VIII Muflonów Poetyckie Spotkanie na Wielkiej Sowie
W sobotę 10 września br. na Wielkiej Sowie, z udziałem Adama Lizakowskiego, odbyło się "VIII MUFLONÓW POETYCKIE SPOTKANIE".
ZDJĘCIA DZIĘKI UPRZEJMOŚCI J. WILKA.
W sobotę 10 września br. na Wielkiej Sowie, z udziałem Adama Lizakowskiego, odbyło się "VIII MUFLONÓW POETYCKIE SPOTKANIE".
ZDJĘCIA DZIĘKI UPRZEJMOŚCI J. WILKA.
Przetargi
i Obwieszczenia
Komentarze (55)
RADNYCH, DYREKTORÓW I INNYCH WAŻNYCH OSÓB
W POWIECIE DZIERŻONIOWSKIM
Jak przyjdzie do Was ten bezczelny oszust i grafoman Adam Lizakowski,
aby wyłudzić znów jakieś publiczne pieniądze na swoje grafomańskie gnioty
z bykami ortograficznymi, jakie produkuje od blisko 40 lat i wciska „ciemnemu ludowi”,
jako rzekome „wiersze”, to weźcie miotłę i przegońcie tego dziada i przebierańca,
Nikodema Dyzmę polskiej poezji, hen daleko na ukochane przez Niego pieszyckie pola
buraczane albo cebulowe pod Jordanowem, bo tylko przynosi wstyd i hańbę wszystkim mieszkańcom Ziemi Dzierżoniowskiej!
Tutaj, na swoim facebookowym profilu , Lizakowski chwali się, że "studiował" w I Liceum Ogólnokształcącym w Dzierżoniowie i na dwóch uczelniach w USA. Bezczelna bujda na resorach! W rzeczywistości nawet jednego dnia nie zagrzał w I LO w Dzierżoniowie, chodził - co prawda - do "wieczorówki", czyli LO dla Pracujących w Dzierżoniowie, ale matury nigdy nie zdał, więc nie mógł też studiować. W ciągu 30 kilku lat mieszkania w USA nie nauczył się języka angielskiego, czego najlepszym dowodem jest Jego polsko-angielski tomik tzw. wierszy pt. "Chicago miasto wiary" (2008), gdzie Jego proste, jak budowa cepa, grafomańskie wierszydła tłumaczył jakiś Andrew Pietrzyk, w ogóle nieznany poeta czy tłumacz poezji anglojęzycznej. Jeśli ktoś po tylu latach nie nauczył się obcego języka na tyle, aby samemu pisać w tym języku, czy tłumaczyć własne teksty, nie wierzę, że mógł zdać w tym języku maturę i studiować na wyższych uczelniach. A Lizakowski - co jest tajemnicą Poliszynela - nigdy nie należał w szkole do tzw. orłów! Jego tzw. wyższe wykształcenie jest taką sama bezczelną bujdą, jak rzekome sukcesy literackie. Lizakowski był, jest i chyba już na zawsze pozostanie tylko i wyłącznie oszustem, grafomanem i mitomanem, czyli Nikodemem Dyzmą polskiej poezji. - dr Ryszard Mierzejewski, czyt.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedyst
a:Ryszard_Mierzejewski - PS. wszystkie informacje, zawarte w notce o mnie, można łatwo sprawdzić "u źródeł", tj. w szkołach, uczelniach, bibliotekach etc., czego nie można w przypadku Adama Lizakowskiego, bo Jego znane życiorysy, notki biograficzne, CV itp. są przez Niego samego zmyślone i powtarzane do znudzenia.
a:Ryszard_Mierzejewski
ps. najpierw plujesz na człowieka , leczysz swoje kompleksy dzięki niemu, a teraz chcesz aby ciebie zapraszał. Pomyśl o tym kretynie, jesteś gnida, wsza ludzka, która chce żyć z kropli krwi pana Adama.
dy
sta:Ryszard_Mierzejewski
środa, 14.09.2016 14:15:41 autor: Ryszard Mierzejewski, ip: 80.54.86.102:51358
+ dodaj odpowiedź
ps,. trzeba dodac, ze doktor nauk himalailstycznych ryszarrd mierzejewski, - mucha - wszedl w tym dniu na wielka sowe w szpilkach o dlugosci 16 centymetrow, mial nadcisnienie 210 i poziom cukru 198. poza tym jest mlodsza siostra poety adama i jest mu z tego powodu wstyd. Bo jako kobieta nie moze sie z tym pogodzic, ze nie ma tak pieknych wlosow jak poeta adam. Stad tez jego te napasci, kompleksy i uczucia nizszosci.
