Dziewięć lat w samorządzie
Rozmowa z Dariuszem Madejskim, ponownie wybranym na przewodniczącego Rady Miejskiej w Piławie Górnej.
- Czy bezpartyjny samorząd w Polsce to fikcja? Ostatnie wybory pokazują, że wspieranie kampanii przez duże ugrupowania polityczne wcale nie gwarantuje sukcesu…
- Myślę, że ważniejsza jest osobowość kandydata niż przynależność partyjna. Proszę spojrzeć choćby na nasz powiat… W wielu polskich miastach udaje się skutecznie rządzić w oparciu o bezpartyjny samorząd, a wszelkie koalicje środowisk partyjnych i bezpartyjnych dobrze funkcjonują przez wiele lat. Mam za sobą dziewięć lat pracy w samorządzie. W tym czasie kilka partii składało mi propozycje i zawsze odmawiałem, bo żadna partia polityczna nie zadba o interesy obywatela na poziomie gminy.
- Każda jednostka samorządu terytorialnego ma swój organ stanowiący i wykonawczy. Pierwszy to rada, drugi to burmistrz (wójt lub prezydent). Który jest ważniejszy? Gdzie leży „złoty środek”?
- No właśnie, ciągle pokutuje w nas skłonność do rankingów, a przecież rozwój gminy zależy, tak naprawdę, od sprawnej i rzeczowej współpracy burmistrza i rady. Choć na pierwszy rzut oka może się to wydawać banalne, żeby zachować „złoty środek”, wystarczy słuchać się nawzajem. Receptą na sukces miasta jest zrozumienie mieszkańców i korelacja (często bardzo różnych) interesów obywateli z możliwościami gminy. Pomaga również skrupulatność, rzetelna i merytoryczna praca w komisjach, szczegółowe omawianie zagadnień.
- Dla kogo pracują urzędnicy w magistracie? Dla burmistrza czy radnych?
- To proste - dla mieszkańców. Tak samo burmistrz, jak i radni odpowiadają za swoje decyzje przed mieszkańcami. To mieszkańcy rozliczają lokalny samorząd w wyborach i żadna inna hierarchia nie ma sensu.
- A jeśli rada w przeważającej mierze stanowi opozycję wobec burmistrza…
- Takie sytuacje mają niekiedy miejsce. Atmosfera pracy w samorządzie odgrywa ogromne znaczenie, a zależy w głównej mierze od relacji pomiędzy obydwoma organami. Z doświadczenia wiem jednak, że w samorządzie zawsze sprawdza się dialog, a podstawą jest szacunek dla drugiego człowieka. Nie wierzę też, żeby któryś z radnych zagłosował wbrew interesom mieszkańców, tylko dlatego że stoi w opozycji wobec burmistrza. Od nowej kadencji funkcjonuje już votum zaufania. To dobre narzędzie oceny pracy burmistrza, które nie powoduje takiej destabilizacji jak programowe odrzucanie propozycji czy uchwał.
- Monteskiusz twierdził, że nie ma wolności, gdy w jednej i tej samej osobie lub w jednym i tym samym ciele władza prawodawcza jest zespolona z wykonawczą...
- W stu procentach zgadzam się z nim. To rozdzielenie jest gwarantem demokracji. To my, obywatele, tworzymy państwo, a każdy z nas ma określone zadanie do wykonania.
- …Mówił też, że wolność to prawo czynienia wszystkiego, czego ustawy nie zabraniają. Czy kiedy lokalne prawo wprowadza różnorodne zakazy, to ogranicza wolność mieszkańca?
- Prawo z założenia powinno nas chronić na każdym szczeblu administracji i w dużej mierze tak właśnie jest. Tworząc prawo, należy jednak uważać, aby przy okazji nie ograniczać swobód obywatelskich poprzez nadmiernie rozbudowaną biurokrację. Niestety, łatwo zaburzyć tę równowagę.
Wady i zalety kariery samorządowca...
- Powinniśmy raczej zacząć od tego, że samorządowiec to funkcja publiczna. Nie wyobrażam sobie samorządowca, który nie poświęca wolnego czasu innym, który zamiast pomagać ludziom, przelicza swoje zaangażowanie na pieniądze. Mogę natomiast powiedzieć, co z mojego punktu widzenia jest najtrudniejsze w pracy samorządowca. Najbardziej daje się we znaki świadomość odpowiedzialności za przyszłość miasta.
- Jak Pan sądzi, co o tym zadecydowało, że radni znów postanowili powierzyć Panu funkcję przewodniczącego?
- Na pewno nieodzowna jest bardzo dobra znajomość przepisów prawa i duży poziom empatii w kontaktach międzyludzkich. Radę ósmej kadencję tworzy grupa radnych o podobnych poglądach i wizji rozwoju miasta. Są moimi przyjaciółmi. Zaufali mi, a ja postaram się ich nie zawieść. Przewodniczący nie ma łatwej roli. Wybierają go spośród siebie radni. Musi mieć na względzie środowisko, które go wybrało, a z drugiej strony patrzeć na to, co chce osiągnąć w pracy dla dobra gminy. To bardzo trudne do pogodzenia, ale możliwe. Myślę, że mnie się to udawało. Wierzę też, że dałem się poznać jako odpowiedzialny samorządowiec, a przez ostatnią kadencję również jako sprawny organizator pracy rady.
- Na wiele lat związał Pan przyszłość z samorządem. Kiedy i dlaczego postanowił Pan wystartować w wyborach?
- Początek tej drogi sięga roku 2006. Wtedy już Polska należała do Unii Europejskiej. Wspólnie z kolegami snuliśmy odważne plany na przyszłość. Wierzyliśmy, że wiążąc się z małym rodzinnym miastem, można osiągnąć sukces. Zawsze byliśmy aktywni. Założyliśmy zespół, działaliśmy w kole teatralnym w liceum. Bardzo interesowaliśmy się zagadnieniami samorządności. Chcieliśmy mieć wpływ na rozwój naszego miasta, dlatego założyliśmy obywatelski komitet wyborczy Razem Możemy Wszystko - Forum Młodych. Odnieśliśmy też pierwszy mały sukces. Wprowadziliśmy jednego radnego, mojego serdecznego kolegę Grzegorza Wojtanowicza, którego pozdrawiam i dziękuję za wsparcie we wszystkich kolejnych wyborach. Trzon komitetu stanowili mieszkańcy w wieku od 20 do 30 lat, którzy zdecydowali, że nie wyjadą za granicę, lecz będą próbowali rozwijać się zawodowo w Piławie Górnej i zakładać rodziny. Mieliśmy na uwadze przyszłość miasta. Chcieliśmy, żeby dobrze się tu mieszkało i pracowało. Część z nas nadal mieszka w Piławie Górnej i do dziś związana jest z samorządem.
- Czego można życzyć Panu w ósmej kadencji?
- Przede wszystkim zadowolenia mieszkańców z pracy naszego samorządu. Chciałbym za pięć lat spojrzeć wstecz i z satysfakcją stwierdzić, że udało nam się zrobić tak wiele…
Zastępca burmistrza Airaines François Rouillard, przewodniczący Rady Miejskiej Kriftel Bodo Knopf i przewodniczący Rady Miejskiej w Piławie Górnej Dariusz Madejski po podpisaniu trójstronnego porozumienia o współpracy między miastami
UM Piława Górna
Przeczytaj komentarze (35)
Komentarze (35)