Wybuchowy duet na Festiwalu Reportażu w Ludwikowicach Kłodzkich. Glensk i Wrabec idą pod prąd: mówią prawdę

sobota, 16.11.2024 15:32 1470 3

Koniecznie musicie tam być: Ludwikowice Kłodzkie, Galeria Ludwikowice, ulica Główna 65. Znajdziecie! Oto „pinezka”: JFCF+8H Ludwikowice Kłodzkie. Od piątku do niedzieli trwa tam niezwykła impreza: „Festiwal reportażu. Dokumentaliści” [szczegółowy program znajdziecie TUTAJ]. To przyspieszony kurs wiedzy o współczesnym świecie, za który nie trzeba płacić łapówek. Wiedzy, która – ostrzegamy! – będzie uwierać.

W piątek, 15 listopada, trafiliśmy na rozmowę, która nie powinna się zdarzyć. Jej uczestnicy zaprzeczali bowiem „prawdzie”, którą propaguje nasze państwo, niezależnie od tego, kto nim rządzi, a podziela wielu obywateli [może większość?] niezależnie od tego, jakie mają poglądy polityczne. – Ze wschodu nasze państwo, naszą kulturę, wreszcie nas samych, atakują hordy obcych! – czy ktoś „normalny” temu zaprzeczy?

Ona, Urszula Glensk, profesorka Uniwersytetu Wrocławskiego, autorka m.in. biografii słynnych lekarzy „Hirszfeldowie. Zrozumieć krew” nominowanej do Nagrody Literackiej Nike, założycielka Fundacji No Border. On, Paweł Wrabec, przez lata dziennikarz tygodników „Newsweek” i „Polityka”, od zawsze zaangażowany w obronę praw człowieka. Współzałożyciel ruchu Obywatele RP. Mówili o tym, co widzieli na własne oczy.

Pretekstem była nowa książka Urszuli Glensk „Pinezka. Historie z granicy polsko-białoruskiej” [ukaże się 27 listopada nakładem wydawnictwa Czarne]. Autorka opisała swoje doświadczenia z długiego pobytu na naszej wschodniej granicy między 2021 i 2022 rokiem. To wtedy wybuchł tzw. kryzys migracyjny czy inaczej tzw. wojna hybrydowa. To terminy, które znakomicie ukrywają prawdę, czyli katastrofę humanitarną.

Wrabec zaczął czytać fragment książki Glensk, a ta zilustrowała to zdjęciem: „Buciki tej armii... Ta armia właśnie w tych butach nas napadła”... I widzimy dziecięce buciki. Tani chwyt? Wielokrotnie już obśmiany? Oczywiście. Jeśli wolimy wierzyć w propagandę, że zagrażają nam „czarni”, „islamy”, „mahmedy”, prawdziwe hordy piekielnej, a nie mamy do czynienia z ludźmi, którzy mają swoją godność i prawa, to i owszem.

Wrabec zwraca uwagę, że uchodźcy tysiącami przechodzili przez wschodnią granicę już od stycznia 2021 roku. – Aż politycy odkryli, że to polityczne złoto – przekonuje. I myśli tu o naszych politykach, którzy zaczęli grać strachem przed „obcymi”. Wtedy zaczęła się militaryzacja życia na Podlasiu i ruszyła propaganda. – Nie mogliśmy zrozumieć, że w XXI wieku obok pustych domów umierają ludzie – mówi Glensk.

Bo to ludzie, a nie „hordy” przez tygodnie byli przepychani przez uzbrojonych Białorusinów i Polaków przez „mroźną puszczę”, czasem kilkanaście razy. – Okradani i gwałceni byli przez białoruskich pograniczników, bici przez polskich – zdecydowanie mówi Glensk. I dodaje, że wolontariusze, którzy pomagali na granicy, bali się służb, a nie uchodźców. Te przez granicę przerzucały też zmarłych. To nie koszmar?

