Czy Wody Polskie chcą zburzyć Zamek Sarny, a zabytkowy park wyciąć w pień? Co na to burmistrz Bednarczyk?
Konsultacje „Programu redukcji ryzyka powodziowego w zlewni Nysy Kłodzkiej” tak naprawdę się nawet nie zaczęły, a już Wodom Polskim skutecznie udało się skłócić mieszkańców ziemi kłodzkiej. „Egoizm”, „ignorancja”, „kpina”... Takie zarzuty padają z obu stron. „Egoistami” mają być i ci, którzy nie godzą się na wysiedlenia, ale i ci, którzy się tego domagają. Od innych, oczywiście. „Ignorantami”? Podobnie. Tak, to kpina.
Charakterystyczna jest tu wymiana zdań między Martinem Sobczykiem, gospodarzem Zamku Sarny, a burmistrzem Radkowa Janem Bednarczykiem. „Przed kilku laty nasz zabytkowy park miał być przeznaczony do wycinki, a wieś Ścinawka Górna do zburzenia. Te plany zdają się powracać” – twierdzi ten pierwszy. Drugi radzi, by „bardziej wykorzystać wiedzę specjalistyczną od obecnych tam specjalistów, wybitnych fachowców oczekujących porad i wskazówek w miejsce żądań, pretensji i roszczeń”. Tam, czyli podczas spotkań z Wodami Polskimi.
Tyle tylko, że – jak wielokrotnie pisaliśmy – „konsultowany” od 26 lutego przez nie program nada NIE ISTNIEJE, co przyznał w Kłodzku, 5 marca, jego autor prof. Janusz Zaleski. A przynajmniej do dziś nie został podany do publicznej wiadomości. Nie znają jego szczegółów mieszkańcy. To przecież o ich życie chodzi! Usłyszeć za to mogą o „no-regrets” investment, czyli o inwestycji, której nie warto będzie żałować. Kto i na jakich zasadach ma być wysiedlony, czy – jak chcą rządzący – „dobrowolnie wykupiony”? Tego nikt nie wie, a zwłaszcza zainteresowani. To nie kpina?
Martin Sobczyk pisze o wysiedleniu setek ludzi i dewastacji krajobrazu, że „nie można choroby leczyć eutanazją pacjenta, czyli likwidacją całych wsi”. Oczywiście przesadza, ale czy nie ma w tym trochę racji? Spotyka się z entuzjazmem okolicznych mieszkańców i niechęcią z miejscowości położonych niżej, których suche zbiorniki retencyjne miałyby chronić przed powtórką z kataklizmu. I kto tu jest egoistą? Zdać się na specjalistów? „Ci wybitni specjaliści z Wód Polskich nie prezentowali konkretów, co do planowanych budów zbiorników” – pisze Sobczyk.
Trudno się z nim nie zgodzić. Czy Ścinawka Górna jest do likwidacji, czy nie? A z mozołem od lat remontowany Zamek Sarny, XVI-wieczny pałac letni? Czy przewidziana jest wycinka zabytkowego parku, kandydata do statusu Pomnika Historii? I kto ma o tym decydować? A może właścicielom tych turystycznych perełek pomoże selfie z obecnym premierem Donaldem Tuskiem, który nocował tam w czerwcu 2023 roku? Może to, że jest główną sceną festiwalu noblistki Olgi Tokarczuk? Głupie pytania? Burmistrz Bednarczyk zapowiada spotkanie na ten temat.
Warto zwrócić uwagę, że i minister Kierwiński, i Wody Polskie planowali „konsultować” program, którego nie ma, do 31 marca. Tak naprawdę miały się odbyć do tego czasu miano się spotkać tylko 11 marca z mieszkańcami gminy Stronie Śląskie, a dzień później gminy Lądek-Zdrój. A gminy Bystrzyca Kłodzka, Kłodzko, Radków? To nie kpina? Dopiero teraz wiemy, że tych spotkań MOŻE być więcej. Sposób ewentualnego wykupu poznamy, gdy powstanie ustawa to przewidująca. A kiedy powstanie? Bóg jeden wie. I kto tu jest poważny? Kto tu z kogo kpi? [kot]
Zdjęcia: doba.pl oraz fb Zamku Sarny i Martina Sobczyka.
Dodaj komentarz
Komentarze (0)