Pierwsza Bielawska Ekstremalna Droga Krzyżowa
18.03.2016 r. wyruszyła pierwsza Bielawska Ekstremalna Droga Krzyżowa, która nie była pielgrzymką! Nie było jednej zwartej grupy, pieśni, megafonów, głośnych rozważań. Był to czas na indywidualne spotkanie z Bogiem w zmęczeniu, trudzie i ciszy. EDK to nocna, 42km trasa biegnąca z Bielawy do Barda poprzez Góry Sowie i Bardzkie.
Foto.: Wojciech Bolesta - Doba.pl
Komentarze (66)
</a> <a href=http://pulmicort.world/>pulmicor
t</a> <a href=http://bentyl.store/>bentyl 20 mg</a> <a href=http://acyclovir.directory/>acyc
lovir</a> <a href=http://indocin.fund/>indocin 50 mg tablets</a>
!!!!!!!!
Wesołych Świąt ! Nie bój się Zmartwychwstania...
Bóg jest wszędzie, owszem. Jest tak samo z tobą, jak był z nimi. Oni tylko chcieli okazać Mu swoją miłość, trudząc się po nocy w przededniu świąt Wielkiej Nocy, a dokładniej Wielkiego Piątku . Nie było, jak piszą, zwartej grupy, pieśni i rozważań. Nie było więc przyjemności czerpanej ze wspólnoty. Byli sami jak Jezus.
Katolicy są różni. To prawda. Po co jednak generalizować. O jakich zdrajcach piszesz ?
Dopełnia się w ten sposób jakaś pełnia naśladowania.
Pokory ! Nie oceniaj czyjejś wiary.
"Religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkimi jej prawami; przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji.(...)" (Konstytucja 3 maja, art. 1)
Pomimo takiego wstępu stanowisko Kościoła katolickiego było do konstytucji bardzo delikatnie mówiąc - nieprzychylne i to od samego początku.
Autor książki "Papiestwo wobec sprawy polskiej(...)" Otton Beiersdorf - pisze:
"Zaskoczony uchwaleniem dnia 3 maja 1791 roku konstytucji, nuncjusz papieski, Saluzzo, natychmiast donosił do Rzymu, że ustawa majowa była zamachem stanu dokonanym przy udziale aprobującego tłumu, a więc miała pozór rewolucji."
Zwracając się do papieża, nuncjusz zalecał wstrzymanie się od sformułowań, które mogłyby pochwalić lub aprobować Konstytucję 3go maja. Nazywał też Hugona Kołłątaja, Stanisława Staszica i Scypiona Piattolego (osobisty sekretarz króla) "jakobinami i złymi duchami króla." Kuria rzymska i polski kler obawiali się, że Polacy nie poprzestaną na Konstytucji, lecz pójdą dalej - wzorem rewolucji francuskiej - zlikwidują przywileje kleru, pozbawią ich wszelkich funkcji państwowych, położą rękę na jego majątku, a księży przeniosą na państwowe pensje. Co już częściowo miało miejsce kiedy to w roku 1789 Sejm Wielki uchwalił ustawę przeznaczającą dochody z jednej z najbogatszych europejskich diecezji na wojsko polskie - diecezji krakowskiej. Zaborcy zaś gwarantowali Kościołowi nienaruszalność praw i dóbr. Watykan obawiał się też pomysłów uniezależniania od Rzymu i utworzenia polskiego Kościoła narodowego. Polscy reformatorzy zaczęli kontestować fakt, że zasiadający w senacie Rzeczpospolitej biskupi wybierani są po za granicami kraju. Papież Pius VI dał Rosji zielone światło do wojny z Polską i jej rozbioru, kierując 24.02.1792 r. brewe dziękczynne do Katarzyny II, w którym nazwał ją heroiną stulecia i sławił jej podboje. Wśród nich wymienił pierwszy rozbiór Polski.