Profesor Glensk stanęła przed ówczesnym premierem z transparentem „Morawiecki, nie zabijaj uchodźców”. Ten zaprosił ją później na rozmowę. Tłumaczył zachowanie polskich władz zasadą ordo caritatis, którą można przetłumaczyć powiedzeniem „bliższa koszula ciału”. Dużo jest słów i terminów, które pozwalają zakłamywać rzeczywistość. Detencja – to zamknięte ośrodki dla uchodźców, którym uda się dostać do Polski.

– Ludzie stają się tam numerami – mówiła w Ludwikowicach Kłodzkich Glensk. – Nazywajmy rzeczy po imieniu – dodał wtedy Wrabec. – To  małe obozy koncentracyjne. Własne zaangażowanie na rzecz ludzi na granicy tłumaczył niezgodą na ich cierpienie. Mówił też, że wartością książki Glensk jest przywracanie godności tym upodlonym przez nasze państwo OSOBOM. – Taka rzecz może zmieniać świadomość – kończył.

A czy coś się zmieniło po zmianie rządu? – Na granicy nie ma tylu kobiet i dzieci, bo uchodźcy już wiedzą, że zaraz po przejściu granicy nie są jeszcze w Europie – mówiła Glensk. Następuje też kryminalizacja szlaków, którymi się poruszają. Ani pani profesor, ani pan redaktor nie kwestionują roli w tym procederze reżimów Łukaszenki i Putina. Czy to jednak unieważnia zasady? Czy ludzie przestają być ludźmi?

Wrabec podkreśla, że materiały, na podstawie których powstał film Agnieszki Holland „Zielona granica”, to „świetny prokuratorski materiał, żeby rozliczyć tych bandytów”. Mowa o funkcjonariuszach Straży Granicznej i żołnierzach, którzy byli dumni choćby z tego, że chronią swoje dziewczyny przed „czarnymi”. I boleje nad „erozją postaw” obecnie rządzących. – Zwykłą ludzką przyzwoitość zawiesili na kołku – mówi.

Puenta książki Urszuli Glensk nawiązuje do słów amerykańskiej aktywistki praw człowieka Susan Sontag: „Z szokiem można się oswoić”. Albo inaczej: „Można widzieć i nie rozumieć, a można po prostu nie patrzeć”. Od samego patrzenia w ekran telewizora i chłonięcia płynących stamtąd komunikatów, rzeczywiście można się „oswoić”. Dokumentaliści w Ludwikowicach Kłodzkich mówią nam, jak jest naprawdę.

Która to już edycja „Festiwalu reportażu. Dokumentaliści” ? Trzecia czy czwarta? Przyłapaliśmy na takiej dyskusji Urszulę Glensk i Gabrielę Buczek-Rogińską. Z pewnością nie ostatni. Dyrektor Centrum Kultury Gminy Nowa Ruda powiedziała nam, że już są plany na rok przyszły. Tymczasem korzystajmy z okazji spotkania przeciekawych autorów, nawet pospierania się z nimi. I spróbujmy pysznych przekąsek! [kot]

Przeczytaj komentarze (3)

Komentarze (3)

Ściema niedziela, 17.11.2024 10:03
Film Holland wpisał się w propagandę Putina i Łukaszenki . Zachęcił ich do kontynuowania swoich działań w celu destabilizacji Europy. Z kolei książka i takie spotkania to sposób promowania książki bo każda sprzedana sztuka to większy dochód i o to w tym chodzi.
Ziemianin niedziela, 17.11.2024 03:49
Halo!!!! Jestem w szoku, tyle biednych ludzi nadal czeka na pomoc i nie ma gdzie mieszkać, bo państwo zajęło się innymi sprawami!!!! 19k działek do wysiedlenia- tak podały Wody Polskie. Lekko licząć 100 000 ludzi WON. Szanuję życie każdego, ale tu i teraz na ziemi kłodzkiej jest wielki problem!!!!!
niedziela, 17.11.2024 03:58
Pan Wrabec z żoną powinien jeździć po mazowszu, ziemi łódzkiej, Podkarpaciu, lubelszyznie itp…Tam mieszkają niedouczone elementy. My mamy problemy z powodziami, które nas dobijają a nie z Dziurawą Granicą. Co nas to obchodzi, jak za kilka miesięcy znowu nas zaleje i co najgorsze ktoś zginie!!!!