Będą szukać skarbów z Bitwy pod Dzierżoniowem
Zapraszamy do zapoznania się z rozmową z Radosławem Wyrzuckim, prezesem Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego TRISKELION.
Krzysztof Brzeźniak: Jak się zaczęła Pana przygoda z eksploracją?
Radosław Wyrzucki: Wszystko dzięki mojemu śp. tacie. On we mnie zaszczepił życie z historią. Opowiadał o wydarzeniach tego terenu. W przyrodzie i w obiektach dopatrywał się śladu historii. Stąd zainteresowanie tajemnicami Gór Sowich i II wojną światową. Z czasem zakres tematów systematycznie się zwiększał, to wszystko rosło we mnie. Pojawił się pierwszy wykrywacz, pierwsze próby w terenie i stwierdziłem, że chce się w tym temacie szerzej rozwijać.
Krzysztof Brzeźniak: Dlatego postanowił Pan założyć stowarzyszenie historyczno-eksploracyjne?
Radosław Wyrzucki: Stowarzyszenie założyły trzy osoby. Nazwę "Triskelion" wymyślili moi koledzy. Triskelion wywodzi się z języka celtyckiego i oznacza trzy siły zjednoczone dającą wielką moc. Pomysł rodził się długo w naszych głowach, a tak naprawdę to rozkwitał od końca ubiegłego roku. Zrobiliśmy zebranie założycielskie, złożyliśmy wniosek o rejestrację w Krajowym Rejestrze Sądowym. Wszystko się powiodło i od lutego 2017 r. jesteśmy organizacją non-profit. Cieszę się że działamy w tej formie. Zrzeszamy ludzi z pasją, którzy chcą pomagać i chcą pokazać to co robią. Prywatni poszukiwacze kojarzą się społeczeństwu negatywnie. Uważani są często za szkodników, bo robią szkody w polach i lasach. Ten wizerunek rzutuje na wszystkich, na całe środowisko. Staramy się pokazać, że tak nie jest, że nie warto "wrzucać wszystkich do jednego worka".
Krzysztof Brzeźniak: Ilu macie obecnie członków?
Radosław Wyrzucki: Mamy obecnie 34 osoby w stowarzyszeniu. Powoli powiększamy się. Nie chcemy mieć masowych przyjęć. Chcemy ludzi którzy chcą coś robić i będą zaangażowani w życie stowarzyszenia i z tą naszą grupą będą realizować cele statutowe.
Krzysztof Brzeźniak: Za Wami pierwsza oficjalna impreza, tak naprawdę inaugurująca działalność?
Radosław Wyrzucki: Tak to można stwierdzić. W sobotę 13 maja przy jeziorze bielawskim odbył się piknik eksploracyjno-historyczny. Przygotowano średniowieczną wioskę z degustacją jedzenia i napojów z tamtych czasów, poszukiwanie skarbów, konkursy dla dzieci, piaskownicę archeologiczną, płukanie złota, stroje wojskowe, wystawę broni, koncerty i stoiska tematyczne. Wielkie tu podziękowania dla miasta Bielawy, Ośrodka Sportu i Rekreacji oraz Miejskiego Ośrodka Kultury i Sztuki. Przy okazji tej imprezy chcieliśmy wesprzeć fundację, która opiekuje się Milenką Lipczyńską. Szkoda że frekwencja nie dopisała. W przyszłości postaramy się jeszcze bardziej promować organizowane przez nas wydarzenia. Liczę jednak, że zebrane pieniążki, jakie by one nie były, to pomogą choć trochę temu choremu dziecku.
Krzysztof Brzeźniak: Staracie się już o specjalne pozwolenia na prowadzenie prac w terenie?