Katarzyna II zareagowała na Konstytucję, wspierając polskich przeciwników reform, magnatów i dostojników kościelnych, którzy 27 kwietnia 1792 roku zebrali się w Petersburgu (!) i ogłosili manifest unieważniający Konstytucję 3go maja oraz wzywający Rosję do zbrojnej interwencji w Polsce. W celu zatajenia faktu, że spisek zawiązano w Petersburgu manifest opatrzono datą 14 maja i ogłoszono w Targowicy na Ukrainie. Notyfikację o istnieniu konfederacji wysłano do państw europejskich i papieża, ale zdrajcom odpowiedział tylko papież Pius VI, błogosławiąc targowicę i jej prace.
Głównymi działaczami spisku byli: Franciszek Ksawery Branicki, Szczęsny Potocki i Seweryn Rzewuski oraz biskupi: Józef Kossakowski, Ignacy Massalski, Wojciech Skarszewski i Michał Roman Sierakowski, który pełnił funkcję naczelnego kapelana konfederacji.
Aleksander Świętochowski pisał: "Nigdy i nigdzie nie było tylu przedajnych biskupów" - mając na myśli hierarchów polskiego Kościoła, znajdujących się na służbie obcych dworów u schyłku I Rzeczpospolitej. Ocenę tę potwierdzają "teczki", odkryte w zdobytej przez powstańców podczas insurekcji w ambasadzie rosyjskiej. Szwedzki poseł w Warszawie Johann Christopher Toll donosił 3 maja 1794 r.:
"Mówi się powszechnie, że w papierach rosyjskiej ambasady znajduje się dużo danych, które w obecnej sytuacji mogą skompromitować wiele osób i dać powód do nowych aresztowań."
W zdobytej ambasadzie rosyjskiej znaleziono list biskupa Sierakowskiego, w którym skarżył się do ambasadora rosyjskiego Osipa Igelströma, że chociaż jest pierwszym aktywistą konfederacji targowickiej, pomija się go w awansach.
Papież Pius VI pobłogosławił targowicę i wyraził życzenie:
"aby stworzenie konfederacji stało się początkiem niewzruszonej spokojności i szczęścia Rzeczypospolitej" (ups!).
Gdy w nocy z 18 na 19 maja wojska rosyjskie wkroczyły do Polski, stutysięcznej armii carskiej Polska mogła przeciwstawić tylko 50 tys. żołnierzy. Rzym uznał wkroczenie wojsk rosyjskich do Polski za dobrą nowinę, gdyż targowica gwarantowała utrzymanie przywilejów kleru, a nawet powierzała mu cenzurowanie książek. Dlatego nuncjusz Saluzzo otrzymał papieskie polecenie nakłonienie króla, aby jak najrychlej do targowicy przystąpił.
Pomimo dwukrotnej przewagi liczebnej najeźdźcy, w pierwszej potyczce do jakiej doszło pod Zieleńcami, wojska księcia Józefa Poniatowskiego odniosły zwycięstwo. Jednakże przewaga liczebna Rosjan i niedofinansowanie polskiej armii przyniosły z góry przewidziany efekt. Wojsko rosyjskie parło w stronę Warszawy. Obiecywana przez Johana Christophera Tolla pomoc szwedzka nie przybywała, lecz sytuacja wcale nie była taka beznadziejna. Książę Józef Poniatowski i gen. Tadeusz Kościuszko przygotowywali polskie wojska nie tylko do dalszej obrony, ale mieli też plan pobicia pod Lublinem rosyjskich kolumn gen. Kachowskiego, które po przejściu Bugu, rozdzieliły się (!). Do bitwy nie doszło gdyż 23 lipca na zamku w Warszawie odbyła się brzemienna w skutki narada.
