Marek Chmielewski: problemem południa Dolnego Śląska jest odpływ mieszkańców i blokady inwestycyjne na obszarach chronionych

poniedziałek, 8.7.2024 12:01 8228 32

Jak obszary chronione wpływają na możliwość inwestowania na południu Dolnego Śląska? Jak można powstrzymać wyludnianie się małych miast? O czym rozmawia z posłami opozycji? Jakie są nastroje wewnątrz koalicji?

Rozmowa z Markiem Chmielewskim, posłem KO na Sejm X kadencji, byłym wójtem gminy Dzierżoniów. 

 

 

 

Jakie ma pan refleksje po zderzeniu doświadczeń z polityki lokalnej z ogólnopolską w parlamencie?
Samorząd przede wszystkim rozwiązuje wiele problemów tu i teraz. Oczywiście wieloletnie planowanie jest podstawą funkcjonowania, tworzy się budżet roczny, ale więcej jest codziennych zdarzeń, na które trzeba reagować. Wynika z tego poczucie sprawczości i satysfakcja z wykonywanej pracy. Działania parlamentarne są długodystansowe, nastawione na pracę grupy ludzi, efekty widoczne są po dłuższym czasie.

 

Startował pan do Sejmu jako samorządowiec, którego uwierała sytuacja polityczna, sposób, w jaki władza centralna traktuje samorządy. Jak wyobrażenie o naprawie i wspieraniu samorządów przekłada się na pana rzeczywistą działalność w Sejmie?
Przywracanie samorządności wymaga zreformowania systemu finansowania samorządów przez różnego rodzaju reformy finansowe. Pieniądze z podatków powinny być rozdysponowane na sprzyjające mieszkańcom inwestycje. Pewne zadania zostały zlecone odgórnie. Na przykład czy można zatrudnić pracownika na pół etatu do wydawania dowodów osobistych? Teoretycznie tak, tylko wtedy mieszkańcy będą mieli przez to skrócony czas dostępu do takiej usługi. Ciągle dokładano nam kolejne obowiązki. Pomijam sprzedaż węgla, to już był po prostu absurd. Oczywiście trzeba chronić obywateli przed nieuregulowanymi sprawami, nagłymi skokami cen, ale nie wolno nadmiernie sterować. Za poprzedniej kadencji ustawy pisano na kolanie i uchwalano je w ciągu jednego dnia, powodując wiele problemów. Rząd zdecydował, że większość projektów, także przygotowanych przez posłów, będzie projektami rządowymi. Później powinny trafiać do ministerstw, żeby legislatorzy rządowi zwrócili uwagę na niektóre zagadnienia. Polska w ogóle jest krajem z nadmiarem uregulowań prawnych. Oprócz ustaw więcej spraw powinny regulować rozporządzenia wykonawcze. W Sejmie pracujemy równolegle nad kilkoma ustawami przywracającymi poprzedni stan prawny. Przykładem są taryfy wodno-kanalizacyjne ustalane przez Wody Polskie. Rozumiem dbałość o właściwie rozporządzanie pieniędzmi, jednak mogę pokazać ten mechanizm na przykładzie gminy Dzierżoniów, gdzie w oczyszczalni ścieków w Mościsku cenę za metr sześcienny ścieków ustalono na 17-18 złotych, a my proponowaliśmy stawkę 8 złotych. Osoba weryfikująca stawki nie chciała tego zaakceptować, żądała konkretnych wyliczeń. Prawo zezwala na podniesienie stawki do 18 zł, a potem uchwałą rady dopłatę do metra sześciennego, ale to prowadzi do dodatkowej biurokracji. W wielu przypadkach podejmowano działania czysto polityczne, by mieszkańcy tymczasowo nie ponosili kosztów, a jednocześnie doprowadzano do bankructwa jednostki organizacyjne czy spółki, równolegle podnosząc płace minimalne, ceny energii.

