OSP Żelazno ma nowy wóz strażacki! Jak wójt Tur zdobył pieniądze?! Cuda się zdarzają, trzeba im tylko pomóc [FILM]

30 Zobacz galerię

– Będzie krótko, ale konkretnie – tak zaczął kazanie ks. Bartłomiej Łuczak, proboszcz parafii św. Marcina w Żelaźnie, kapelan strażaków i sam strażak OSP. Zatem co się stało? W piątek, 20 grudnia, w zrujnowanej przez powódź wsi znowu wydarzyło się coś dobrego. Lokalna OSP wzbogaciła się o nowy samochód, quada i inny sprzęt, który strażakom pozwoli ratować nasze życie, zdrowie, a choćby tylko mienie.

Nie potrafimy pisać tak krótko, jak ks. Łuczak mówić, zatem kilkanaście zdań wyjaśnienia. Samochód to wspólny dar sponsorów, czyli Grupy PZU, która wyłożyła 450 tys. złotych i Gminy Kłodzko – 200 tys. Sami strażacy z własnych środków dołożyli jeszcze 37 tys. i mają to cudo marki Iveco. Zastępca Komendanta Powiatowego PSP w Kłodzku, bryg. Marcin Kosiński, z aprobatą kiwał nad nim głową.

Operację specjalną przeprowadził wójt Zbigniew Tur, a kluczową rolę odegrał tu Robert Tambor, jeden z dyrektorów w firmie ubezpieczeniowej, a mieszkaniec sąsiednich Krosnowic. Razem z dyrektorem Markiem Sokołowskim, który zaraz po powodzi zaczął koordynować akcję PZU na Dolnym Śląsku, z dumą pozowali przy aucie. 450 tys. od ich firmy to nie w kij dmuchał!

A wójt Tur przekonał gminnych radnych, że w tak trudnej sytuacji trzeba gestów, które przywrócą wiarę w sens poświęcania się dla innych. – Po powodzi było pytanie: czy będziemy mieli chęć i siły, by działać dalej? – przyznał w kazaniu ks. Łuczak. Zaraz jednak dodał, że na każde wezwanie zawsze stawia się komplet. – A to nie jest zabawa... – podkreślił kapelan strażaków. To zatem dobrze wydany gminny grosz.

Naczelniczką OSP w Żelażnie jest Klaudia Cieślik, kobiet tam zresztą jest więcej, może dlatego tak dobrze gospodarują kasą? Choć przecież ich remiza też była pod wodą. Zawróciły jednak w głowie mieszkańcom wsi Kulesze Kościelne na Podlasiu. Strażacy stamtąd pomagali u nas podczas powodzi, a teraz... przyjechali z prezentem. To quad! Mądre to słowa, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Sama uroczystość odbyła się pod namiotem, który jest tymczasową salą gimnastyczną szkoły w kontenerach. Dużo jest na razie w Żelaźnie prowizorki, szczęśliwie władze gminy zadbały, by tutejsi strażacy nie musieli żebrać na sprzęt, który ratować ma nas, a nie ich. A jeszcze krakowski Caritas dołożył im AED, czyli defibrylator. Wszystkim towarzyszyły życzenia, by sprzęt potrzebny był tylko do ćwiczeń.

– Jak przyszedłem do tej jednostki, mówienie o nowym samochodzie było jak science fiction [czyli fantastyka, czasem nawet naukowa] – wróćmy jeszcze do kazania ks. Łuczaka. Teraz kluczyki do nowych maszyn oficjalnie już są w rękach strażaków z Żelazna. A nowy sprzęt to warunek, by garnęli się do straży młodzi. „Bogu na chwałę, ludziom na ratunek”... Do tego ta nowa, bardziej sfeminizowana straż, kapitalnie karmi! [kot]

PS Musimy jeszcze raz przywołać  kapelana... Ks. Bartłomiej Łuczak mówił w kościele, że z tym nowym samochodem został zrobiony w konia! Miał już prawo jazdy na samochody specjalne, ale tylko kategorii B, a na nowe Iveco potrzebne jest C! Spytaliśmy go, ile trzeba czasu, by się podszkolił. – Ze 3 miesiące... – odparł. – Ale do wakacji zdążę! – zapewnił zaraz. I tak zdeterminowanych druhów nam trzeba.