Bielawa: wydarzenie, które mogło zmienić losy świata
Bywają takie chwile w historii świata, że drobna, z pozoru błaha rzecz ma kolosalny wpływ na jego dalsze losy. I stało się kiedyś tak, że oś obrotu historii całego świata stanęła w Bielawie i zamarła w oczekiwaniu na decyzję pewnego kowala z Bielawy.
W drugi dzień Bożego Narodzenia roku pańskiego 1740, Karol Fryderyk von Hohenzollern, król Prus, znany później pod przydomkiem Fryderyk II Wielki, przebywając w Bielawie na dworze barona Sandreczki wybrał się na samotną konną przejażdżkę drogą pod górami. Osobista eskorta złożona z 350 rajtarów pozostała w okolicach dworu. Król miał wtedy 28 lat i dopiero od 6 miesięcy zasiadał na tronie.
Pogoda musiała być doskonała, skoro młody król zdecydował się na tak ryzykowaną eskapadę w czasie wojennym, na dodatek wkraczając na terytorium wroga – bo nasze góry wówczas stanowiły ziemię graniczną. I stało się tak, że galopujący Fryderyk o mały włos nie wjechał w oddział wrogich wojsk Habsburgów, co skończyłoby się dla niego i dla całych Prus gorzej niż fatalnie – a historia świata potoczyłaby się całkiem inaczej.
Generalnie to my, jako Polacy, nie mamy powodów do sympatii dla Fryderyka II Wielkiego, jest słusznie kojarzony z rozbiorami Polski i przedstawiany jako nasz największy wróg. Jest to postać szalenie kontrowersyjna, a przy tym faktycznie nam wroga. Tajemnica może tkwić w próbie zamachu na jego życie, jaką nieudolnie przeprowadziły polskie służby. Młody Fryderyk w ramach swojej edukacji podróżował po Europie, był też w Polsce. Została mu podsunięta dziewczyna z syfilisem, która zdołała go zarazić. Zgodnie z planem Fryderyk miał zachorować i umrzeć w cierpieniach – gdyż wówczas nie było lekarstwa na tę chorobę. Fryderyk faktycznie zachorował, cierpiał, ale zdołano go jednak uratować. Leczono wówczas głównie rtęcią i o czym się mało mówi – praktykami alchemicznymi. Fryderyk przeżył kurację, ale stał się impotentem i tak jakby zmieniła mu się nieco orientacja seksualna. Nabawił się też ostrej alergii na Polskę i Polaków, co mu zostało do końca życia.
Wracajmy jednak do Bielawy i przygody pod górami. Fryderyk już widzi w oddali oddział wojsk austriackich i zdaje sobie w końcu sprawę z niebezpieczeństwa. Nie mogąc ratować się ucieczką w pola – zalega masa śniegu, niespiesznie, aby nie budzić podejrzeń zawraca do pobliskiej zagrody kowala i prosi go o ratunek. Kowal, chłop z dziada pradziada, prosty człowiek, zapewne dziwi się ogromnie obecności bogato ubranego nieznajomego, ale z miejsca decyduje się ukryć go przebierając w chłopskie ubranie. Jednocześnie wysyła syna do dworu z wiadomością o zdarzeniu. Jak dotąd nie wie kogo ratuje. Dowódcy oddziału Austriaków wpiera, że to jego kum zajechał w odwiedziny. Tymczasem z dworu już zrywa się kompania rajtarów wspomagana przez oddział hrabiego Sandreczki i cwałem leci w kierunku Górnej Bielawy. Spostrzegli to Austriacy i będąc w mniejszości zdecydowali się ustąpić pola i wrócili w góry. W ten sposób król oraz całe Prusy zostały uratowane.
Co było dalej? Król zaprzyjaźnił się z bielawskim kowalem, zapraszał go do swojego pałacu Sanssouci w Poczdamie i podejmował z honorami. Baron Sandreczki otrzymał dziedziczny tytuł hrabiego i marszałka Rzeszy (szlachty śląskiej). To była niesamowita nobilitacja.
Dlaczego Fryderyk II był taki ważny? Upowszechnił uprawę ziemniaków w Europie – czym uchronił miliony od klęski głodu, zbudował najpotężniejszą gospodarkę w Europie i jednocześnie jej potęgę militarną. Doprowadził Prusy do takiego rozwoju, że ponad 100 lat później, już jako Niemcy, mogły wywołać wojny światowe, w efekcie których Bielawa wraz z Dolnym Śląskiem znalazła się znów w polskich granicach. A jednocześnie był człowiekiem niesamowicie wrażliwym, był filozofem, kompozytorem, architektem i wizjonerem. Taki Leonardo da Vinci epoki oświecenia. Natchnienie dla Napoleona, ale i dla Hitlera – do czego obydwaj się zresztą publicznie przyznawali.
Pewne jego powiedzenia nadal krążą w obiegu: „Dyplomacja bez armat jest jak muzyka bez instrumentów”, „Jeśliby miało dojść do oszustwa, lepiej, abyśmy to my oszukiwali”, „W moich oczach ubogi chłop tyle samo jest wart, co najznakomitszy hrabia i najbogatszy szlachcic, a prawo jest zarówno dla bogatych jak i ubogich” „Za pieniądze można w Polsce wszystko zdziałać” oraz „Zwycięzców nikt nie będzie sądził.”
Na dodatek Fryderyk miał dobry gust, bo mu się szalenie Bielawa spodobała.
Rafał Januszkiewicz
Komentarze (38)
ly-spasc-bomby-atomowe.html