 

Czyli bardziej chodzi o przywracanie poprzedniego stanu prawnego niż nowe inicjatywy?
Tak, przywracanie czegoś, co wcześniej dobrze funkcjonowało, a zostało zmienione w ostatnich latach na zlecenie polityczne. Trzeba zawsze starać się patrzeć, gdzie są pieniądze, gdzie wytwarzane są dochody, gdzie i przez kogo są potem one dzielone, kto ma nad tym nadzór. Kiedyś marszałek był organem wykonawczym, miał przełożenie na przedstawicieli rad nadzorczych, ale w ostatnich latach dążono do centralizacji. Po co? Ci ludzie i tak muszą współpracować tutaj na dole. Na przykład sprawy melioracyjne będą rozwiązywane na poziomie gmin, mieszkańców, rolników, a nie, że funkcjonuje jedna instytucja i żeby dostać się do dyrektora Wód Polskich, trzeba było się umawiać dwa miesiące wcześniej.

 

Podstawą działania samorządów jest autonomia?

Naturalnie. Ustawa o samorządzie gminnym ma już kilkadziesiąt lat i wiele rzeczy funkcjonuje dzisiaj inaczej. Na przestrzeni lat wprowadzano różne zmiany: przywracano jednomandatowe okręgi wyborcze, unowocześniano metody liczenia głosów. Moim zdaniem radni powinni zyskać więcej kompetencji, co pozwoli im być bardziej aktywnymi, ponieważ obecnie nie wykorzystują pełni swoich możliwości.

 

Jakie konkretne rozwiązania prawne mogłoby spowodować wzrost aktywności radnych?
Rozważamy zwiększenie możliwości wprowadzania pakietu uchwał. Dziś także grupy mieszkańców mogą zebrać podpisy pod projektem uchwały. Włodarze gmin mogliby być ciałem doradczym w Radzie Powiatu. Z automatu wchodziliby do Rady Powiatu, nie mieliby głosu stanowiącego, ale obowiązek uczestniczenia, a nawet mogliby zostać radnymi. W naszym powiecie Stowarzyszenie Ziemia Dzierżoniowska w pewien sposób zastępuje model starostwa, gdzie wszyscy dogadujemy się razem, mamy wspólne biura, pozyskujemy wspólnie środki i razem się promujemy. Będziemy dyskutowali nad tymi kwestiami w ramach parlamentarnego zespołu samorządowego ze Związkiem Miast Polskich, Unią Miast i Miasteczek czy Związkiem Gmin Wiejskich.

 

Pan jest za poprawą komunikacji na linii rząd i samorząd oraz pomiędzy samorządami?

Dobra komunikacja pozwoli na konsolidację zadań, stworzenie systemów naczyń połączonych. System wyboru władzy wykonawczej w powiecie jest wyborem często politycznym. Wynika z liczby uzyskanych mandatów przez poszczególne partie. Są też oczywiście lokalne stowarzyszenia, ale po ostatnich wyborach samorządowych nieco się upolityczniły. I największą liczbę mandatów jednak uzyskały Koalicja Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość, które następnie dokonują wyborów politycznych w zależności od rozkładu sił, ale na terenie powiatu pojawiają się gminy, w których włodarze czy rady mają inne poglądy, więc konieczność współdziałania może przyniosłaby lepsze efekty.

 

Jak w rzeczywistości komunikacja, o której pan wspomina, wygląda w Sejmie? Przecież to jest wielość światopoglądów, opinii, różne partie. Jak to się przekłada na to, co widzimy w telewizji, a jak na pracę w komisjach, obrady Sejmu?

