[FOTO, WIDEO] Mariusz Szczygieł w Świdnicy. "Nigdy, ale to przenigdy nie pojechałbym na wojnę"
Mariusz Szczygieł - dziennikarz, reportażysta, nauczyciel, i laureat Europejskiej Nagrody Literackiej a prywatnie jak sam o sobie mówi, maminsynek, jedynak, dla którego najważniejsza jest rozmowa z drugim człowiekiem i proste zadawanie pytań, pojawił się w niedzielne przedpołudnie w świdnickim teatrze. To druga wizyta tego jednego z najlepszych polskich dziennikarzy w naszym mieście.
Szczygieł swoją karierę rozpoczął w wieku 16 lat zostając współpracownikiem harcerskiego czasopisma "Na przełaj". Od lat związany jest także zawodowo z Gazetą Wyborczą i powołanym przez siebie prestiżowym Polskim Instytutem Reportażu. Jesienią tego roku ukaże się jego kolejna książka.
- Jestem typem reportera, który nigdy, ale to przenigdy nie pojechałby na wojnę. Po pierwsze bardzo by się moja mama denerwowała, a ja jestem jedynakiem i maminsynkiem, a po drugie tematy są wszędzie. Trzeba umieć tylko je dostrzegać i zadawać pytania. Musiałem zatem nieco się wysilić i w tej codzienności dostrzec te perełki, które można opisać i zrobić reportaż. Teraz gdy jestem już starszy to zadaję coraz prostsze pytania. Zagaduję na przykład panią w kolejce po bułki i tak wikłam się w arcyciekawą rozmowę - mówił Mariusz Szczygieł.
W trakcie spotkania ze świdnicką publicznością nie zabrakło oczywiście anegdot związanych z miłością Szczygła do naszych południowych sąsiadów, Czechów. Przecież nikt tak jak on nie potrafi wyłapać niuansów z ich codziennego życia a książki, które powstały z tych obserwacji jak chociażby "Gottland" stają się bestsellerami. To o niej recenzent "Le Figaro" napisał: "To nie jest książka, to klejnot". Uniwersytet w Lille uhonorował ją w kwietniu 2009 nagrodą Prix Amphi.
- Dziękuję Bogu, że nie jestem kobietą ani matką. Bo gdyby przyszło mi urodzić dziecko, to byłbym z niego na pewno nie zadowolony. Tak dzieje się w przypadku moich reportaży i książek. Zawsze coś bym poprawił, zmienił, dopisał. Mam krytyczny stosunek do tego co sam napiszę i "Gottland" spodobał mi się dopiero 10 lat po wydaniu. Wielkim autorytetem dla mnie jest Hanna Krall, której jako pierwszej wysyłam swoje prace. I często słyszę z jej ust krytyczne uwagi dotyczące np. puenty, z którą ona się nie zgadza. Konsultuję swoje spostrzeżenia z różnymi osobami, nie myślę o sobie, że jestem nieomylny a moja wizja jest jedyną, prawdziwą - opowiadał Mariusz Szczygieł.
Na koniec spotkania nie zabrakło oczywiście podpisywania książek autora oraz wspólnych zdjęć.
Zapraszamy do obejrzenia naszego wideo:
Przeczytaj komentarze (4)
Komentarze (4)
kiem-mlodych-spotkanie-z-mariuszem-szczy
glem-i-wystawa-krzyska-orlowskiego/19867
/34