Minister Dworczyk chwali się: „Dotrzymujemy słowa!”. Chce dokończyć rozpoczętą 50 lat temu budowę elektrowni we wsi Młoty. Byliśmy tam [FOTO]
5 miliardów złotych ma kosztować dokończenie elektrowni we wsi Młoty koło Bystrzycy Kłodzkiej. Współpracować przy tym zdecydowały się PGE Polska Grupa Energetyczna oraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Czy to oznacza, że ta jak dotąd największa inwestycja w naszym powiecie wreszcie zostanie dokończona?
„Dotrzymujemy słowa!” – ogłosił 7 grudnia na twitterze minister Michał Dworczyk. Jedyne co się jednak tego dnia stało, to podpisanie umowy między PGE i NFOŚiGW. Fundusz ma wesprzeć budowę niebagatelną kwotą około 2,5 miliarda złotych. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, ukończenie elektrowni planuje się dopiero na 2030 rok. A nie jest to szczęśliwa inwestycja...
W końcu lat 70. XX wieku ówczesna władza uznała tę budowę za jedną z priorytetowych inwestycji w kraju, ale w kryzysie zabrakło pieniędzy na jej ukończenie. Zbudowane były już sztolnie, prace ziemne ukończone zostały w około 60 procentach. Gotowy był też tunel o długości około 500 metrów, którym planowano skierować wody Bystrzycy podczas budowy tamy. Obiekty te na lata stały się rajem dla nietoperzy i grotołazów.
W nowych czasach obiekt miał otrzymać wsparcie z Unii Europejskiej i w 2013 roku trafił nawet na wybraną w tym celu listę 250 projektów z dziedziny infrastruktury energetycznej w całej UE. Skończyło się na tym, że trafił „na papier” – do Strategii Rozwoju Województwa Dolnośląskiego 2020, a także do Planu Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Dolnośląskiego.
W ramach dokończenia inwestycji nadal mają powstać dwa zbiorniki, które pełniłyby też funkcję przeciwpowodziową. Czy dziś jednak tak stara technologia ma sens? Okazuje się, że tak. Elektrownia pełniłaby rolę tak modnych ostatnio „magazynów energii”. W uproszczeniu: gdy w sieci byłby nadmiar energii, zużywana by ona była do transportu wody do górnego zbiornika. Gdyby prądu brakowało, energia wody spuszczanej z górnego zbiornika napędzałaby turbiny. Czy jednak wody Bystrzycy Łomnickiej zdołają napełnić potężny zbiornik?
– Elektrownie szczytowo-pompowe to jedyna jak dotąd technologia wielkoskalowych magazynów energii – mówił 7 grudnia Wojciech Dąbrowski, prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej. – Potrzebujemy ich nie tylko, by rozwijać OZE [odnawialne źródła energii], ale również ze względu na wsparcie bezpieczeństwa energetycznego Polski w kryzysowych sytuacjach – uzupełniał Przemysław Ligenza, prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Realizacja projektu ma pozwolić na produkcję w pełni „zielonej” energii. Prezes Ligenza zapowiada też pobudzenie lokalnego rynku pracy i zwiększenie atrakcyjności inwestycyjnej gminy. Na początku trzeba jednak będzie wywłaszczyć ostatnich mieszkańców Młotów. Już pół wieku nie można tam budować i remontować domów, bo wieś ma być zalana. Dalszych decyzji spodziewać się można w czerwcu 2023 roku. Wtedy też dopiero, jak nam wczoraj nieoficjalnie przekazano, odbędzie się spotkanie informacyjne dla mieszkańców.
Dziś Młoty to pięknie położona, ale zapuszczona wioska. Droga? Dziura na dziurze. Przez wieś nie ma tranzytu, ale jeżdżą tamtędy wielkie ciężarówki z drewnem. Już teraz lasy wycinane są na potęgę. Tuż obok zejścia do sztolni stoi piękny dom na kamiennej podmurówce. Ze wszystkich stron widać tabliczki: „Uwaga! Grozi zawaleniem”. Ciekawe, jak inwestorzy poradzą sobie z obszarem ochrony siedlisk „Natura 2000”. Czy przed rozpoczęciem budowy elektrowni nietoperze stamtąd „znikną”? Bo ludzie nie mają takiego zamiaru. Kto by się jednak nimi przejmował... Liczy się postęp. I wielka „kasa”. [kot]
Przeczytaj komentarze (28)
Komentarze (28)