Wigilia na dusznickim rynku. Gwiazdy przepowiedziały tam Boże Narodzenie [FOTO]
Polsko-czeska wigilia... Czy może być coś lepszego przed świętami? I nie trzeba było gwiazdy betlejemskiej. Znakiem, że nowe życie do Dusznik-Zdroju przyjdzie, były... dzieci. A po co jest śnieg? Właśnie po to, żeby one mogły się nim cieszyć!
To był dobry dzień dla burmistrza Dusznik-Zdroju, Piotra Lewandowskiego. Niezależnie od kontrowersji politycznych, które także i w tym niewielkim miasteczku dzielą mieszkańców, nie da się zaprzeczyć: pomysł, by urządzić 17 grudnia na rynku wigilię DLA WSZYSTKICH, a jeszcze zaprosić sąsiadów z partnerskiego Nowego Miasta nad Metują, był niezwykle trafiony.
Burmistrz potrafił zareagować też z niezłym refleksem na sytuację. Gdy zobaczył, że mało kto ma ochotę słuchać jego, czy jego czeskiego gościa, bo wokół szaleją dzieciaki, szybko skończył: – To one są prawdziwymi gwiazdami tego dnia! I jedna z owych gwiazd po chwil wylądowała w jego ramionach... A trzeba przyznać, że dzieci w Dusznikach to łobuziaki są, a nie żadne tam mimozy.
Świat idzie do przodu, ale jest coś, co od setek lat jest tak samo oczywiste: gdy jest śnieg, dzieci się cieszą. Skąd one wiedzą, że śnieg służy do tego, by lepić z niego śnieżki i się nimi rzucać, a jeszcze lepiej wytarzać się w nim bez opamiętania? To jedna z tajemnic ludzkiej natury. Pewne jest: dzieci wiedzą lepiej [Niech ich tatusiowie zatem nie narzekają, że 2-3 razy w roku nie mogą przejechać – wciskając gaz do dechy – po DK8...].
Pierwsza godzina sobotniego spotkania na dusznickim rynku, może troszkę dłużej, należała do dzieci, ale potem... Potem zaczęła się wigilijna uczta! Pogoda była w sam raz. Wystarczająco ciepło, by chcieć zasiąść razem do stołów postawionych pod gołym niebem, zarazem na tyle chłodno, by z czerwonym barszczykiem wlewała się w nas porcja upragnionego ciepła.
I tu znowu niespodzianka, a zarazem punkt dla burmistrza Lewandowskiego. Podpatrzyliśmy, że osobiście serwował mieszkańcom poczęstunek, choć nie chciał nam przy tym „zapozować” do zdjęcia! Bo kolejka była... A my nie potrafimy rozstrzygnąć tej kwestii: kolejka była, bo jadło dzielił burmistrz i tyle osób chciało coś od niego dostać, bo burmistrz sobie z tym nie radził czy – co prawdopodobne – radził sobie z tym dobrze, bo długo się w ogonku nie czekało.
To był dobre godziny spędzone w miasteczku, które – niesłuszne! – przez gości kojarzone jest jedynie z częścią zdrojową i fantastycznym Muzeum Papiernictwa. Rynek i jego okolice to jest dopiero odkrycie. A dzień można zaczynać i kończyć w nowo otwartym lokalu „CalaMania”. Reporterowi doba.pl, uzależnionemu od co najmniej kilku kontaktów z dobrą kawą dziennie, uratowano tam życie. Tylko pokus tam tak dużo... Ach ta czekolada! [kot]
Przeczytaj komentarze (9)
Komentarze (9)
Lewandowski będzie teraz dzieci łapał i przytulał bo musi ocieplić wizerunek przed wyborami.
Jego prawdziwe poczynania powoli są odkrywane.
Wigilia była, ksiądz był, ale Lewandowski pierwsze co zrobił wchodząc na urząd to zdjął krzyż ze ściany
Wszedzie tam klękasz wyrażając szacunek?
Nie żartuj.
Pokazywał zwyczajnie wówczas że gardzi krzyżem, dla poklasku, a teraz pozuje na wierzącego też dla poklasku, na pokaz.
Dla pieniędzy upodli się bez żadnego zastanowienia
Cały PiS i ich złote dziecko.