Kupić leki czy jedzenie? Niepełnosprawna świdniczanka, której grozi eksmisja potrzebuje pomocy [AKTUALIZACJA]
Iza ma 33 lata i od dziecka choruje na porażenie mózgowe, które sprawia, że kobieta uzależniona jest całkowicie od osób trzecich. Niestety los sprawił, że świdniczance i jej mamie grozi eksmisja a warunki, w których żyją są fatalne.
- I chociaż życie nas nie rozpieszczało, a wydatków na moje leki i konieczną, codzienną rehabilitację nie brakuje, to nigdy nie prosiłyśmy nikogo o pomoc, ponieważ dawałyśmy sobie radę, utrzymując się ze skromnej renty i zasiłku pielęgnacyjnego. Aż do momentu, gdy ktoś miesiąc temu ukradł mój wózek inwalidzki, który zastępuje mi nogi! Byłam zdruzgotana! Zbyt dobrze pamiętam smak łez i bezsilności, gdy podobna sytuacja wydarzyła się w dzieciństwie. Brak wózka skazywał mnie na uwięzienie w czterech ścianach mojego własnego domu. Domu, który na domiar złego już niedługo może nie być moim domem. Jakaż była moja radość, gdy okazało się, że wózek po kilku dniach się odnalazł! Po raz pierwszy wtedy uwierzyłam w ludzką dobroć i życzliwość - mówi Iza.
33-latka odzyskała wózek, ale to nie był koniec jej problemów. Mieszkanie, które zajmuje z mamą zadłużone jest obecnie na 100 tysięcy złotych, zapadł już wyrok eksmisyjny. Lada dzień obie mogą stracić dach nad głową.
- Groźba utraty swojego miejsca na ziemi jest coraz bardziej realna – mamy orzeczoną eksmisję, ponieważ nie stać nas było na opłacenie mieszkania - opowiada kobieta.
Problemem niepełnosprawnej świdniczanki jest też brak pieniędzy na podstawowe zapewnienie potrzeb. Dylemat czy wybrać jedzenie czy wykupić leki towarzyszy jej w zasadzie codziennie.
- To nasza smutna, szara codzienność, bez żadnej nadziei na lepsze jutro… Teraz choruję jeszcze na anemię i nerki. Brakuje nam na wszystko – na żywność, środki czystości, leki itp. a w dodatku psuje się sprzęt AGD, pralka, lodówka (o telewizorze już nie wspominając), śpię na załamanej wersalce, nie mam nawet fotela, w którym mogłabym usiąść wygodnie i oddać się swojemu hobby – poczytać książki obyczajowej, obejrzeć komedię romantyczną, czy posłuchać muzyki i chociaż przez chwilę zapomnieć o wszystkim… - mówi Iza.
- Potrzeba 40.000 zł (czterdzieści tysięcy zł), które przeznaczymy na poprawę warunków socjalno-bytowych oraz niezbędne leczenie i rehabilitację, aby wreszcie mroki życia Izy rozjaśniło słońce! Prowadzone są także rozmowy z Panią Dyrektor Wydziału Gospodarki Mieszkaniowej w naszym świdnickim Urzędzie Miasta, aby zapewnić Izie i Jej mamie schronienie w związku z orzeczoną eksmisją. Gdyby wszyscy mieszkańcy Świdnicy podarowali TYLKO ZŁOTÓWKĘ, wszystko może potoczyć się inaczej. Ale to zależy od wielu… a może też od Ciebie? - apeluje prezes fundacji Bliżej Siebie, Małgorzata Dziura-Sztajnberg.
- Trzyosobowa rodzina, czyli pani Iza, jej mama i pełnoletni brat otrzymali w 2014 roku wyrok eksmisyjny z prawem do lokalu socjalnego. Miasto nie oddało sprawy do komornika lecz rozpoczęło rozmowy z rodziną i zgodziło się na przekazanie im 2 mniejszych mieszkań, czyli jednego dla pani Izy z mamą i drugiego dla brata. Poszukiwano lokalu, który spełniałby odpowiednie warunki dla osoby poruszającej się na wózku. W 2017 roku zaproponowano pani Izie i jaj mamie mieszkanie socjalne w nowym budynku przy ul. Robotniczej. Lokal z podjazdem dla wózków o powierzchni około 40 metrów kwadratowych znajduje się na parterze i jest dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Niestety propozycja ta nie została przyjęta. Dług za obecnie zajmowane mieszkanie wynosi prawie 67 tys. złotych, co oznacza, że czynsz nie był opłacany przez ponad 12 lat. Przy tak ogromnym zadłużeniu wyrok sądowy był niestety nieunikniony. Miasto proponując kolejne mieszkanie socjalne weźmie oczywiście pod uwagę sytuację zdrowotną i życiową rodziny - wyjaśnia rzecznik UM Świdnica, Magdalena Dzwonkowska.
LINK DO ZBIÓRKI: KLIKNIJ
Za wszystkie wpłaty w imieniu Izy oraz jej mamy serdecznie dziękujemy!
Przeczytaj komentarze (25)
Komentarze (25)