Nagrodą dla prelegenta to publiczność uśmiechnięta. Fraszki w pękającej w szwach bibliotece w Wojciechowicach
Fraszkopisarz Piotr Stankiewicz był gościem w Filii Biblioteki Publicznej Gminy Kłodzko w Wojciechowicach. 23 kwietnia biblioteka pękała w szwach. Tyle osób odpowiedziało na zaproszenie miejscowej bibliotekarki Izy.
– Ponieważ w pracy zajmuję się zawodowo wodolejstwem (dostarczam wodę ze stacji pomp dla mieszkańców Kłodzka), w pisaniu staram się unikać lania wody. Najbardziej kręcą mnie fraszki, takie, jakie tworzyli Stanisław Jerzy Lec i Jan Sztaudynger. Niewątpliwie pisaniem odreagowuję kryzys wieku średniego. Swoją twórczość kieruję do ludzi takich jak ja, czyli słabo ogarniętych – tylko lekko stuknięty zrozumie moje puenty. Uważam, że sztuką jest powiedzieć komuś coś nie wprost, lecz między wierszami – tak o sobie opowiadał w Wojciechowicach autor fraszek.
„Żona się nie maluje
… Ja wierszy nie poprawiam”
Żona cenzuruje, wiersze komentuje
Lecz najgorszy cenzor, co ma długi jęzor
A więc mój cenzorze, ja cię bardzo proszę
Najwyższa już pora, ugryźć się w jęzora
Sprawę jasno stawiam, Ty się nie malujesz
Ja wierszy nie zmieniam, ani nie poprawiam.
Podczas spotkania posypało się ponad sto fraszek o naszych przywarach, o politykach, o rodzinie, o zdrowiu, a nawet o bohaterach kultowej serii „Sami swoi”. To trzeba usłyszeć, aby poczuć, że duch Pawlaka i Kargula wciąż opowiada swoją historię…
Lokata na lata
Kapitał mam odłożony
Wisi w szafie mojej żony
Ciąg dalszy nastąpi 23 maja o godz. 10:00 w bibliotece w Starym Wielisławiu. Zapraszamy wszystkich i każdego z osobna!
Dodaj komentarz
Komentarze (0)