Konferencja władz powiatu kłodzkiego: Zaczęło się od apelu o sprawiedliwość, skończyło krzykiem rozpaczy [FOTO]
Co ma zrobić samorząd powiatowy, któremu rząd poprzez zmiany podatkowe pieniądze zabrał, a obiecanych dotacji nie przyznaje? Zamknąć szpital czy szkoły, przestać remontować drogi, bo i tak nie ma za co? Starosta Maciej Awiżeń zwołał konferencję prasową, na której pojawił się cały zarząd powiatu. Powód był prosty: wyjaśnić, dlaczego w powiecie kłodzkim zawisły billboardy pod wspólnym hasłem: „Rząd NIE DAŁ….”, choć podatki od mieszkańców pobrał. Czy starosta ma całować po rękach rządzących?
Wyjaśnijmy zaraz na początku. Kampania billboardowa kosztowała mieszkańców powiatu – zgodnie z oświadczeniem starosty Awiżenia – 2 tys. złotych. Jeden z tych wielkich plakatów już zresztą został zniszczony. Porównajmy to z kwotami, jakie są potrzebne nawet nie na inwestycje, ale na utrzymanie często i tak kiepskiego stanu, w którym są teraz obiekty zarządzane przez powiat.
– Nie mamy środków na inwestycje – rozkładał bezradnie ręce starosta Awiżeń na konferencji prasowej zwołanej 12 września przed wejściem na targowisko miejskie w Kłodzku. Nieopodal właśnie zawisł jeden z wielkich plakatów, a na nim taki przekaz: W Kłodzku miał powstać Zespół Szkół Specjalnych dla dzieci z niepełnosprawnościami. Rząd nie dał 20 mln zł. A dlaczego miał niby dać? Wicestarosta Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk tłumaczyła, że po prostu to niezbędne. W tej chwili powiat prowadzi taką szkołę, jest tam 70 dzieci, a warunki katastrofalne. Przygotował zatem teren pod budowę, koncepcję zespołu, w którym znalazłoby się też na przykład przedszkole, potrzeby są coraz większe, nowy obiekt ma być przeznaczony dla 160 dzieci, ale pieniędzy na budowę nie ma...
– Apelujemy o sprawiedliwość – mówił starosta Awiżeń. – Chcemy pieniędzy choćby na szpital, nie dostajemy. Inni dostają za to od rządu środki na fontanny czy place zabaw. Polski Ład miał pomóc w odbudowie po COVID, ale na przykład Kalisz buduje korty tenisowe ze środków dla miejscowości, gdzie były PGR-y – dodaje. Choć w Kaliszu nikt nigdy PGR-u nie widział...
Maciej Awiżeń nie ma wątpliwości: tu chodzi o politykę, a rządzący robią sobie kampanię za publiczne pieniądze. A to nasze podatki. I zadaje proste pytania rządowi: po pierwsze, jakie były metody rozdziału środków między poszczególne miejscowości czy powiaty i – po drugie – dlaczego powiat kłodzki jest w tym podziale pomijany. Dzielenie środków jest nieprzejrzyste, nie ma żadnych obiektywnych kryteriów, nie można się nawet odwołać od niekorzystnej decyzji.
W naszym powiecie jest 700 kilometrów dróg. Członek zarządu powiatu Piotr Marchewka mówi nam, że 300 kilometrów nadaje się tylko do remontów. Pytamy zatem, na ile remontów stać powiat z własnych środków. – Pięć – słyszymy. Dopytujemy, czy dobrze zrozumieliśmy. – Tak, pięć kilometrów. Piotr Marchewka mówi, że powiat zwrócił się o przeszło 100 mln złotych na drogi, dostał z tego 10 procent. Może zatem powiat nie potrafił rozliczyć poprzednich dotacji lub źle wydawał te pieniądze? – Wszystko było zawsze w jak najlepszym porządku! – zapewnia Marchewka.
– Dla nas to jest krzyk rozpaczy – dramatycznie podkreślał starosta Awiżeń. – Gdy staraliśmy się o środki z Unii Europejskiej, byliśmy liderami. Nikt nam nie odrzucał wniosków ze względów merytorycznych. Co się zatem teraz dzieje? Jeden z wójtów nam poradził: musicie iść i pocałować po rękach... – mówi starosta. To jest teraz jedyne znane kryterium rozdziału środków rządowych. – A to przecież nasze podatki! – podkreśla raz jeszcze Maciej Awiżeń.
Najgorsze może nas dopiero czekać. Drożyzna, kilkukrotny wzrost kosztów utrzymania szpitala, szkół, domów dziecka czy domów pomocy społecznej, bez rządowej interwencji, może zakończyć się katastrofą. Całowanie po rękach wtedy nawet nie pomoże. [kot]
Przeczytaj komentarze (57)
Komentarze (57)