Kucyk przy krajowej "ósemce"
Przestraszony i lekko poturbowany stał przy ruchliwej krajowej "ósemce". Mowa o kucyku, którego 28 sierpnia około godz. 06.30 napotkał nasz Czytelnik.
- Kucyk stał przy drodze krajowej nr 8, w okolicach wsi Roszyce. Był przestraszony i lekko poturbowany. Wyglądało to tak jakby uciekł z jakieś zagrody i przedzierał się przez jakieś zarośla czy drut kolczasty, bo miał krwawiącą ranę nad lewym okiem i kilka mniejszych nad lewym kopytem. Początkowo nie dało się go złapać, udało się to dopiero później, a stał on praktycznie przy samej jezdni. Zatrzymałem się i zadzwoniłem po policję, a jak się okazało taką informację już ktoś im wcześniej przekazał. Poczekałem na patrol i ok. godz. 7.30 przekazałem zwierzę pod opiekę przybyłym na miejsce policjantowi i strażnikowi miejskiemu - relacjonuje Czytelnik Wojciech.
- Początkowo nie można było ustalić do kogo zwierzę należy. Po czasie na miejscu pojawiła się jednak właścicielka, która została pouczona w związku z popełnieniem art. 77 KW i zobowiązała się do trzymania należytej pieczy nad zwierzęciem - mówi podinsp. Wioletta Martuszewska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku.
Przeczytaj komentarze (15)
Komentarze (15)
palce lizać!
Pozwolicie, że uzupełnię informacje zawarte w artykule. Ze słów policjanta wywnioskowałem, że konika widziano przy drodze już około piątej, a patrol łączony podjechał do mnie dopiero przed siódmą i to chyba tylko dlatego, że stoję przy kucyku i na nich czekam. Czas reakcji - po prostu szacun. Ciekaw jestem jak szybko zareagowaliby, gdyby kucyk wystraszony np. klaksonem wtargnął na jezdnię. W tym miejscu większość kierowców jedzie 90, a czasem więcej, bo mogą wyprzedzać.
Rozumiem braki kadrowe oraz to, że w tym samym czasie przed Kłodzkiem musieli zabezpieczyć wypadek, ale do załatwienia sprawy wystarczyłaby Straż Miejska, która przecież mamy w mieście. A przede wszystkim gotowa procedura na taki wypadek. Uwierzcie, wyraz twarzy funkcjonariuszy, którzy przybyli mówił jedno - "O k****, koń. I co dalej?". Oni naprawdę nie wiedzieli co z tym fantem mają zrobić. Zafiksowali się na znalezieniu właściciela, a nie na pomocy zwierzęciu.
Dobrze, że oprócz mnie zatrzymała się jeszcze jakaś dziewczyna, której z tego miejsca chciałbym podziękować, bo miał kto przytrzymać konika kiedy szukałem linki w samochodzie. Funkcjonariusze w tym czasie, po chwili debatowania pojechali do znanego im właściciela kucyków. Wrócili po około 10 minutach z informacją że nie mogą znaleźć nikogo czyj byłby konik oraz kawałkiem sznurka do snopowiązałki.
Cieszę się, że znalazła się właścicielka i mam nadzieję, że zwierze trafiło pod opiekę weterynarza, bo rana nad okiem mocno krwawiła. Służbom życzę szybkiego opracowania procedury działania na wypadek takiego zgłoszenia, a przede wszystkim poprawy czasu reakcji.
Pani rzecznik sie nie popisała :)
Pouczyc to mozna ale z 41 KW....