Halloween na Radzie Powiatu Kłodzkiego z Młotami w tle. Co sądzą radni o pomyśle zalania tej wsi i budowie magazynu energii?
Halloween kojarzy nam się z maskaradą, może czasem z magią, ale zwłaszcza z wykupywaniem się cukierkami od psikusów. Na sesji Rady Powiatu Kłodzkiego w piątek, 27 października, mieliśmy do czynienia właśnie z tym wszystkim. Ale co dalej z wielomiliardową inwestycją, którą w imieniu państwa we wsi Młoty w gminie Bystrzyca Kłodzka prowadzić ma Polska Grupa Energetyczna? Co z tymi, którzy uważają, że będzie to zbyt wielka ingerencja w naturę i ich życie?
Zaczął radny Borysław Zatoka, który wspomniał, że dzień wcześniej na posiedzeniu Komisji Rozwoju, Promocji i Turystyki byli i przedstawiciele PGE, i stowarzyszenia Niezatapialna Wioska Młoty. Strony przedstawiły swoje racje, a radny – wyraźnie zafascynowany możliwościami, jakie daje projektowany wielki magazyn energii – zwrócił uwagę, że z mieszkańcami tej wsi nie powinni rozmawiać inżynierowie, bo ich argumenty się mijają. Czyli kto? Do tej pory robili to na licznych spotkaniach politycy. I inżynierowie właśnie. Radnych powiatowych tam nie widzieliśmy.
Przewodniczący Rady Powiatu Kłodzkiego, Zbigniew Łopusiewicz, próbował zamknąć temat: – Powinniśmy wysłuchać gospodarzy. Gospodarzy, czyli władz Bystrzycy Kłodzkiej. Słusznie, bo powiatowi nic do inwestycji prowadzonych przez gminy. Starosta Maciej Awiżeń też zwrócił na to uwagę. Jego zdaniem, zajęcie stanowiska w sprawie ESP Młoty byłoby przedwczesne. – Byłoby to polityczne, a nie merytoryczne – mówił. I radził, by czekać, co z tą inwestycją postanowi zrobić nowy rząd. Przypominamy: jest specustawa w tej sprawie przeforsowana przez PiS.
Radny Adam Łącki, niedawny kandydat na posła z ramienia Nowej Lewicy, powiedział, że na 7 listopada zaplanowane jest spotkanie inwestora z mieszkańcami Młotów i okolicznych wsi, może wtedy „wykrystalizują się odpowiedzi”. Panie radny... Takich spotkań już w tym roku było z pięć. Protestujący nie mają za grosz zaufania do polityków czy do inżynierów. A kandydaci na posłów reprezentujący koalicję, która ma przejąć teraz w państwie rządy, jak choroby unikali tego tematu w kampanii wyborczej [wyjątek to Michał Suchora z Partii Zieloni].
Mamy wrażenie, że wszystkich przerasta zajęcie merytorycznego stanowiska w tej sprawie i przyjmą tu spadek po ministrze Michale Dworczyku, który inwestycję w Młotach przeforsował. On nie bał się odpowiedzialności. Radny Łącki mówił: – Ludzie przeżywają dramat. Trzeba ich wesprzeć. Pomoc tym ludziom jest niezbędna. Bez przesady. Dramat to jest w Ukrainie czy na Bliskim Wschodzie. W Młotach od lat, także w czasach, gdy rządziły SLD czy PO, jest wielka niepewność. Będziemy żyć tam, gdzie chcemy, czy nas wysiedlą? Pisaliśmy o tym wiele razy.
– Może byśmy lobbowali na rzecz podwyższenia odszkodowań? – pytał radnych w interesie potencjalnych wysiedleńców radny Zatoka. Bo tyle radni powiatowi właśnie mogą. Mieszkańcy Młotów nie mają tyle cukierków, by się wykupić, czeka ich zatem pewnie „psikus”. A czy magazyn energii planowany w Młotach nie jest potrzebny? Tego nie wiemy. O wydaniu 9 miliardów złotych [o takiej sumie mówił ostatnio w Bystrzycy Kłodzkiej minister Dworczyk] nie nam decydować. Szkoda nam jednak piękna tamtejszej przyrody. Nie czas jednak żałować róż? [kot]
PS Magia wielkich pieniędzy, które spłyną na mieszkańców gminy, jeśli inwestycja zostanie zrealizowana, działa lepiej, niż wszelkie racje ekologów. Póki czas zajrzyjcie może zatem na Halloween w Młotach? To już w tę niedzielę, 29 października. Szczegóły TUTAJ.
Przeczytaj komentarze (36)
Komentarze (36)
Niech se już lepiej pobudują na odrze i wiśle bo tam woda płynie w jedną stronę bezkosztowo.
To trochę tak jak pompa ciepła nie jest zieloną energią, bo pompy prądem niemałym trza zasilać także.
ogólnie i tuman i nieuk jadam
Biją nas Słowacy - komentuje na X (dawniej Twitter) Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej, pokazując wykres krajów Unii Europejskiej według tzw. notyfikacji fiskalnych. Mimo że dokument - pokazujący prawdziwą wysokość dziury budżetowej w Polsce - został opublikowany tego samego dnia, kiedy odbyła się konferencja prasowa premiera, Mateusz Morawiecki manipulował faktami i obrażał dziennikarzy.
Deficyt sektora finansów publicznych - czyli cała dziura w finansach Polski - wynosi 192 mld zł, a nie 92 mld zł, jak wynikało z ustawy budżetowej, która pokazuje tylko wycinek stanu finansów. Niechlubny wynik Polski jest drugim najgorszym w całej Unii Europejskiej, gorzej wypadła tylko Słowacja. To też więcej nawet niż w 2020 roku, kiedy deficyt wyniósł 167 mld zł.
Czy może kolejne 500 osób z zamkniętej firmy na bezrobociu przykuje ich uwagę?