Organami Sejmu są Marszałek, Prezydium Sejmu, Konwent Seniorów i Komisje Sejmowe. Nie samo posiedzenie plenarne, tylko właśnie komisje. Pracuję w Komisji Rolnictwa, Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej oraz Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Zatwierdzamy półroczny plan pracy przyjmowany stosownymi uchwałami i przedstawiany go Marszałkowi do zatwierdzenia, spotykamy się z różnymi branżami. Na przykład na Komisji Rolnictwa pojawiają się korporacje rolnicze, ekologiczne, służby weterynaryjne, inspekcje handlowe. Uzupełniamy się wzajemnie, czerpiemy z tej wiedzy. Potem są stanowiska klubów. Trzeba mieć świadomość, że nie jesteśmy jednolici. Nawet w ramach Koalicji Obywatelskiej mamy cztery ugrupowania, a w nich ludzi o różnych poglądach, niekoniecznie się ze wszystkim zgadzamy. Chodzi o to, żeby wzajemnie się do pewnych rzeczy przekonywać, pracować nad nimi.

 

Jakie są nastroje wewnątrz koalicji, która szła razem do wyborów parlamentarnych?
Nasza koalicja ma podpisane porozumienie, nakreślone główne cele, ale w starciu różnych stanowisk pojawiają się rozbieżności. Problemy z projektami ustaw aborcyjnych, sposób wyrażania się niektórych posłanek czy posłów są nie do przyjęcia. Każdy ma też innych wyborców, posłowie starają się reprezentować ich cele. Ze względu na różnice światopoglądowe zgrzyty będą zawsze. Przedwyborczy cel został osiągnięty, trwa trudna praca, wszyscy patrzą na ręce tej koalicji, a obecna opozycja z pewnością czeka na potknięcia. Przetrwanie koalicji jest konieczne, jeśli chcemy zrealizować postulaty, z którymi szliśmy do wyborów. Jeżeli się po drodze różnimy jakimiś szczegółami, nie mogą one przesądzić o złamaniu koalicji. Wyborcy nam zaufali w tym zakresie. Trzeba mieć też na uwadze olbrzymi przekrój wiekowy. Wychowywaliśmy się w innych czasach. Kiedy jest mowa o tym, że w wyniku restrykcji mogą zostać zamknięte granice, młodzi ludzie pytają, co to znaczy. Oni w ogóle nie wiedzą, o czym my mówimy.

 

A jak wygląda komunikacja z opozycją? Rozmawia pan z posłami opozycji?
Oczywiście, że rozmawiam. Jesteśmy posłami wybranymi z tego terenu. Pracujemy wspólnie na co dzień w komisjach, w których każdy klub ma swoich przedstawicieli. Wspieramy się, dyskutujemy. Choć kwestii spornych jest sporo. Poprzednie rządy na przykład niestety niekoniecznie kochały Unią Europejską. My rozumiemy tę wspólnotę w taki sposób, że każde państwo ma swoją strukturę prawną, ale unia jest mocna siłą wszystkich członków. Przy preferowanej przez poprzednich rządzących Unii Narodów jedno państwo mogłoby wetować wszystko, czyli kolejne Liberum Veto, co nie wróżyłoby dobrze przyszłej współpracy. Równolegle musimy dostosowywać nasze ustawy do prawa unijnego, żeby było spójne. Są ustawy, które w ogóle nie były wprowadzane. Jakiś czas temu uczestniczyłem w spotkaniu z dyrektorem YouTube na Polskę. Okazało się, że jesteśmy jedynym krajem w Europie, który nie podpisał jeszcze odpowiednich uzgodnień z YouTube. Grożą nam bardzo duże kary z tego tytułu.

 

O jakie uzgodnienia chodzi?
Wszystko powinno być szczegółowo opisane. Są różne modele współpracy, nie każde państwo ma jednakowy model. To wypracowuje się między państwem a instytucjami czy organizacjami jakimi jest na przykład YouTube. Określa się, w jaki sposób dzielone są tantiemy, ile z tego dostają wytwórcy, autorzy. To jest bardzo nieuporządkowane. Nie chodzi o wprowadzenie opłat dla użytkowników, tylko żeby wpływy z reklam, dzieł były unormowane i podzielone finansowo w odpowiedni sposób.