Czaił się ćwierćpoecina
A łantologia cała
Służyła za balast
Do tego tylko dobra
By wiatr półpołety nie porwał
Znany bardziej ze swojej natrętnej i żałosnej autoreklamy, aniżeli tzw. wierszy, Adam Lizakowski, czyli Nikodem Dyzma polskiej poezji, znów, już po raz ósmy, zakłócił spokój Bogu Ducha winnym turystom, którzy przyszli w ostatnią sobotę, 10 września, odpocząć na Wielkiej Sowie. Wrzeszcząc i bełkocząc do mikrofonu przez około 3 godziny niegramotną polszczyzną, bo literackiej i poprawnej nie zna i nie umie, w porze największego upału, przypiekał zebranych dubami smalonymi, głównie o swojej nieskromnej osobie i grafomańskiej twórczości, którą niesłusznie nazywa „poezją”. I mimo, że była to ponoć impreza w założeniu mająca promować Pieszyce, Góry Sowie i okolice, nad którą patronat objął Urząd Miasta i Gminy Pieszyce, to Lizakowski plótł niemal wyłącznie o sobie, powtarzając do znudzenia dyrdymały, ile to lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, że czuje się bardziej Amerykaninem niż Polakiem, bo biedaczysko zapomniał nawet, jak się literuje po polsku Jego nazwisko, no i dukał, bo trudno to nazwać recytacją, te swoje grafomańskie wierszydła o swoim dzieciństwie na strychu przy kartonie z zabawkami, o pluszowym misiu, któremu wydłubał oczy, bo już w dzieciństwie przejawiał sadystyczne skłonności itp. Nie wiem, czy sam jest tak naiwny, czy ma za naiwniaków Czytelników „Doby”, pisząc o wielkim sukcesie organizacyjnym, bo na przykład „pogoda dopisała”. Czyżby Lizakowski, oprócz literacko-grafomańskich, ma też inne talenty, na przykład do „organizowania pogody”?
Również to nie żadna „publiczność dopisała”, tylko turyści przyszli na Wielką Sowę zrelaksować się pod koniec sezonu letniego. Czy ktoś jest tak naiwny, aby sądzić, że dzieci z przedszkola w Świdnicy czy pracownicy poczty z Krakowa przybyli specjalnie na tragikomiczny happening Lizakowskiego? Byłem 10 września na Wielkiej Sowie i obserwowałem to żałosne widowisko z Lizakowskim w roli prowadzącego. Jak przystało na "twórcę z gołębim sercem", Lizakowski nie zaprosił mnie jednak do zaprezentowania swoich wierszy. A mogłem to zrobić, bo zabrałem ze sobą najnowszą antologię poetycką pod moją redakcją, gdzie oprócz moich są też wiersze o Pieszycach i Górach Sowich bardzo dobrych poetów lokalnych: Tadeusza Żurawka z Pieszyc i Stanisława Wojnara z Bielawy. Miałem też tomik wierszy znanego poety dzierżoniowskiego Marka Cieśli, z którego mogłem przeczytać piękny wiersz o Górach Sowich. Niestety, małostkowość, zawiść i bufonada Lizakowskiego wzięły górę nad zwykłą przyzwoitością i lojalnością wobec Urzędu Miasta i Gminy Pieszyce, który patronuje imprezie. Pytam się więc, dla kogo i w jakim celu organizuje się tego typu imprezy? I jak długo jeszcze mieszkańcy Ziemi Dzierżoniowskiej i odwiedzający ją turyści skazani będą na oglądanie i wysłuchiwanie ewidentnego mitomana, oszusta (chodzi o brak wyższego wykształcenia, które podaje sobie na plakatach i w notach biograficznych) i grafomana Lizakowskiego Adama? -
dr Ryszard Mierzejewski - poeta, tłumacz, krytyk literacki i wydawca
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipe
dysta:Ryszard_Mierzejewski
. Po raz X piszesz pod jego praca swoje komentarze kretyńskie, które nadają się dla prokuratora i psychiatry. Wspinasz się po jego plecach i robisz wszystko aby zwrócić na siebie jego i czytelników doby uwagę. Ludzie śmieją się z ciebie, łącznie z Żurawikiem. Po raz kolejny pan Adam dał ci okazje i skorzystałeś z niej, aby na niego napluć. Ty nic innego nie potrafisz, dlatego jesteś od 15 lat bezrobotny, Ty jesteś prostakiem i chamidłem, oszust i naciągasz pani Krysi i innych. Gdybyś miał wykształcenie i rozum nie żyłbyś w skrajnej nędzy.
Chcialbym miec taki pusty łeb i takie wykształcenie jak pan Adam.
