Pobiegli dla pangolina i myszojelenia

czwartek, 17.12.2020 14:29 888 0

Blisko 1000 uczestników z 13 krajów wzięło udział w tegorocznym Wild Run, biegu organizowanym przez wrocławskie zoo, Fundację ZOO DODO i stowarzyszenie Pro-Run. Była to czwarta edycja “Dzikiego Biegu” i pierwsza w wersji wirtualnej. Celem tegorocznych zmagań jest wsparcie zagrożonych wyginięciem gatunków zwierząt z Azji południowo-wschodniej. Na ten cel udało się zebrać ponad 32 tys. zł.

W biegu wzięło udział niemal tyle samo kobiet i mężczyzn (dystans do wyboru: 1 km, 5 km, 10 km). Wspólnie przebiegli odległość blisko 6 000 km. To tak, jakby pokonali dystans z Wrocławia do Azji. Łączny czas biegów to ponad 340 godzin! Wirtualny bieg nieco różnił się od tego tradycyjnego przede wszystkim formą rywalizacji. W wirtualnych rozgrywkach nie ma bowiem tradycyjnego podium i ceremonii medalowej. Aby uświetnić finał rozgrywek organizatorzy w środę 16. grudnia przeprowadzili losowanie zwycięzców, relacjonowane na żywo na profilu Zoo na Facebooku. Relację można obejrzeć tutaj: https://fb.watch/2pNFvPbCEM/

Ponad 32 tysiące złotych na pomoc zwierzętom Azji

Tegoroczny bieg miał trzech ambasadorów: pangolina, świnię wisajską i niedźwiedzia himalajskiego. Co łączy te zwierzęta? Z winy ludzi są krytycznie zagrożone wymarciem. Pangoliny  to najczęściej przemycane zwierzęta na Ziemi. Ich łuski według zabobonu tzw. “medycyny” chińskiej są towarem porównywanym do rogu nosorożca. Nie lepiej mają się świnie wisajskie. Te niezwykle inteligentne ssaki, żyjące tylko i wyłącznie na dwóch filipińskich wyspach - Panay i Negros. Zostały zdziesiątkowane przez ludzi na skutek wycinki tamtejszych lasów i kłusownictwo. Ofiarą zabobonów padły także niedźwiedzie himalajskie. Azjaci wierzą, że gromadząca się w ich woreczkach żółciowych substancja jest lekiem na wiele schorzeń. Dlatego niedźwiedzie są masowo wyłapywane, a ich los okrutnie przypieczętowywany na tzw. fermach żółci. Wizerunki tych trzech zwierząt przyozdobiły gadżety które składały się na pakiety startowe dla biegaczy. Ale faktyczna pomoc trafi do większej liczby gatunków zwierząt. Pomocy potrzebują też gibony białopoliczkowe, które giną przez wyrąb lasów deszczowych i nielegalny handel. A jeżeli nie wesprzemy badań oraz działań na rzecz ochrony przed kłusownictwem: kanczyla (myszojelenia) srebrnogrzbietego, saoli, łaskunka, świni wisajskiej, wtedy te prawie nieznane gatunki znikną z naszej planety na zawsze i podzielą los słynnego ptaka DODO. Dzięki wysiłkowi biegaczy udało się uzbierać na pomoc zwierzętom Azji ponad 32 tys. zł.

Bezcenna pomoc

- Ten rejon Azji jest wyjątkowo bogaty pod względem bioróżnorodności. Ale boryka się z ogromnymi problemami: rosnąca populacja ludzka, kłusownictwo i nielegalny handel dzikimi zwierzętami dziesiątkują bezcenne gatunki. Wybuch pandemii koronawirusa przyspieszył jeszcze ten proces – mówi Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego ZOO. - Pomoc, którą dzięki uczestnikom biegu będziemy mogli przekazać na wsparcie tego rejonu, jest bezcenna. W biegu wzięli udział zawodnicy z 13 krajów.

- Dołączyli do nas biegacze  z Hiszpanii, Francji, Anglii, Niemiec, Irlandii, Węgier, Holandii, Norwegii, Chorwacji, Belgii, Czech, USA  a nawet Australii
– wymienia Anna Mękarska, prezes Fundacji ZOO DODO. – W szczytnym celu pobiegli także przedstawiciele wspieranych przez nas organizacji. Green Viet z Wietnamu, Kukang, którą wspieramy w ratowaniu lori na Sumatrze czy Talarak na Filipinach. Zgodnie podkreślali, że dla nich ten bieg to dowód, że świat o nich nie zapomniał, a wspólne bieganie bardzo zjednoczyło i podniosło na duchu ich pracowników i sympatyków.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)

Nowy wątek