Król wezwał 13 osób, a wśród nich: prymasa Michała Poniatowskiego (brata króla), marszałka wielkiego koronnego Michała Mniszcha, marszałka Rady Nieustającej Ignacego Potockiego, Hugona Kołłątaja, a także marszałka Sejmu Wielkiego, Stanisława Małachowskiego oraz Kazimierza Nestora Sapiechę. Król odczytał zebranym list od imperatorowej, która żądała (!) przerwania oporu zbrojnego i przystąpienia do targowicy. Caryca pisała też, że króla polskiego obowiązują pacta conventa i "wszelkie ich naruszenie, a takim jest Konstytucja 3 maja, uwalnia poddanych od przysięgi wobec monarchy." Król zareagował na to stwierdzeniem, że Katarzyna II może go w tej sytuacji nie uznać królem, jeśli nie przystąpi do targowicy i nie unieważni Konstytucji.
-Naród uznaje WKMość panem - rzekł podskarbi Tomasz Ostrowski.
-A konfederacja targowicka, czyż się także nie mieni być narodem? - zapytał prymas Michał Poniatowski.
-Buntownicy nie należą do narodu! - odpowiedział marszałek Sapiecha, dorzucając jeszcze:
-WKMość często nazywałeś mnie niepoprawnym ladaco. Zobaczymy, czy słusznie. Nadto kocham moją ojczyznę i szanuję świętość przysięgi, ażebym się mógł łączyć z tą konfederacją, dążącą do obalenia tej ustawy konstytucyjnej, którąśmy wszyscy uchwalili i zaprzysięgli.
Prymas uzasadnił swe stanowisko w następujący sposób:
-Należy przystąpić do konfederacji, ponieważ, gdy już nie ma konstytucji, trzeba kraj ratować.
Prawdopodobnie to właśnie prymas Poniatowski zadecydował o śmierci Konstytucji 3 maja, bo król znajdował się pod jego przemożnym wpływem i także głosował za targowicą. Głosów za przystąpieniem do targowicy było 7, przeciwnych 5.
W kościołach warszawskich czytano list pasterski biskupa Okęckiego z 2.09.1792 r., w którym wzywał do modłów, "ażeby Bóg błogosławił pracom konfederacji generalnej dla dobra ojczyzny podjętym." Biskup Okęcki - po tryumfie targowicy - został cenzorem wydawnictw.
9 maja 1794 r. wokół ratusza warszawskiego zebrał się kilkutysięczny tłum (ryc.1) do którego przemawiał sekretarz Hugona Kołłątaja Kazimierz Konopka, nawołując do powieszenia zdrajców. Istnieją przypuszczenia, że była to akcja zorganizowana przez samego Kołłątaja, skądinąd księdza i jednego z najwybitniejszych umysłów tej doby. Spośród dużej grupy aresztowanych wyselekcjonowano cztery osoby, wśród nich biskupa inflanckiego Józefa Kossakowskiego, który - jak wspomina Jan Kiliński - sfajdał się przy aresztowaniu. Następnie przewieziono go z wieży prochowni do ratusza. Więźniowie przejść musieli przez szpaler uzbrojonego w kosy, piki i szable tłumu. "Biskup Kossakowski ze spuszczonymi oczami przechodził szeregi ludu."
Na parterze ratusza odbył się sąd w towarzystwie podnieconego ludu, który zaglądał do sali przez okna. Zarzut pierwszy mówił, że oskarżeni "zupełnie i całkowicie na usługi potencji zagranicznej obcej rosyjskiej zaprzedali się", a niektórzy z nich pobierali od dworu rosyjskiego pensje. Znaleziono kwity podpisane przez biskupa Kossakowskiego, że wziął od ambasady rosyjskiej dwukrotnie pieniądze. Kolejne oskarżenie głosiło, że przystąpił do konfederacji targowickiej, trzecie, że był współtwórcą sejmu grodzieńskiego - inaczej zwanego "sejmem hańby" - ratyfikującego przez Polskę II rozbiór Polski. Po zakończeniu sejmu hańby w Grodnie, uczczono II rozbiór Polski mszą świętą o godz.9:00 i podziękowano Panu Bogu uroczystym Te Deum. Czy czczenie dzisiaj mszami rocznic Konstytucji nie jest szczytem bezczelności ze strony Kościoła?