KARTA DŁUGU (ID: 98999)
Dłużnik:
Ryszard Mierzejewski
Imię i nazwisko: Ryszard Mierzejewski
Miasto: Pieszyce
ZOBACZ INNE DŁUGI Z MIASTA PIESZYCE
Ulica: Kopernika
Wartość wierzytelności brutto: 5 248.50 zł
Przeterminowanie: powyżej 2 lat
Dane wystawcy: Corpus Iuris Niestandaryzowany Sekurytyzacyjny Fundusz Inwestycyjny Zamknięty z siedzibą w Warszawie
woj. mazowieckie
ul. Próżna 9
00-107 Warszawa
NIP: 1080006197
Sprzedam za brutto: 5 248.50 zł
Nr telefonu wystawcy: (22)339-68-67 gsm 601-801-601
To była impreza Urzędu Miasta i Gminy Pieszyce, otwarta dla wszystkich chętnych, a nie Twoje kolejne osobiste występy autoreklamowe, na których wciskasz ludziom swoje grafomańskie gnioty sprzed 30 kilku lat! Przecież ten ponoć "nowy" tomik "Dziennik pieszycki" to jest przepisane toczka w toczkę przeszło 200 stron Twoich, choć podobno nie przez Ciebie napisanych przed laty, "Zapisków znad Zatoki San Francisco" - nudnego jak flaki z olejem gniota sprzed blisko 40 lat! Wciąż wciskasz ludziom te swoje niestrawne, odgrzewane kotlety jako niby "nowe książki"! Przecież Ty nawet komentarza na "Dobie" nie potrafisz napisać po polsku, poprawnie stylistycznie i składniowo, bez byków, również i ortograficznych! Przestań mydlić ludziom oczy, że jesteś czy kiedykolwiek byłeś jakimś poetą, oszuście i grafomanie! Nigdy nie miałeś wstydu ani honoru, odgrywałeś tylko rolę Nikodema Dyzmy - prostaka i chama, bez wykształcenia i obycia, bezczelnego i wrednego głupka. To Ci się rzeczywiście udawało i nadal udaje, bo Ty, Lizakowski, grasz samego siebie. Jesteś, wypisz wymaluj, jak bohater powieści Dołęgi Mostowicza, Nikodem Dyzma, tylko że na gruncie literatury. Ale wiele osób już Cię przejrzało na wylot, nawet Twój kolega, kiedyś Ci bliski, Jurek K. ps. Muzyk, napisał kiedyś na "Dobie", że jesteś "ropiejącym wrzodem na zdrowej skórze polskiej literatury" i przynosisz tylko wstyd i hańbę naszej Małej Ojczyźnie. Chętnie bym podyskutował o Twoich rzekomych "zasługach" dla naszego miasta i gminy z tymi, którzy Cię wynieśli na piedestał honorowego obywatela Pieszyc, ale Oni - podobnie jak Ty - nie mają nawet cywilnej odwagi podpisać własnym imieniem i nazwiskiem komentarza na "Dobie". A Ty, oszuście, mitomanie i grafomanie, wciąż udajesz kogoś, kim nigdy nie byłeś i nie jesteś, błaznujesz i śmiecisz wszędzie, gdzie się tylko pojawisz!
Zawsze uważałem, że poezja i szerzej: literatura piękna, sztuka czy kultura, to nie są sprawy prywatne. I chyba miałem racje, skoro niektórym „twórcom” umożliwia się publiczne występy, bez względu na to, czy mają coś ciekawego do powiedzenia czy nie, nagradza się ich różnymi odznaczeniami i honorami, np. honorowym obywatelstwem miasta, a ich ordery za niewiadome zasługi wystawia na widok publiczny w miejscowym kościele. Podobnie sądziłem, że osoby zajmujące się poezją, czy inną działalnością kulturalną, podlegają publicznemu osądowi, chociażby dlatego, że ich działalność finansowana jest ze środków publicznych. I temu też służą, czy powinny służyć, publiczne media, jak np. internet. Tymczasem anonimowa, z niewiadomych powodów, (skromna, nieśmiała, nieutytułowana naukowo albo może po prostu współwinna trwającej od z górą 30 lat tragifarsy komicznej pt. „Poeta Adama Lizakowski”?) Czytelniczka uważa, że są to wszystko sprawy prywatne i to jest bardzo niekulturalnie, wręcz „skandalicznie”, pisać o tym w komentarzach na forum lokalnego i publicznego medium, jakim jest „Doba”.
A mnie wciąż brzmią w głowie słowa wielkiego C. K. Norwida: „Nie ten ptak kala gniazdo, co je kala/Ale ten, co mówić o tym nie pozwala.”
Pogoda dopisała, publiczność dopisała, humory dopisały i atmosfera poetycko-sowiogorska królowała w tym dniu na Wielkiej Sowie. Zaszczycili nas swoją obecnością turyści, a także przedszkolaki z Przedszkola Radosny Delfinek w Świdnicy, oraz grupa ponad 40 osób pracowników Poczty Polskiej z Krakowa. Oni nabyli od poety Adama książki sowiogóskie, a także obiecali nagrać płytę - dokument CD ze swojej wędrówki po naszym terenie, na której ma być wieża wraz z poetyckim nastrojem.
Swoje 15 minut miał poeta Krzysztof Urzędowski a także pani doktor Renata Madziara która mówiła bardzo ciekawie o naszej małej ojczyźnie sowiogóskiej.
Nawiązały się serdeczne znajoności i przyjaźnie, wiele osób już się umówiło na następne spotkanie. Do miłego zobaczenia w 2017r..