczycieli i uczniów [my dodamy, że bez udziału rodziców to się nie uda]. Przykład? Mamy dyskusję na temat lektur szkolnych. Dotąd nauczyciel mógł wybrać jedną spoza kanonu. Barbara Nowacka ma pomysł: niech to robi RAZEM z uczniami. Drobna zmiana? Fundamentalna! Uczniowie mają chcieć rozumieć to, o czym uczą się w szkole, a nie – wedle starej zasady przytoczonej przez ministrę – wiedzę „zakuć, zdać, zapomnieć” [na studiach było jeszcze czwarte „z”...]. Wiśta wio, łatwo powiedzieć... Ale kibicujemy!
Na koniec były kwiaty i selfie z ministrą. która podkreślała, że o niczym w szkole nie będzie decydować sama. – W szkole nic nie dzieje się szybko – powtarzała nie tyle z rezygnacją, co z rozwagą. U nas wspierać ją będzie nowa kurator, Ewa Skrzywanek, która z równym szacunkiem, ale i konsekwencją, będzie podchodzić do nauczycieli, uczniów i rodziców. Zresztą, popatrzcie tylko Państwo na jej uśmiech. Jeszcze istotny przekaz od Moniki Wielichowskiej: jeśli uczniowie mają pytania do ministry, niech je przekażą na maila wicemarszałek. Ministra im odpowie! [kot]
Przeczytaj komentarze (22)
Komentarze (17)