 

Mieszka pan w hotelu poselskim?
Nie, mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu. Nie wszyscy możemy się zmieścić w hotelu poselskim, ale mam bardzo blisko, bo mieszkam dokładnie vis-a-vis hotelu przy ulicy Wiejskiej.

 

Na pieszo może pan iść.
Tak, w kapciach prawie, przez ulicę. Żartuję, ale faktycznie przechodzę przez ulicę i jestem w Sejmie. Na początku mieszkałem w hotelu, jednak przebywanie dwadzieścia cztery godziny na dobę w pracy jest dość trudne, spotkań jest naprawdę wiele i czasami wchodzimy do Sejmu o 8.00 rano, a wracamy o 21.00, a nawet 23.00. Często nie widać nas na sali plenarnej, ale w tym czasie pracujemy w innych miejscach. Jestem w trzech komisjach, ośmiu zespołach parlamentarnych, siedmiu grupach bilateralnych i jeszcze równolegle współpracujemy z różnymi organizacjami. Nawet nie chodzi o wypoczywanie, tylko o ciągłe przebywanie w tym samym miejscu. Zdarzyło się, że przez trzy dni nie wyszedłem ani na minutę na zewnątrz.

 

Czy przeprowadza pan rozmowy kuluarowe, nawiązuje pozapolityczne kontakty z posłami z opozycji? Spotykacie się na stołówce czy na korytarzu?
W Sejmie funkcjonują dwie restauracje, jedna samoobsługowa, druga w systemie kelnerskim. Zazwyczaj podczas posiłków siedzimy w swoich grupach. Nie ma się co czarować, koalicja 15 października często ze sobą współpracuje i spotykamy się w grupach. Co nie oznacza, że nie spotykamy się, nie rozmawiamy z przedstawicielami PiS-u, ale muszę przyznać, że są to ograniczone kontakty.

 

Jakie są największe problemy regionu wałbrzyskiego, z którego pan startował?
Myślę, że najbardziej istotna jest dostępność komunikacyjna w różnych sferach. Budowa S8 pozwoli skrócić czas dojazdu. Ważne, by móc szybciej dostać się do Wrocławia i aby dostępność towarów czy centrów logistycznych była większa. Kolejną kwestią jest połączenie komunikacyjne, szczególnie małych ośrodków czy wsi z centrami powiatów. Kotlina Kłodzka jest specyficzna pod tym względem. Na terenie powiatu dzierżoniowskiego staramy się wspólnie prowadzić komunikację publiczną. Sytuację poprawić może ustawa o wpływach i dochodach samorządu. Obecnie z najtrudniejszą sytuacją mamy do czynienia w średnich miastach, które tracą swoje funkcje społeczno-gospodarcze. Należy do nich Bielawa, Dzierżoniów, Ząbkowice, Kłodzko, Nowa Ruda, Wałbrzych, czyli wszystkie główne miasta subregionu wałbrzyskiego. Ze względów demograficznych zatracają rolę centrów, bez konkretnych rozwiązań problem będzie narastał, ponieważ społeczeństwo starzeje się.

 

Czym przejawia się utrata funkcji społeczno-gospodarczych przez te miasta?
Spada dochodowość na mieszkańca. Problem demograficzny polega na tym, że społeczeństwo szybciej starzeje się w tego typu miejscach. Obserwujemy coraz większy odpływ młodych ludzi do dużych centrów. Dodatkowo są blokady inwestycyjne ze względów środowiskowych. W Kotlinie Kłodzkiej istnieją ograniczenia inwestycyjne ze względu na strefy uzdrowiskowe. Jesteśmy w sumie skazani na rozwój turystyki i mamy w tym zakresie spore atuty krajobrazowe. Powstawanie nowych zakładów związane jest z drogami szybkiego ruchu. Wystarczy pojechać do Kobierzyc, by zobaczyć ile powstaje tam  hal produkcyjnych.

