Najbardziej dzika zakonnica ze wszystkich Dzikich Kotów, s. Benedykta Karolina Baumann, opuszcza Kłodzko. Co teraz?!

26 Zobacz galerię

Po 6 latach tu spędzonych dominikanka Benedykta Karolina Baumann wyjeżdża z Kłodzka. „Spełniłam w Kłodzku swoje zadanie” – żegna się z nami, ale przede wszystkim z młodzieżą Chrobrego, przy którym prowadziła grupę teatralną Dzikie Koty. Nie będziemy zatem opisywać ich ostatniego wspólnego spektaklu w Kłodzkim Ośrodku Kultury z 22 czerwca. Wszystko, co najważniejsze, działo się potem. I dziać będzie.

„Tego nie robi się kotu”  – przedstawienie inspirowane twórczością i życiem noblistki Wisławy Szymborskiej (1923-2012), zakończyło współpracę, której efekty my obserwowaliśmy przez ostatni rok [o jego premierze pisaliśmy TUTAJ]. I nie chodzi tu nawet o nagrody zdobywane przez tę trupę na rozlicznych festiwalach. Nie mogliśmy wprost oderwać oczu od twarzy młodych ludzi, które po prostu płonęły.

Pierwszy raz spotkaliśmy się na próbie, gdy we wrześniu ubiegłego roku odwiedziliśmy Kłodzki Ośrodek Kultury i próbę musicalu „Ballada o Mistrzu” [pisaliśmy o tym TUTAJ]. Przypomnijmy tylko, jaki był nasz zamiar. Zrobić kilka zdjęć, otrzymać kilka odpowiedzi od zakonnicy [– He, he... Zakonnica robi szkolną „akademię” o Mickiewiczu – tak myśleliśmy...]. I zostaliśmy przeszło dwie godziny. Zafascynowani.

Okazało się, że to żadna „akademia”, ale spektakl. Uczniowie [okazało się, że to aktorzy] nie deklamują wierszy, ale grają. A – to było najważniejsze dla nas – mają w sobie tyle energii, tyle życia, jeszcze więcej inteligentnej bezczelności, wręcz tupetu, że przypomnieliśmy sobie „nasze” czasy. I jeszcze ta kapitalna współpraca ze starszymi kolegami: Magdą Kurowską i Kacprem Górakiem, absolwentami Chrobrego.

A sama siostra Benedykta? Znacie z pewnością film „Zakonnica w przebraniu”. Ona była jak Whoopi Goldberg, tylko prawdziwa i w trudniejszym otoczeniu. Petarda! [Za nic nie zdradzimy, kto w KOK-u przed spektaklem wykrzykiwał co chwila: – Cholera jasna!]. Wulkan energii, pomysłów, liderka dla młodych ludzi, których słuchała, rozmawiała z nimi, ale – gdy trzeba było – podejmowała decyzje. Akceptowane przez nich.

Nie jeden raz pisaliśmy: młodzi ludzie, którzy z nią pracowali, zaczęli nam imponować. Umiejętność wyrażania przez nich emocji – słowem, gestem, mimiką – uwiodła nas. I jeszcze ten blask na twarzach, bezczelność w oczach. Czy stali się tacy dzięki siostrze Benedykcie? Z pewnością przy niej. Mamy wrażenie, że oni dobrze już wiedzą – nie są jakąś nic nie wartą „masą”. Są bezcennymi osobami.

Może rzeczywiście nie ma się co martwić o Dzikie Koty po wyjeździe s. Benedykty. Młodzi chcą sprawy wziąć w swoje ręce. Gdy po czwartkowym spektaklu spytaliśmy, czy w październiku widzimy się na kolejnej premierze, usłyszeliśmy: – Możemy nie zdążyć. – W listopadzie zatem? – dopytywaliśmy. Tym razem odpowiedzią były już te bezczelne spojrzenia, które tak lubimy.

W Chrobrym opiekę nad Dzikimi Kotami obejmą teraz trzy panie profesor, ale młodzież sama ma się sobą rządzić. Czy szkoła zechce ją oswoić? Jeśli ktoś będzie tego próbował, to – mamy taką nadzieję – nie dadzą się. I podrapią. A co krzyczą Dzikie Koty? Słyszeliśmy to ze sceny Kłodzkiego Ośrodka Kultury kilkukrotnie. Kto jest ciekawy, co to konkretnie, tego zapraszamy na kolejną premierę. Bo będzie, prawda?

„Przede mną wielkie nieznane” – napisała s. Benedykta Karolina Baumann. Dobrze, że za to, co tu zostawia, podziękowali jej przedstawiciele Kłodzkiego Ośrodka Kultury, młodzi artyści, a Kacper Górak padł przed nią nawet na kolana, gdy razem odegrali scenkę kuszenia pana Kacpra do Dzikich Kotów. Wzbraniał się, uciekał, aż w końcu sam prosił, by mógł do nich przystać. Młodzieży, we wrześniu nowy casting! [kot]

PS Do naszej galerii trafiły zdjęcia dość przypadkowe i specjalne zarazem. Nie ma na nich wszystkich artystów, bo po prostu nie wszystkich blask potrafiliśmy oddać. Proszę Państwa, spójrzcie jednak na te twarze!