Kossakowski wziął od Rosjan 4 tys. dukatów w złocie za skaptowanie 60 posłów. Tłumaczył, że uznanie II rozbioru jest zgodne z... przysięgą złożoną przez konfederację, że nie odstąpi "ani cząsteczki ziemi polskiej". (ups!). Zarzut czwarty oskarżał postawionych przed sądem o bezprawne przywłaszczenie sobie różnych tytułów w Rzeczpospolitej. W czasie procesu - pewien bezkarności - przyznał się do wszystkiego. Na pytanie dlaczego podpisał rozbiór Polski, odpowiedział bezczelnie: "Dlategom podpisał abym pieniądze wziął". Pytany co ma na swoją obronę, oznajmił: "Osoba każdego biskupa święta jest i nietykalna."
Na koniec ogłoszono wyrok skazujący wszystkich obwinionych na śmierć przez powieszenie. Wyrok ogłoszono ludowi, który zareagował entuzjazmem i oklaskami. Zawieziono Kossakowskiego do kościoła Bernardynów, aby zdjąć z niego święcenia kapłańskie. Kiedy prowadzono go do szubienicy, tłum szarpał go, bił, pluł na niego, zdzierał z niego odzienie ale biskup na to nie reagował. Krzyczał za to przez całą drogę że obok niego zawisnąć powinni inni. Wspomniał biskupa płockiego Szembeka, biskupa poznańskiego Okęckiego i prymasa Polski Michała Poniatowskiego. Niektórzy twierdzą, że domagał się powieszenia króla. Prowadzony na szubienicę miał okazję oglądać wiszących już innych targowickich zdrajców. Źródła zgodnie twierdzą, że pod szubienicą rozebrany został do samej bielizny. Kitowicz twierdzi, że brudnej - czyżby szewc Kiliński nie zmyślał? Reakcją tłumu po wykonaniu wyroku były śmiechy, wystrzały, brawa, okrzyki "Vivat!" i "niech żyje rewolucja!"
Stanisław August przerażony pisał do Kościuszki, że na ulicach stolicy słyszy się piosenkę, w której padały słowa:
"My Krakowiacy nosiem guz u pasa, powiesiem sobie króla i prymasa."
Kolejny dzień akcji rozpoczęto w nocy z 27 na 28 czerwca 1794 r. kiedy to przed pałacem prymasa postawiono szubienicę. Jej widok - mówi jedna z wersji - miała przyprawić prymasa o takie przerażenie, że umarł. Inna opowiada, że rodzina królewska w zaistniałej sytuacji postanowiła ułatwić krewnemu godną śmierć i podała mu truciznę. Lud Warszawy podsumował to wierszykiem:
"książę prymas zwąchał linę,
wolał proszek niż drabinę."
I jeszcze jeden nagrobkowy wierszyk:
"Najpierwsze w Polsce posiadał honory,
zdzierał kościoły, przedawał klasztory.
Rozpustnik, marnotrawnik, zdrajca swej ojczyzny,
by uszedł szubienicy, zginął od trucizny.
Mówi się też, że król dał zażyć bratu tabaki od której ten umarł w kilka dni, albo, że zjawił się u niego Kościuszko z dowodami zdrady i zostawił mu truciznę, którą ten zażył. Dowodami tymi były listy przejęte przez powstańców jakie słał prymas do wojsk pruskich atakujących Warszawę wskazując im słabe punkty w obronie stolicy.
Po Warszawie krążyła też pogłoska, że książę prymas uciekł, więc obawiając się rozruchów wystawiono zwłoki na widok publiczny. Twarz zmarłego była już bardzo obrzękła, wobec czego przykryto ją zielona chustą, jednak mógł ją podnieść każdy odwiedzający. Jak pisze Rymkiewicz: "Mogła to zrobić każda ku.rwa zza Żelaznej bramy."
W 1789 roku kiedy to Sejm Wielki przeznaczył olbrzymie dochody z diecezji krakowskiej na dofinansowanie wojska, ks.prymas wyjechał demonstracyjnie z kraju. Wrócił po uchwaleniu Konstytucji - niepotrzebnie.
