Nasz Czytelnik pięć dni czekał w Lądku-Zdroju na przyjazd autobusu kłodzkiego PKS
Jeśli myśleliście, że lokalny PKS nie jest już w stanie niczym was zaskoczyć, to przeczytajcie tę historię. Przekazał nam ją pan Łukasz, Czytelnik portalu doba.pl. Skandaliczne lekceważenie pasażerów – oto, co potwierdziliśmy.
Za sygnały od naszych Czytelników zawsze jesteśmy wdzięczni, zawsze je sprawdzamy, choć w nie wierzymy, bo po prostu opisują to, co naprawdę się dzieje. Tym razem historia brzmiała jednak na tyle nieprawdopodobnie, że postanowiliśmy przeżyć ją sami. Pan Łukasz napisał bowiem, że przez tydzień (!) usiłował wydostać się autobusem PKS z Lądka-Zdroju do Bystrzycy Kłodzkiej. W końcu mu się udało. No, prawie...
Pan Łukasz napisał do nas w sobotę, a wiadomo, że przez weekend z Lądka czy Stronia Śląskiego żadne PKS-y nie wyjeżdżają. Powód jest prosty: skoro nie przyjeżdżają, to jak mają wyjechać? Komunikacja publiczna ze światem w weekendy po prostu tu NIE ISTNIEJE. Ani z Bystrzycą, ani z Kłodzkiem, ani z żadnym innym miejscem. Co innego w dni robocze! Poczekaliśmy więc z weryfikacją tej historii do poniedziałku.
Do Bystrzycy Kłodzkiej jest wtedy jeden (tak, JEDEN) kurs. I nim właśnie chciał pojechać pan Łukasz. – Po co? – ktoś spyta. Może do urzędu skarbowego, może do urzędu pracy, może w końcu do pracy. Nieważne. Po prostu chciał. Nas zaciekawiło, skąd w ogóle wiedział, że może chcieć, czyli, że taki autobus jest albo – jak się okazało – może być... Nasz Czytelnik stawał przed siódmą rano na przystanku raz, drugi, trzeci, czwarty... W końcu piątego dnia się udało: autobus przyjechał.
Czy pan Łukasz nie mógł wcześniej sprawdzić rozkładu jazdy? Mógł, ale którą jego wersję? Na przystanku przy ul. Konopnickiej w Lądku-Zdroju wisi ten ważny od 1 marca 2022 r. Po Bystrzycy śladu w nim nie ma. Na drugim lądeckim przystanku, zwanym „Mickiewicza – szpit" jest wersja z 1 stycznia, ale Bystrzyca w nim jest! Odjazd o 6:54 w dni robocze. Podobnie jak na stronie internetowej kłodzkiego PKS, gdzie jest wersja z maja, i na dworcu autobusowym w Kłodzku – już z lipca. Który rozkład obowiązuje? Wszystkie... Bałagan, bałagan, bałagan.
Sprawdziliśmy, jak to wygląda w praktyce: jedzie autobus do Kłodzka i chwilę za nim ten do Bystrzycy. Ci, którzy są bywalcami PKS, dobrze o tym wiedzą. Zwykle są też adekwatnie oznakowane na wyświetlaczach. „Kłodzko" to do Kłodzka, „Bystrzyca" to do Bystrzycy. W poprzednim tygodniu, o czym dowiedzieliśmy się najpierw nieoficjalnie, ale z wiarygodnego źródła, było inaczej: zamiast dwóch, jechał jeden autobus, o czym nikt oczekujących na przystankach pasażerów nie informował. Po drodze do Bystrzycy, w Trzebieszowicach, pasażerowie mieli się przesiadać.