 

Jakie jeszcze problemy pan dostrzega?
Dochód na mieszkańca w południowej części Dolnego Śląska, czyli naszych regionów, stanowi obecnie około między 50 a 60% średnich dochodów województwa. Dolnośląskie, Wielkopolskie i Mazowieckie przekroczyło próg 75% dochodów na mieszkańca regionów. Poziom dofinansowania ze środków zewnętrznych, unijnych, jest niższy. Bo skoro jesteśmy bogaci, dostajemy mniejsze dofinansowanie. Już nie 85%, tylko 70%. Biedne samorządy na południu, które mają między 50 a 60% tego średniego dochodu, w odróżnieniu od Zagłębia Lubińskiego czy Wrocławia, tylko na tym tracą. Nie jesteśmy w stanie wyłożyć takich środków, żeby uzupełnić wkład własny, więc przestajemy z nich korzystać. Chcieliśmy to przeforsować w poprzedniej kadencji, aby nastąpił inny podział Eurostatu na regiony. I ten południowy Dolny Śląsk wraz z Kotliną Jeleniogórską, Kamiennogórską, Wałbrzychem powinien być wyłączony z całego regionu w kwestii podziałów statystycznych i dochodowych. Po co myśmy zakładali Sudety 2030? Aby wreszcie głos samorządów z południa Dolnego Śląska był bardziej słyszany. Chodzi o zrównoważony rozwój Dolnego Śląska. My jesteśmy i tak dobrze położeni jako województwo. Czasami żartujemy sobie, że mamy bliżej do Berlina, Pragi, Bratysławy, Wiednia niż do Warszawy.

 

Od lat przecież mówi się o dysproporcji w przepływie środków, jeżeli chodzi o północ województwa, Wrocław i południe województwa. Jakie działania mogły być podejmowane w tej sprawie?
Była interpelacja do rządu, który obiecał, że wzmocni z pieniędzy budżetu państwa różnicę w dofinansowaniach wkładu własnego do środków unijnych. Chodziło o to, żeby państwo, widząc niemożliwość zareagowania na poziomie danych Eurostatu, wzmocniło samorządy dokładając pieniądze do budżetu województwa, a następnie będą wyrównane te szanse. Samorząd województwa wprowadził kiedyś fundusz rozwojowy, ale jest on zdecydowanie za słaby, można było starać się tam o granty na poziomie 100 czy 150 tysięcy. Określone cele oczywiście związane na przykład z bezpieczeństwem drogowym, przejściami, chodnikami. One były wykorzystane, bo myśmy też jako gmina korzystali, ale była niewielka grupa samorządów, które spełniały określone kryteria dochodowości i gęstości zaludnienia. Mamy też olbrzymią liczbę terenów chronionych. Natura 2000, parki krajobrazowe, parki narodowe, obszary chronione i one zmniejszają dochodowość, ponieważ nie można na tych terenach prowadzić działalności gospodarczej czy poprowadzić dróg. Jeśli jako mieszkańcy tego kraju chcemy korzystać z przyrody na tym terenie, to zrekompensujemy mieszkańcom utracone z tego tytułu dochody. Wszyscy przyjeżdżają, bo chcą zobaczyć Góry Sowie, Góry Stołowe, ale tam nie można za bardzo inwestować, a turysta jest albo go nie ma. Poza tym turysta dopiero przynosi dochód wówczas, gdy zostanie tutaj na minimum trzy dni.

 

W naszej części Gór Sowich brak rozbudowanej infrastruktury turystycznej. Od drugiej strony, gdzie wybudowano wyciągi narciarskie wałbrzyskich zakładów, w Sokolcu, Rzeczce, działają pensjonaty, restauracje.
Motorem napędowym byłaby budowa gondoli na Wielką Sowę. Wokół niej można byłoby generować ruch całoroczny. Wokół powstałoby zapewne od razu wiele obiektów. Czy pani wie, że na terenie naszego powiatu nie ma obiektów, w których można byłoby zakwaterować cały autokar? Jest wiele pokoi gościnnych, agroturystyk, małych hoteli czy pensjonatów. Ale to wycieczki grupowe dają zarobić przedsiębiorcom.