Rankiem tego samego dnia w innym miejscu Warszawy, pod pałacem Brühla w którym był więziony biskup wileński Ignacy Massalski, pojawiło się pospólstwo, którego liczbę oceniano na od kilkuset osób do kilku tysięcy. Straż w obliczu napierającego tłumu dała drapaka i lud stolicy wdarł się do więzienia. Massalski się opierał więc go bito pięściami po głowie i poganiano. Że nie było pod ręką sznura powieszono go bez sądu na końskich lejcach od stojącego w pobliżu wozu. Na pierwszym sejmie rozbiorowym w 1773 roku poparł organizatorów, biskupa Ostrowskiego i biskupa Młodziejowskiego, wygłaszając wówczas płomienną mowę po której zyskał miano "czwartej potencji rozbiorowej". Targowiczanin zwalczający reformy i Konstytucję 3 maja. Człowiek rosyjskiego ambasadora Sieviersa, któremu pomagał w doborze posłów, a nawet nakłaniał do ich terroryzowania podczas rozbiorowego "sejmu hańby" w Grodnie, którego był organizatorem i gdzie wygłosił mowę "o nieograniczonej ufności we wspaniałomyślność cesarzowej."
Massalski był namiętnym karciarzem i w ostatnich dwóch latach swego życia przegrał w karty ok. 100 tys. dukatów, równowartość 350 kg złota!
Kolejny targowiczanin biskup chełmski Wojciech Skarszewski, który zwolnił Polaków z przysięgi złożonej Konstytucji 3 maja i współorganizator "sejmu hańby" został skazany za zdradę prawomocnym wyrokiem sądu, lecz szubienicy uniknął, bo Kościuszko szantażowany przez Kościół klątwą i błagany przez dwie kochanki biskupa (wg gen. Zajączka) - zamienił zdrajcy stryczek na dożywocie. Ostatecznie do ułaskawienia przekonał Kościuszkę jego przyjaciel Julian Ursyn Niemcewicz, do którego drogę znalazł nuncjusz. Po zajęciu Warszawy przez Rosjan zdrajca wyszedł na wolność i wrócił do Chełma na swój stołek biskupi, mimo, że nie miał już święceń, bo mu je publicznie zdjęto przed planowaną egzekucją. Nie przeszkadzało to jednak potem papieżowi aby potem nadać mu arcybiskupstwo warszawskie i godność prymasa, uprzednio likwidując w roku 1796 nuncjaturę apostolską w Polsce. Nie była już potrzebna.
Sąd Najwyższy Kryminalny skazał targowickich zdrajców na karę śmierci przez powieszenie, wieczną infamię, konfiskatę majątków i utratę wszystkich urzędów. Wobec nieobecności skazanych, wyrok wykonano in effigie (na wizerunku) 29 września 1794. (ryc.2)
Polscy biskupi katoliccy wraz z watykańskimi nuncjuszami i rosyjskimi ambasadorami doprowadzili do rozbiorów Polski. A dziś bezczelnie uważają się za obrońców Polski. Pilnują aby "ich zasługi dla Polski" nie były nigdzie upubliczniane i co raz mniej na szczęście im się to udaje. Mocno wybielają historię wciskając ludziom o rzekomych swych zasługach dla kraju i zbawiennej wręcz roli dla przetrwania polskości podczas rozbiorów. Na domiar wszystkiego Kościół chcąc zamaskować swój rzeczywisty stosunek do konstytucji, bezczelnie w dniu 3 maja ustanowił święto Maryi królowej Polski.
Osobliwym szyderstwem historii był fakt, że najsilniejsze protesty przeciw rozbiorom Rzeczypospolitej wyszły nie ze strony "opiekuńczej" Stolicy Apostolskiej ale od pogańskiej Turcji. W walce z nią byliśmy nominowani na "przedmurze chrześcijaństwa". Watykan przeszedł nad zagładą polskiej córy Kościoła do porządku dziennego. Nuncjusz papieski Garampi powiedział tylko Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, że "o ile wystąpiłby przeciwko rozbiorowi, obraziłby i rozgniewałby dwór wiedeński."
