[FOTO, WIDEO] Media muszą być wolne!
Punktualnie o godzinie 13 na świdnickim Rynku spotkali się w mieszkańcy miasta, aby solidaryzować się z dziennikarzami, których PiS chce pozbawić prawa wejścia m.in.na salę plenarną oraz korytarze sejmowe.
Inicjatorem spontanicznej akcji był radny, Marcin Paluszek.
- Nie ma naszej zgody na to co dzieje się w Sejmie. Tym zorganizowanym na szybko happeningiem chcemy pokazać, że warunkiem demokracji są wolne media i przejrzystość życia publicznego - mówił radny.
Podobnego zdania była też pani Urszula, mieszkanka Świdnicy.
- Zadzwoniłam rano do córki, by powiedzieć jej, że idę protestować. Jeśli nie wpuszczą dziennikarzy, nic nie będziemy wiedzieć. A musimy władzy patrzeć na ręce, to jest nasz obowiązek - powiedziała.
W sumie akcji wzięło udział około 20 osób.
Przypomnijmy:
W piątek parlamentarzyści mieli zająć się głosowaniem nad ustawą dezubekizacyjną i uchwaleniem budżetu. Na mównicę z kartką papieru, wyszedł poseł PO. To nie spodobało się marszałkowi Kuchcińskiemu, który wykluczył niepokornego Michała Szczerbę. W trakcie trwającej w Sejmie przerwy w obradach posłowie opozycji, głównie PO i Nowoczesnej, otoczyli nie tylko mównicę sejmową, ale także podwyższenie, na którym znajduje się fotel marszałka Sejmu. Posłowie wołali "demokracja, demokracja". Z ław PiS odpowiedziano okrzykiem "targowica, targowica". Podczas gdy w budynku dochodziło do awantur między posłami, przed gmachem zbierał się tłum protestujących. W nocy próbowali oni uniemożliwić politykom PiS wyjazd z Sejmu, interweniowała policja. Demonstranci skandowali: "Przebrała się miarka Kaczyńskiego Jarka", "Nie wyjdziecie do Wigilii", "My jesteśmy suwerenem", "Wyjdź tchórzu".
A o co właściwie chodzi dziennikarzom?
Teraz dziennikarze pracują w budynku gmachu głównego, w którym odbywają się posiedzenia Sejmu. Dzięki temu mają w miarę swobodny dostęp do polityków, co pozwala na rzetelne i pełniejsze relacjonowanie opinii publicznej prac parlamentu. Od stycznia ma to zostać drastycznie utrudnione. W planach jest bowiem powołanie tylko i wyłącznie dwóch stałych korespondentów parlamentarnych przez każdą redakcję/grupę medialną. Obecnie zdarza się, że przy najważniejszych wydarzeniach pracuje kilkunastu dziennikarzy jednej redakcji (dotyczy to mediów elektronicznych) - reporterzy, producenci, operatorzy. To kolejne ograniczenie pracy mediów. Od stycznia 2016 roku nie można bowiem wchodzić w sejmowe kuluary.
"Pod pozorem zapewnienia bardziej profesjonalnych i komfortowych warunków pracy, marszałek Sejmu ogranicza prawa dziennikarzy. W środę poznaliśmy szczegółowe propozycje nowych zasad pracy reporterów w Sejmie, to zmiany nie do przyjęcia, dlatego że ograniczają mediom możliwość sprawozdawania prac parlamentu, ich efektem jest jedynie to, że politycy będą mogli skutecznie unikać dziennikarzy" - czytamy w liście. Autorzy listu podkreślają, że obowiązkiem polityków jest rozmowa ze społeczeństwem za pośrednictwem mediów. "Budynek parlamentu nie jest sferą prywatną posłów i senatorów, to jest miejsce pracy, a jednym ze zobowiązań wobec wyborców jest komunikowanie się z opinią publiczną" - podkreślono w liście.
Wideo: Mariusz Ordyniec
Przeczytaj komentarze (15)
Komentarze (15)