 

Warto byłoby także wykorzystać nasze bliskie sąsiedztwo z Czechami.
Współpraca z Czechami zaczęła przynosić dobre efekty. Warto byłoby pójść w tym kierunku, wygenerować lokalny ruch i wzmacniać się wzajemnie. Czesi są narodem, który lubi wędrować, stawiają na turystykę rowerową, ale u nas brak jeszcze rozwiniętej infrastruktury. Polacy też podróżują do naszych południowych sąsiadów, sporo osób jeździ też do Czech do pracy, na przykład do zakładów z grupy Automotive.

 

Miał pan pięć interpelacji poselskich. Czego one dotyczyły?
Były to interpelacje zbiorowe. Poruszały między innymi problemy grupy najemców stacji Orlen, najemców mieszkań Towarzystw Budownictwa Społecznego, była też interpelacja dotycząca nadpopulacji wilków w Polsce.

 

W których rejonach wilków jest najwięcej?
Na terenie Unii Europejskiej żyje 16 tysięcy wilków, z czego 4 tysiące w Polsce. Konwencja berneńska pozwala krajom członkowskim wprowadzić własne regulacje. Wiele państw określiło maksymalną liczbę wilków, choć ekolodzy są przeciwni. Wilki w wielu miejscach wchodzą do zagród i wyciągają zwierzęta.

 

Od 2007 roku pełnił pan funkcję wójta gminy Dzierżoniów. Jak ocenia pan obecne władze gminy?
Każdy ma swoją szansę. Społeczność wybrała, poczekajmy na rozwój sytuacji. Trzymam kciuki, ponieważ mieszkam w tej gminie, więc zależy mi na rozwoju tej gminy.

 

Mieszka pan w Piławie Dolnej.
Do 24. roku życia mieszkałem w Dzierżoniowie. Potem przeprowadziłem się do Piławy Dolnej za małżonką. Także bardzo zależy mi na rozwoju gminy, rozbudowie kanalizacji. Mam nadzieję, że wszystkie działania wspólne, podjęte jako Ziemia Dzierżoniowska oraz współpraca z wodociągami będą kontynuowane.

 

A ma pan konkretne pomysły na poprawę życia mieszkańców tutaj w tym regionie?
Bardzo zabiegam o rozwój komunikacyjny. Mam na myśli dostępność logistyczną terenu. Nie wyręczajmy przedsiębiorców. Oni sami sobie znajdą drogę, jeśli pomożemy im się tutaj dostać. To oni decydują, czy wybudują hurtownię w regionie wałbrzyskim czy pod Wrocławiem. Dzisiaj Szwajcarzy budują za prywatne pieniądze tunele pod całą Szwajcarią. Ich plan opiewa na kilka lat. Mają problem z przemieszczaniem się po swoich autostradach, bo są wąskie i biegną wzdłuż jezior. Tymi tunelami będą poruszać się ciężarówki, a przy dużych miastach powstaną centra logistyczne, żeby następnie z nich rozwozić towar małymi, 3,5 tonowymi ciężarówkami po małych miastach. Podobny nerw komunikacyjny powinien być na Dolnym Śląsku. Jeśli z Międzylesia do Wrocławia będzie można dojechać w 40 minut, region rozwinie się o wiele bardziej.

