Uspokajamy: w zimie w Kłodzku mieszkania będą ogrzewane. O ile wzrosną rachunki?
Dostawca ciepła do mieszkań w Kłodzku, ale też w Szczytnej, Polanicy-Zdroju, Lądku-Zdroju i Nowej Rudzie, alarmuje, że nie ma za co kupić węgla na zimę. Prosi o pożyczkę miasto, ale też o przedpłaty spółdzielnię mieszkaniową. My uspokajamy: nie ma co się martwić na zapas zimą!
Media jeszcze w czerwcu nagłośniły list prezesa Calor Energetyka Cieplna Sp. z o.o. do burmistrza Kłodzka, w którym śląska firma przestrzega, że ma problem z zakontraktowaniem miału węglowego od Polskiej Grupy Górniczej. Temat wrócił, bo ten już ponoć ma być dostępny na rynku, ale tak drogi, że spółki nań nie stać, chce więc pożyczki od mieszkańców Kłodzka.
Zapytaliśmy w Spółdzielni Mieszkaniowej w Kłodzku, w której budynkach mieszka około 8 tys. osób, czy w zimie czeka ją kataklizm. Ogrzewa ją właśnie Calor. – Nie wierzę w to – powiedział Mieczysław Gunia, zastępca prezesa ds. ekonomicznych. I wyjaśnił: jego spółdzielnię zaopatruj dwie ciepłownie – węglowa na miał i gazowa. – Jeśli nie będzie wyjątkowo mroźnej zimy, nawet ta druga, choć być może w ograniczonym zakresie, da radę.
Byliśmy w obu ciepłowniach firmy Calor w Kłodzku. Na ul. Wielisławskiej, w tzw. ciepłowni centralnej, jest tak sennie, że nawet na portierni nikogo nie zastaliśmy. Nie widać, żeby zwożony tam miał być miał, którym później rdzewiejącym rurociągiem ciepło miałoby trafić do mieszkańców bloków przy ulicach Spółdzielczej, Wiosennej czy Rodzinnej. Co innego w małej ciepłowni gazowej przy ul. Łąkowej. Podejrzeliśmy przez okna, że praca tam trwa.
Prezes Gunia zwraca uwagę na nerwowe, nie do końca zrozumiałe ruchy firmy Calor. – Najpierw, właśnie w czerwcu, zaproponowali nam dzierżawę kotłowni w Polanicy. Potem sprzedaż swych kotłowni. Gdy poprosiliśmy o szczegóły, z tematem już nie wrócili.
Spółdzielnia Mieszkaniowa w Kłodzku nie ma żadnych zaległości wobec dostawcy ciepła. Faktury realizowane są na bieżąco. Calor chciałby przedpłat, ale znowu nie rozmawia o konkretach. Prezes Gunia twierdzi, że być może spółdzielnia zdecydowałaby się na pomoc dla ciepłowni, ale nie większą, niż przyspieszenie miesięcznej raty. – Dlaczego mielibyśmy kredytować prywatną firmę? I z czego? – pyta Gunia.
O co zatem toczy się gra? Firma Calor jest już którymś z kolei właścicielem kłodzkich kotłowni. Oczywiście jej udziałowcy nie zechcą dokładać do interesu, nie mają zresztą takiego obowiązku. Czy domaganie się jednak od miasta Kłodzka pięciomilionowej pożyczki nie jest swego rodzaju szantażem, jeśli robi to firma, która posiada 21 ciepłowni i elektrociepłowni w Polsce, która założyła na 2022 rok zysk netto w wysokości 4 mln, a swój majątek grupa, do której należy, wyceniła na 200 milionów złotych?
Grupa w swym prospekcie zapewnia o stabilnej sytuacja finansowej. Czy zatem kilka miesięcy zawirowań na rynku związanych z brakiem surowca i rosnącymi jego cenami na tyle ją zaburzyły, że rzeczywiście żaden bank nie może jej udzielić kredytu i muszą to robić mieszkańcy Kłodzka? A może chodzi o uzasadnienie wysokiej podwyżki za dostarczane przez siebie ciepło?
Ceny takie i tak reguluje państwo. Urząd Regulacji Energetyki zapowiedział już, że możemy się spodziewać jeszcze w tym roku kilkudziesięcioprocentowej podwyżki za ogrzewanie. Ponoć przedsiębiorstwa ciepłownicze w mniejszych miejscowościach wyliczają, że ceny powinny wzrosnąć o 500 proc. Prezes Gunia przewiduje, że w Spółdzielni Mieszkaniowej w Kłodzku nowe rachunki mogą być wyższe o ok. 40 proc. i będzie to już trzecia podwyżka w tym roku.
Z pewnością zatem trzeba będzie oszczędzać ciepło, bo powtarzane choćby na ul. Rodzinnej w Kłodzku hasło „lepiej płacić niż marznąć”, boleśnie się na nas odbije. A czy problem dotyczy innych miast powiatu kłodzkiego? Podwyżki będą, ale tam Calor ogrzewa mieszkania gazem. [kot]
Przeczytaj komentarze (18)
Komentarze (18)