Po upadku Polski biskupi złożyli zaborcom przysięgę na wierność i gorliwie się im wysługiwali. Kiedy powstało Księstwo Warszawskie w 1807 r., nie było komu zażądać od pobitych Prusaków zwrotu insygniów koronacyjnych królów polskich. A przecież to Kościół dzierżył katedrę na Wawelu i księża byli kustoszami insygniów. Prusacy dopiero w 1815 r. przetopili je na złoto. My, Polacy, nie mamy największej świętości każdego narodu ? insygniów koronacyjnych naszych królów.
Sejm Wielki chcąc pomóc przełknąć tę bardzo gorzką dla Kościoła pigułkę jaką była dla nich niewątpliwie Konstytucja, podjął decyzję o ufundowaniu budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Kościół ukatrupił Konstytucję a teraz domaga się realizacji ówczesnej uchwały sejmu...
Kiedy o tym będziemy nauczać w szkołach?
Powyższa praca jest właściwie moim dziełem. Oczywiście wspierałem się czymś. Jej trzon stanowi artykuł zamieszczony w "Pomocniku historycznym" wydawanym przez "Politykę" (nr 34) z dnia 25 sierpnia 2007r. Artykuł ten został oparty na szeregu książek z których wymienię moim zdaniem tylko te najciekawsze:
- Józef Kossakowski "Pamiętniki" W-wa 1891
- Maciej Loret "Kościół katolicki a Katarzyna II (1772-1784)" Kraków 1910
- Jan Korytkowski "Arcybiskupi gnieźnieńscy, prymasowie i metropolici polscy od roku 1000 aż do roku 1821" Poznań 1892
- Jarosław Marek Rymkiewicz "Wieszanie" W-wa 2007
- "Watykan a Polska w dobie rozbiorów (1772-1795)", "Przegląd Współczesny" 146, 1934
- Otton Beiersdorf "Papiestwo wobec sprawy polskiej w latach 1772-1864." Wrocław 1960
- Norman Davies "Boże igrzysko. Historia Polski" Kraków 1994
- Stanisław Wodzicki "Pamiętniki" Kraków 1888
Tak, tak, wiem - niedobre gazety! Komusze i biorące udział w antypisowskim spisku. Ale nie oczekujcie, że tego rodzaju tematy podejmować będą "Wprost" czy "Rzeczpospolita".
Doba nie publikuje tego za darmo :)
Wspomniałem, że w Podolu/Rościszowie nie pobiera się opłat za sakramenty święte, a w Pieszycach tak !
Polecałem także zmianę kościoła na Rościszów, bo tam ks. Proboszcz jest przewspaniałym człowiekiem i nie obnosi się w strojach za kilka tysięcy złotych, a swoją skromnością i wiedzą przyciąga wielu ludzi.
Sam krzyż zbity z brzozy to też bardzo skromne.
Widać można, pozdrowienia na Guźca z Pieszyc, oby życie Ci dało tyle samo ile ty dajesz ludziom.
Jak masz coś do powiedzenia księdzu z Pieszyc, to idź do niego i mu to powiedz, a nie wypisuj anonimowo bzdur na publicznym forum. Kościół w Polsce utrzymuje się z ofiar wiernych, więc nie jest możliwe, żeby ksiądz ich nie przyjmował.
Swoją drogą należałaby się wam już zmiana proboszcza, bo widać ksiądz z Rościszowa jest dla Was za dobry...Takiego dobrego księdza powinien mieć każdy po trochu. Jak będziesz tu wypisywał takie głupoty, to się to zrealizuje prędzej niż myślisz.
Szczęść Boże i uczcie się od niego, bo na naukę nie jest za późno, służcie ludziom bo jesteście od tego i za to dostajecie kasę !