Staranował 2 radiowozy, ale przed Sądem może nie stanąć
30 sierpnia, tuż po godzinie 16 kierujący VW Passatem widząc policję zaczął uciekać. Po drodze staranował dwa radiowozy, spowodował zagrożenie w ruchu lądowym, zastraszył dwie kobiety i próbował przejechać policjanta. Jak się okazało był niepoczytalny i kary być może nigdy nie poniesie.
Przypomnijmy:
Sprawca awanturował się nad zalewem w Komorowie, gdzie został wezwany patrol. W między czasie jednak odjechał. Policję o fakcie spożywania przez niego alkoholu poinformowali przebywający tam ludzie. Okazało się, że mężczyzna jedzie przez Słotwinę do Świdnicy pod prąd. Rozpoczął się za nim pościg.
W akcji brało udział w sumie 8 radiowozów. Policjantom udało się złapać kierowcę dopiero w Świebodzicach na ulicy Wiejskiej, tuż pod komisariatem, po 40 minutach szaleńczego pościgu. Oddano również w stronę jego auta 5 strzałów ostrzegawczych, które w rezultacie nie pomogły. 33-latek chciał kilkukrotnie staranować policjantów.
Już następnego dnia po zdarzeniu sprawca usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, zniszczenia radiowozów i próby napaści na jednego z funkcjonariuszy, którego próbował przejechać prowadzonym przez siebie passatem. Do tej listy dołączył także zarzut dotyczący gróźb karalnych kierowanych w stronę dwóch kobiet i naruszenie nietykalności jednej z nich.
33-letni mieszkaniec Świdnicy został poddany obserwacji psychiatrycznej. W opinii biegłego mężczyzna w chwili popełniania czynów był niepoczytalny.
Prokuratura chce umorzenia śledztwa. - Mężczyzna według naszych ustaleń jest niepoczytalny - tłumaczy Gazecie Wyborczej Urszula Zawada, prokurator rejonowa. - Taką opinię przekazał nam biegły.
Wniosek będzie rozpatrywał sąd i to od jego decyzji zależy los 33-letniego "rajdowca".
Komentarze (8)