Lechia Dzierżoniów: tylko punkt z Piastem

24 Zobacz galerię

Jedynie w takich kategoriach możemy odbierać rezultat pojedynku z podgorzowskim rywalem. Lechici nie wykorzystali doskonałych sytuacji, raz piłka zatrzymała się na poprzeczce i mecz zakończył się bezbramkowym remisem, z którego zadowoleni są jedynie goście.

Do pojedynku z Piastem Karnin Lechici przystąpili bez swojego kapitana - Pawła Ochoty, który z powodu choroby musiał obserwować pojedynek z trybun. W ekipie gości zabrakło też podstawowego zawodnika - Bartłomieja Szamotulskiego. Dziś przy Wrocławskiej oglądaliśmy więc pojedynek dwóch ekip o bardzo niskiej średniej wieku. Z informacji, jakie udało się pozyskać przed spotkaniem jedno było pewne - Piast to drużyna "walczaków", co w pełni się dzisiaj potwierdziło.

Już od pierwszych minut goście starali się narzucić swój styl gry, przejmując pole i częściej bywając na połowie Lechitów. Taka postawa nieco zdezorientowała podopiecznych Zbigniewa Soczewskiego i musiało minąć 20 minut, zanim dzierżoniowianie złapali oddech, a spotkanie wyrównało się. W tym czasie goście stworzyli sobie jedną dogodną sytuację, po wrzutce z prawej strony futbolówka przeleciała wszerz pola bramkowego, jednak nikt nie potrafił skierować jej do siatki. Z biegiem minut zarysowywała się optyczna przewaga naszej drużyny, jednak na pierwsze poważne zagrożenie musieliśmy czekać do 34 minuty. Po składnej akcji całego zespołu z narożnika pola karnego na bramkę Fabiańskiego uderza , golkiper gości końcówkami palców sięga piłki, a ta ląduje na poprzeczce. Akcja nie zakończyła się na tym zdarzeniu, bowiem do wracającej w pole futbolówki wyskakuje podłączający się do ofensywnej akcji Paweł Słonecki. Uderza głową w światło bramki w miejsce, w którym przed chwilą leżał interweniujący bramkarz. Fabiański wykonując kolejną paradę i będąc w powietrzu obronił w niewiarygodny sposób kontrujący strzał naszego obrońcy. Była to robinsonada na najwyższym, światowym poziomie. Dzierżoniowianie dostali wiatru w żagle i co raz częściej gościli pod polem karnym rywali. Często z prawej strony podłączał Marcin Buryło, jednak słabo w polu karnym zachowywał się dziś Niedojad, nie potrafiąc wykorzystać pomocy kolegów z drużyny. Piast ograniczał się do zagrywania długich piłek na swoich ofensywnych graczy, co jednak było dość szybko niwelowane przez nasz blok defensywny. Do przerwy bez bramek.

Druga połowa nie przyniosła zmian. Mecz odbywał się głównie w środku pola, więcej z gry mieli Lechici, jednak nie potrafili przekuć tego w zdobycz bramkową. Wszystko układało się dobrze do pola karnego gości, jednak później było już tylko gorzej. Z biegiem minut Piast jeszcze bardziej zwarł swoje szyki i nastawił się już tylko na grę z kontry. Dwukrotnie było groźnie pod bramką Sztandery, jednak napastnicy z Karnina również tracili dynamikę w polu oddalonym o 16 metrów od linii końcowej i akcje gasły równie szybko, jak się zaczynały. W grze Lechitów widać było pozytywne zmiany względem ostatniej potyczki w Gorzowie. Podopieczni Soczewskiego realizowali przekazane przez niego uwagi podczas oglądania i analizy meczu ze Stilonem. Wygrywali większość pojedynków w powietrzu i poprawnie zachowywali się przy stałych fragmentach gry. Sytuację meczową miał w drugiej części Damian Niedojad. Będąc w polu karnym, przodem do bramki, miał przed sobą jedynie Fabiańskiego, który skracał mu kąt, będąc już jednak na ziemi. Napastnik Lechii nie wykorzystał 100% sytuacji, strzelając ... po ziemi w długi róg. Bramkarz gości ponownie świetnie wykonał swoją robotę i uratował zespół przed utratą bramki. Wszyscy, łącznie z naszymi zawodnikami złapali się za głowy, bo w tej sytuacji gol po prostu paść musiał. Tak się niestety nie stało. Im bliżej końca meczu, tym bardziej zaczęło się spieszyć naszej ekipie. Po raz kolejny pozytywnie zaprezentował się wprowadzony w drugiej połowie Bartosz Roszak, dynamizujący poczynania Lechii w przedniej formacji. Mniejsze siły w defensywie starał się też wykorzystać Piast. Na kilka minut przed końcem miał rzut wolny z 25 metrów. Zawodnik gości uderzył mocno, pod wyskakującym murem i tym razem Sztandera miał okazję do wykazania się. Sparował niebezpieczny strzał w dolny róg bramki na rzut rożny. W samej końcówce niezdrowe emocje sprokurował główny arbiter Hubert Kut, który podyktował pozycję spaloną po tym, jak jego asystent wskazywał mu kolejną zmianę (!). Dzierżoniowianom nie udało się strzelić bramki, a za uwagi dotyczące prowadzenia przez niego zawodów Pietkiewicz otrzymał już po gwizdku drugą żółtą kartkę. Mnóstwo pretensji do arbitra miał też Zbigniew Soczewski, który nie mógł znieść braku konsekwencji przy decyzjach wrocławskiego rozjemcy. Cóż, remis z pewnością bardziej cieszy gości, dla których każdy punkt jest na wagę utrzymania.

Sztandera - Słonecki, Paszkowski, Barski, Leśniarek, Buryło, Korkuś (82' Tomaszewski), Bolisęga (68' Cegiełka), Maciejewski (68' Roszak), Pietkiewicz, Niedojad

Fabiański - Zdrojewski, Brzytwa, Buda, Gardzielewicz, Kożuchowski (87' Skowron), Pakuła, Płucienniczak (72' Łuś), Sędziak, Startek, Wawrzyniak

Żółte Kartki : Pietkiewicz 2, Barski (Lechia) oraz Pakuła, Kożuchowski, Brzytwa, Gardzielewicz
Czerwona kartka : Pietkiewicz (90' po meczu za drugą żółtą i podsumowanie pracy arbitra)

Tekst: Lechia Dzierżoniów
Foto.: Krzysztof Brzeźniak - Doba.pl