 

Aneta Pudło-Kuriata

Przeczytaj komentarze (32)

Komentarze (32)

czwartek, 01.08.2024 07:55
Marek Chmielewski problemem południa Dolnego Śląska.
Mieszkaniec wtorek, 09.07.2024 10:21
Chłopie, idź już na emeryturę!
czwartek, 11.07.2024 18:55
Panie Chmielewski... nie pan nie ogranicza obszarów chronionych. Żyjemy...
czwartek, 11.07.2024 13:53
Deficyt budżetu państwa za pierwszy kwartał to bagatelka 50 000...
środa, 10.07.2024 15:35
Wincy parków krajobrazowych, natura 2000 i takie tam, a będzie...
środa, 10.07.2024 13:15
DOBRZE, że NOWEGO WOJTA MA GMINA WIEJSKA DZIERŻONIÓW....BO TAM BYLA...
środa, 10.07.2024 13:08
TEORIA BEZ KONKRETÓW kompletne frazesy i nic więcej i...
wtorek, 09.07.2024 17:52
Ile kosztowała droga z kamienia w roztocxniku ?
Gh poniedziałek, 08.07.2024 22:36
Ale zarobki to sobie w lokalnych administracjach, zarządach podbili jak...
KB czwartek, 11.07.2024 07:08
dokładnie nowy pan wójt gminy dzierżoniów za dużo względem swoich...
środa, 10.07.2024 15:25
Pensja Burmistrza Niemczy maksymalnie /prawie 20 tysięcy/ a...
Grzegorz wtorek, 09.07.2024 11:45
Budowa gondoli na Wielką Sowe negatywnie odbila by sie na...
wtorek, 09.07.2024 10:59
Tradycyjnie gra POzorów.Do Pieszyc nie da się normalnie przejechać.PISiory tu...
bielawianka 111111 wtorek, 09.07.2024 09:24
Panie Marku od początku jest pan maszynką do głosowania, Zaczęło...
Marcus Bielawicus wtorek, 09.07.2024 08:56
Bez komentarza. Ręce opadają. A z pewnością będzie jeszcze gorzej.
Ania poniedziałek, 08.07.2024 18:13
Wójcie wróć!
środa, 10.07.2024 08:11
Do Warszawy.
wtorek, 09.07.2024 12:10
Ale do innej gminy.....
Lol poniedziałek, 08.07.2024 12:43
Ludzie nie wyjeżdżali by z miast i wiosek jak by...
środa, 10.07.2024 04:42
Dawniej 20% ludności pracowało w gosp. rolnych na wsi. A...
autor wtorek, 09.07.2024 01:03
To kto ma budować te fabryki? Polska nie jest w...
autor wtorek, 09.07.2024 00:58
Największym problemem Polski jest nadmierna centralizacja w każdej dziedzinie, w...
wtorek, 09.07.2024 12:09
Panie Boże....przed rewolucją durniów broń nas Panie. Jak można walczyć...
poniedziałek, 08.07.2024 22:12
Panie pośle Chmielewski! Czy pańskie zaangażowanie w wspieranie firm produkujących...
poniedziałek, 08.07.2024 22:12
w Dobrocinie gminna oczyszczalnia ciagel smierdzi co Pan Posel na...
poniedziałek, 08.07.2024 21:02
Szczęście dla gminy i katastrofa dla Polski po ostatnich wyborach.
poniedziałek, 08.07.2024 20:59
SAME BZDURY...SZKODA CZYTAC
Gość poniedziałek, 08.07.2024 18:17
Nie masz na czym zbijać swojego majątku? Za śmieci z...
lepszy sort+ poniedziałek, 08.07.2024 15:35
Efekty ośmioletnich rządów PiSuaru...
poniedziałek, 08.07.2024 18:55
Miałeś walczyc o samorządy jakoś nie widać efektów kasy...
poniedziałek, 08.07.2024 19:47
Mieliście tyle lat żeby zatrzymać wysiedlenie z tych obszarów, jako samorząd, rada powiatu itd. Trochę śmiesznie, że nagle się każdy obudził po tak długim czasie.
poniedziałek, 08.07.2024 16:25
Gdzie zniknęła 8 Bardo- Kłodzko