Bój o Twierdzę Kłodzką: Społecznicy zawiadamiają prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez miejskich urzędników
Blisko pół roku po tym, jak 20 października na terenie Twierdzy Kłodzkiej doszło do gorszących scen, jedna ze stron sporu zwraca się o interwencję do prokuratury. O łamanie prawa podejrzewa trzy kłodzkie urzędniczki i uczestniczących w zdarzeniu funkcjonariuszy Straży Miejskiej. Sprawą postanowiła też zainteresować organizacje broniące praw człowieka.
O incydencie w Twierdzy Kłodzkiej szeroko pisaliśmy TUTAJ. Przypomnijmy, że chodzi o interwencję urzędników z kłodzkiego ratusza na terenie twierdzy w części zajmowanej przez stowarzyszenie Akademia Przygody. Towarzyszyli im strażnicy miejscy. Emocje były tak wielkie, że obie strony wezwały policję.
Miasto jeszcze w końcu kwietnia 2022 roku wezwało stowarzyszenie do „zwrotu wszystkich nieruchomości użyczonych Akademii Przygody” i w związku ze sprzeciwem jego członków, uznało jednostronnie, że 21 września 2022 roku „ustał byt prawny umowy użyczenia”. Wyznaczyło też „ostateczną datę” przekazania przedmiotu sporu. Stowarzyszenie nie przystało na takie dictum.
Przy próbie zajmowania pomieszczeń twierdzy przez kłodzkich urzędników, doszło do szarpaniny. Efektem jest już akt oskarżenia dla jednego z członków stowarzyszenia. Prokuratura zarzuca mu, że „użył przemocy w celu zmuszenia funkcjonariuszy publicznych do zaniechania prawnych czynności służbowych polegających na przejęciu terenu”. Pierwsza rozprawa zaplanowana jest na połowę kwietnia.
Akademia Przygody twierdzi jednak, że to akcja przedstawicieli miasta była bezprawna. To oni mieli bez prawomocnego wyroku sądu ciąć kłódki i stosować przymus fizyczny wobec członków stowarzyszenia. Świadkowie wydarzeń oceniali „na gorąco”, że nie tylko jeden z członków stowarzyszenia – jeśli w ogóle on – nadużył siły czy był stroną prowokującą jej użycie. Teraz od stowarzyszenia Akademia Przygody otrzymaliśmy taką informację:
„W dniu dzisiejszym [chodzi o 10 marca – red.] z inicjatywy stowarzyszenia Akademia Przygody, do Prokuratury Rejonowej w Kłodzku wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez trzy urzędniczki Urzędu Miasta, komendanta oraz trzech funkcjonariuszy Straży Miejskiej w Kłodzku. Zawiadomienie dotyczy m.in. przekroczenia uprawnień oraz naruszenia nietykalności cielesnej przez wskazane osoby.
Biorąc pod uwagę skalę zarzutów oraz fakt, że dotyczą one funkcjonariuszy publicznych, po nadaniu sygnatury sprawie oraz wylosowaniu prokuratora prowadzącego, o sprawie zostaną poinformowani Rzecznik Praw Obywatelskich, Helsińska Fundacja Praw Człowieka oraz Sieć Obywatelska Watchdog, które to instytucje zajmują się problematyką praworządności, prawie do sądu i rzetelnego procesu sądowego oraz swobodzie działania społeczeństwa obywatelskiego”.
Jak słyszeliśmy już pół roku temu, członkowie stowarzyszenia mają żal, że sporu prawnego między urzędem a ich NGOsem nie rozstrzyga sąd, ale siła. Zwracali uwagę na precedensowy wymiar tego wydarzenia. Burmistrz Michał Piszko zapowiedział ostatecznie, że skieruje sprawę przeciwko Akademii Przygody do sądu i dopiero z jego wyrokiem podejmie kolejną próbę przejęcia mienia miasta.
Burmistrz Piszko nie komentuje na razie zawiadomienia stowarzyszenia, które zostało złożone w prokuraturze 10 marca, gdyż – jak stwierdził – po prostu nic mu o tym nie wiadomo. Potwierdził nam natomiast, że w tym miesiącu gmina złoży pozew do sądu przeciwko Akademii Przygody „w celu odzyskania nieruchomości”.
Czy w części twierdzy zajmowanej przez stowarzyszenie, dochodziło do czegoś, czego nie przewidywała umowa z miastem? Oto na zdjęciu powyżej wolontariusze Europejskiego Korpusu Solidarności, którzy realizowali działania na Twierdzy Kłodzkiej w ramach programu „Europejska Solidarność w Akcji”. Program został przeprowadzony dzięki współpracy stowarzyszeń Akademia Przygody i Centrum ds. Katastrof i Klęsk Żywiołowych TRATWA. Społecznicy nie zaprzestali więc działań, które prowadzą od lat.
Kto ma rację w tej bulwersującej sprawie? Trudno rozstrzygnąć laikom, obie strony przedstawiają bowiem poważne argumenty na swoją rzecz. Na ostateczną odpowiedź musimy poczekać, aż wypowie się prawomocnym wyrokiem sąd. Władzom miasta i stowarzyszeniu nie udało się polubownie zakończyć sporu.
Szkoda, że urzędnicy nie zdali się od razu na wymiar sprawiedliwości. Prokuratura, potem ewentualne sąd, zapewne odpowie, czy mogli tak zrobić. Zamiast rozstrzygnięć w sprawie cywilnej, sąd karny w jednym, może nawet w dwóch procesach, będzie musiał orzec, czy doszło do przestępstwa, a nawet przestępstw. [kot]
Przeczytaj komentarze (43)
Komentarze (43)