Piława Górna: ornitologiczna sensacja
Szczęśliwie zakończyła się akcja ratowania puchacza uwięzionego na gałęzi w Parku Miejskim. Skąd wziął się rzadki gatunek sowy w Piławie Górnej, wciąż nie wiadomo.
Specjaliści prosili o zdjęcia, bo nie chcieli nam uwierzyć, że w Piławie Górnej mamy puchacza – opowiada Kamila Wodecka. Do pracownicy Urzędu Miasta w Piławie Górnej 19 kwietnia zwrócił się z prośbą o pomoc Janusz Haliszczak. Choć ogromnego ptaka, którego wypatrzył, łatwo pomylić z sową uszatą, nie miał wątpliwości, że na gałęzi w Parku Miejskim siedzi puchacz. Bardziej sceptyczni, niż dawny leśniczy, okazali się naukowcy. - To niemożliwe. Puchacze są objęte ścisłą ochroną i nie występują na tym terenie - dowodził głos w słuchawce.
Rzeczywiście, największa z sów (o długości ciała dochodzącej do 78 cm) zasiedla głównie Karpaty, Sudety i północ kraju (środkowe i zachodnie Pomorze, Mazury), a także Lubelszczyznę. To skrajnie nieliczny ptak lęgowy (ok. 270 par). Wymienia go „Polska czerwona księga zwierząt” i „Dyrektywa ptasia”. Dla puchacza zagrożeniem jest wycinanie starodrzew i niepokojenie w ostojach.
W piławskim parku siedział na gałęzi, zaplątany w linkę. Wycieńczony, nie poruszał się wcale. Zareagował dopiero, gdy zbliżył się do niego ratownik - Ślady wskazują, że był uwięziony od kilku dni - zauważa Jan Lontkowski, ornitolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Akcja ratowania puchacza trwała kilka godzin. Grząski grunt uniemożliwił dojazd podnośnikiem, więc strażacy sprowadzili drabinę. Niestety, okazała się za krótka. Pomógł dopiero Andrzej Cichoń, arborysta z Bielawy. Przywiózł odpowiedni sprzęt, wszedł na drzewo i opuścił ptaka na ziemię. Puchacza zabrali Prezes Zarządu Fundacji Świętego Huberta Marcin Marzec z żoną. Po niezbędnych badaniach ptak będzie dochodził do siebie w wyszonowickim Ośrodku Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt.
Źródło: UM Piława Górna
Przeczytaj komentarze (23)
Komentarze (23)