Co najmniej 100 rodzin chcą wysiedlić Wody Polskie z terenów zrujnowanych przez powódź. Skąd? Kiedy? Gdzie? Za ile?
Przed lądeckim ratuszem Mateusz Balcerowicz, zastępca prezesa Wód Polskich do spraw ochrony przed powodzią i suszą, zdradził 18 grudnia pierwsze szczegóły planu, nad którym pracuje właśnie jego instytucja. Pewne jest jedno: na ziemi kłodzkiej powstaną nowe zbiorniki retencyjne, a część mieszkańców z zalanych przez wrześniową powódź terenów będzie stamtąd wysiedlona.
Rewelacje te zostały ogłoszone na konferencji prasowej, która odbyła się po spotkaniu przedstawicieli Wód Polskich z burmistrzami Lądka-Zdroju Tomaszem Nowickim i Stronia Śląskiego Dariuszem Chromcem. Dotyczyło ono m.in. tzw. czerwonych stref, czyli terenów zalewowych, które tak rozpalają wyobraźnię mieszkańców mających w nich swoje domy czy prowadzą działalność gospodarczą.
Co z nimi będzie? Na ten temat prezes Balcerowicz był oszczędny w słowach. Wiadomo, że w ubiegłym tygodniu 6 wariantów budowy systemu powodziowego w zlewni Nysy Kłodzkiej zostało przedstawionych w Ministerstwie Infrastruktury [pisaliśmy o tym TUTAJ]. Teraz poddane są one ocenie ekspertów z Polskiej Akademii Nauk. W połowie stycznia, jak chce Mateusz Balcerowicz, mamy je poznać.
Co przewiduje każdy z wariantów? Wysiedlenia! Co najmniej 100 rodzin, a może nawet 150. Na jakich zasadach? Tu Wody Polskie odsyłają do ustawodawcy. Prezes Balcerowicz wspomniał, że cały system antypowodziowy to inwestycja oceniona na 1,6 miliarda złotych. Spytaliśmy, ile z tego będzie przeznaczone dla wysiedlanych. Mateusz Balcerowicz uchylił się od odpowiedzi. Nie wie?
To niemożliwe. Jeśli przyjęty zostanie do realizacji wariant ze 150 wysiedleniami i każdej z rodzin zaproponuje się tylko milion złotych, to już będzie 10 proc. wartości inwestycji. Taką sumę Wody Polskie musiały wziąć pod uwagę przy szacowaniu budowy zbiorników retencyjnych, ale po prostu nie chcą nam mówić o konkretach. A rząd nie przyspiesza tego procesu. Wręcz przeciwnie.
Na spotkaniu w Kłodzku, które odbyło się 17 września [pisaliśmy o nim TUTAJ], minister Marcin Kierwiński mówił, że projekt zostanie przedstawiony do konsultacji społecznych w końcu stycznia, ale i przy tym terminie postawił znak zapytania. Przypomnijmy, że Mateusz Balcerowicz mówi o gotowości do rozmów na ten temat już w połowie stycznia. Co dalej?
Dalej nie wiemy: skąd będą wysiedlani mieszkańcy? Kiedy? Gdzie? Za ile? Czy warto zatem się odbudowywać?! Dla urzędników czas biegnie inaczej, niż dla powodzian. Nasi burmistrzowie mają taki sam problem. Dochodzi jeszcze do tego obawa, że choćby niezabezpieczony po katastrofie w Stroniu Śląskim zbiornik, może przyczynić się – nie za ileś tam lat, ale lada moment– do kolejnego kataklizmu.
Prezes Balcerowicz tłumaczy, że bez decyzji Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego i nakazu zabezpieczenia obiektu – nie płotem z siatki przecież! – Wody Polskie nie mogą przystąpić do prac. Planują jednak wykonać tymczasową zasuwę, której budowa ma trwać 6 tygodni. Mateusz Balcerowicz wyraził jedynie nadzieję, że do wiosny będą z tym gotowe. [kot]
PS A życie nie znosi próżni... Ną ldeckim rynku, w miejscu, gdzie jeszcze 15 września stał pręgierz, ale woda go obaliła, jest dół. Na nim stoi jednak ławeczka, na której oglądać możemy piękną jemiołę. Tylko jednak w dni targowe.
Komentarze (17)