Podkreślamy jednak: nikt pasażerów o tym „na starcie" nie informował. Przepuszczali więc pierwszy i – jak się okazywało – jedyny kurs. Wreszcie, piątego dnia, o dziwo, jadący ze Stronia Śląskiego autobus, w Lądku oznaczony był jako ten „do Bystrzycy". Uradowany pan Łukasz wsiadł do niego, po czym w Trzebieszowicach usłyszał, że ma wysiadać. Ledwo zdążył z przesiadką na autobus, którym miał zakończyć kurs w Bystrzycy. Taka gapa z niego? Bo to jeszcze nie koniec jego przygód. O 15:15 miał wracać z Bystrzycy do Lądka. Autobus jednak znowu nie przyjechał! Wtedy dopiero Pan Łukasz się zdenerwował i zadzwonił do przewoźnika... Usłyszał piękną historię: powrotny, jedyny w ciągu dnia autobus, jest po prostu opóźniony. Nasz Czytelnik stracił cierpliwość po godzinie oczekiwania (kurs – według rozkładu – trwa 38 minut). Skorzystał z „okazji" i tak wrócił do Lądka.
My mieliśmy więcej szczęścia: w poniedziałek rano, na pięknym dworcu przy ul. Konopnickiej, pojawiły się dwa autobusy – do Kłodzka i do Bystrzycy, nie musieliśmy też czekać na autobus powrotny o 15:15, bo już o 8:41 był zastępczy autobus (kłodzkiego PKS!) „za pociąg", który z Bystrzycy do Kłodzka dowiózł nas w pół godziny. Tam na najbliższy kurs do Lądka (jeden z trzech w dzień roboczy) czekaliśmy jedynie do 13:15. W miejsce, z którego wyruszyliśmy o 6:54, wróciliśmy po godzinie i piętnastu minutach (tak, tyle trwa podróż z Kłodzka do Lądka, czyli pokonanie 25 kilometrów, razem z kłodzkim PKS), o 14:30.
A co usłyszeliśmy od przedstawicieli PKS, gdy spytaliśmy o historię naszego Czytelnika? Najpierw, że to niemożliwe, by się wydarzyła. Potem, że może i możliwe, ale trzeba to sprawdzić. Po kilku minutach, że rzeczywiście może to i prawda, ale przecież PKS realizował w tych dniach kursy „łączone", nic się więc nadzwyczajnego nie działo. Co usłyszeliśmy na pytanie, dlaczego nie było wystarczającej informacji? Najpierw, że to niemożliwe. Potem, że... I tak w koło Macieju! Panie Łukaszu... Właściwie to pan się czepiasz, a my przez to zawracamy głowy niezmiernie zapracowanym ludziom.
Zatem co mamy z tego dnia spędzonego na dworcach i w autobusach? Anegdotkę, historię, której doświadczyliśmy na własnej skórze. Wsiedliśmy do autobusu na dworcu w Kłodzku o 13:15. Bilet do Lądka-Zdroju kosztował 12,50 zł. OK, ale na nim była adnotacja: 30 kilometrów. Dlaczego aż tyle i dlaczego tak długo jechał potem autobus? Bo najpierw udał się do galerii handlowej! Tam NIKT nie wysiadł, wsiadła jedna osoba. Po pół godzinie wróciliśmy na to samo stanowisko na tym samym dworcu. Dosiadło się kilkoro nowych pasażerów, choć na rozkładzie nie ma przecież odjazdu o 13:45. Wreszcie nastąpił prawdziwy start do Lądka. I tak jest dzień w dzień: niechciane wycieczki po Kłodzku, za które obowiązkowo trzeba płacić. „Dzień świstaka" połączony z „Dniem świra"... [kot]
Przeczytaj komentarze (40)
Komentarze (40)
https://bip.powiat.klodzko.p
l/1587/178/elzbieta-zytynska.html
W Międzylesiu niestety nie zostałem zabrany z rowerem....choć koleje w swoich pociągach to zapewniają....
A autobus był właśnie z PKS klodzko....Może i mało miejsca ale możliwość była.....
Nadmieniam że tymi samymi kolejami ale komunikacja zastępczą na trasie klodzko walbrzych tają możliwość była bo obsługują to autobusy MPK Wałbrzych....
Pytanie....co z turystami którzy zaplanowali już sobie powrót KD...a tu takie zaskoczenie ...I jak np.dostac się dalej np do Wrocławia....Wałbrzycha????????
Nikt nawet nie powiedział dlaczego mnie nie zabierze.....bezczelnie kierowca zamknął drzwi a Pan konduktor na pytanie dlaczego nie...."nie bo nie"...I co mi Pan zrobi.....Jak u Barei....
- no kto ????!!!
- czy kiedyś będzie NORMALNIE ?