Radosław Wyrzucki: Pozwolenia to główny warunek działania w terenie. A powiem Panu, że niebawem będzie realizowana duża sprawa. Otóż chcemy przenieść pomnik z Góry Rybaka, który jest poświęcony żołnierzom, którzy zginęli podczas Bitwy pod Dzierżoniowem, a miała ona miejsce 16 sierpnia 1762 r. Działalność pobliskiej kopalni ma wpływ na tą górę i nie chcemy, by pomnik uległ zniszczeniu. Pomnik nie jest wpisany do rejestru zabytków, dlatego większość dokumentów w tej sprawie jest już gotowa. Prace zostaną wykonane przy współpracy z Przemysławem Przybyszewskim. Chcemy przenieść pomnik na teren obok więziennictwa w Piławie Dolnej. Obecnie czynimy wszelkie starania, by uzyskać od Konserwatora Zabytków pozwolenie na gruntowne przeszukanie w obecności archeologów pola dzierżoniowskiej bitwy. Zginęło tam od 1200 do 2000 żołnierzy. Mamy już porozumienie z Muzeum Miejskim w Dzierżoniowie, które przejmie od nas artefakty, kule czy inne rzeczy, które tam znajdziemy.
Krzysztof Brzeźniak: Jakiego sprzętu używacie?
Radosław Wyrzucki: Używany jest sprzęt różnych marek, w zależności co komu pasuje. Jedni używają Rutusa Argo, inni Deusa. Na rynku jest szeroka oferta wykrywaczy, kwestia tylko pieniędzy.
Krzysztof Brzeźniak: Na naszym terenie jest dużo skarbów?
Radosław Wyrzucki: Mówią o tym książki, mówi o tym historia. Ludzie z całej Europy zazdroszczą nam Gór Sowich i okolic. Nasze tereny nie są jeszcze do końca odkryte. Jest wiele nierozwikłanych tajemnic, więc jest nad czym ciągle pracować.
Krzysztof Brzeźniak: Jesteście otwarci na współprace z innymi organizacjami?
Radosław Wyrzucki: Oczywiście. Nawiązujemy współpracę z różnymi instytucjami i grupami, nawet jeżeli wydają się np. hermetyczne. Z naszej strony jest otwartość i chęć dzielenia się pasją. Jako organizacja uczestniczymy choćby w festynach prowadząc ciekawe zajęcia dla dzieci.
Krzysztof Brzeźniak: Jest rywalizacja między poszukiwaczami?
Radosław Wyrzucki: Tam gdzie różne osoby działają po cichu, tam gdzie w grę wchodzą pieniądze, gdzie jest nastawienie na zarobek, tam myślę jest rywalizacja. My nastawiamy się na wspólne spędzanie czasu, realizowaniu wyznaczonych celów, a gdy są organizowane Mistrzostwa Polski w Poszukiwaniach, to jest wtedy świetna zabawa.
Krzysztof Brzeźniak: Poszukiwacze są nawiedzani często przez różne służby?
Radosław Wyrzucki: Powiem Panu, że często mamy gości z Wielkiej Brytanii, tam poszukiwacz idzie załóżmy do rolnika prosząc go o możliwość przeszukania konkretnego terenu. I gdy poszukiwacz ma szczęście i znajduje gliniany garnek z monetami wartości powiedzmy 500 000 funtów, bo były takie przypadki, to prawo jest tam takie, że państwo zachowuje prawo ich pierwokupu, ale 50 proc. jest dla znalazcy i 50 proc. dla właściciela gruntu. I tam muzea są pełne artefaktów. U nas odbywa się to inaczej. Jak ktoś odda jakąś rzecz do muzeum w dobrej wierze, to na drugi dzień ma wizytę w domu służb czy przypadkiem nie ma czegoś więcej. A przecież nie można sądzić, że wszyscy eksploratorzy mają złe intencje lub nastawieni są wyłącznie na zarobek.
Krzysztof Brzeźniak: Eksploracja jest coraz popularniejsza. Widok osób z wykrywaczami już chyba nikogo nie dziwi?
Radosław Wyrzucki: Powiedzmy sobie szczerze, eksploracja jest coraz popularniejsza, a widać to szczególnie po sprzedaży sprzętu w Polsce. Poszukiwaczy można teraz spotkać w każdej miejscowości. Technika idzie do przodu i efekty działań maszyn są coraz lepsze.
Krzysztof Brzeźniak: Czego życzyć Pana stowarzyszeniu?
Radosław Wyrzucki: Przychylności osób które wydają pozwolenia i realizacji założonych celów, a myślę, że są one jak na początek działalności ciekawe.
Komentarze (14)