Drzewo spadło na auta, magistrat tłumaczy
Z uwagi na zły stan zdrowotny oraz konieczność zapewnienia bezpieczeństwa powszechnego, 30 kwietnia br. Rada Miejska w Kłodzku podjęła uchwałę dot. zniesienia statusu pomnika przyrody, znajdującej się przy ul. Daszyńskiego, topoli białej. 12 sierpnia drzewo spadło na zaparkowane na tej ulicy pojazdy. O to dlaczego drzewo nie zostało wycięte oraz jakie kroki zostały podjęte od czasu podjęcia uchwały zapytaliśmy kłodzki magistrat. Poniżej publikujemy odpowiedź.
W środę (12 sierpnia br.) doszło do nieprzyjemnego zdarzenia. Przy ul. Daszyńskiego w Kłodzku złamało się drzewo i zniszczyło parkujący na ulicy samochód, drugi uszkodziło.
O tym, że topola biała (o takim drzewie mowa) zagraża bezpieczeństwu wiadomo było od kilku lat. Dopiero burmistrz Michał Piszko na dobre podjął działania, aby pozbyć się zagrożenia. Niestety, topola funkcjonowała jako pomnik przyrody i aby ją wyciąć trzeba było uruchomić całą procedurę znoszącą ochronę prawną.
I tak 30 kwietnia br. podjęto uchwałę unieważniającą statut pomnika przyrody. 7 maja br. uchwała została ogłoszona w dzienniku urzędowym województwa, w życie weszła po 14 dniach, tj. 22 maja br.
Jednak, aby móc ściąć zagrażające bezpieczeństwu drzewo, należało jeszcze wystąpić do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, gdyż teren, na którym topola się znajduje jest objęty ochroną. Wniosek do konserwatora został wysłany 28 maja br. (doręczony - 1 czerwca br.). Na decyzję Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków trzeba było czekać blisko dwa miesiące – do Urzędu Miasta w Kłodzku wpłynęła ona 24 lipca br. Zaś uprawomocniła się 10 sierpnia br.
– Drzewo przeznaczone było do ścięcia. Niestety, aby to zrobić musieliśmy przejść całą, absurdalnie długo trwającą procedurę. Zakończyła się ona dopiero w miniony poniedziałek – komentuje burmistrz Kłodzka Michał Piszko.
Czytaj także: Drzewo uszkodziło samochody na ul. Daszyńskiego
Przeczytaj komentarze (18)
Komentarze (18)