Ambasador w dżinsach zapowiedział powrót do korzeni. Zabawił w Bystrzycy Kłodzkiej i w naszych stronach

#BackToTheRoots – takim hasztagiem Marek Magierowski opatrzył na platformie X zdjęcie Małego Rynku w Bystrzycy Kłodzkiej. To jego rodzinne strony i – jak dodał  – jedno z najbardziej czarujących miejsc na świecie. A Magierowski, honorowy obywatel owego Królewskiego Miasta, widział ich naprawdę sporo.

Po co przytaczać opinię dyplomaty, który w końcu lipca przestał pełnić obowiązki polskiego ambasadora w USA, a odbyło się to w atmosferze pewnego skandalu? Miał zechcieć  finansowej rekompensaty za przedwcześnie zakończoną misję [pisaliśmy o tym TUTAJ]... My wiemy. Bo ten światowy człowiek widzi chyba więcej od większości mieszkańców ziemi kłodzkiej, swoich ziomków też.

Marek Magierowski – siedząc jeszcze na schodach The Metropolitan Museum of Art w nowojorskim Central Parku – uprzedzał, żeby nie tracić z nim kontaktu, być przy tym cierpliwym, a dowiemy się, że... „Człowiek błąka się po całym świecie, żeby dojść do Great Falls in Bystrzyca Kłodzka” – tak napisał kilka dni temu. To oczywiste nawiązanie do słynnych Great Falls, czyli wpaniałych wodospadów na rzece Potomak w USA.

Ambasador na X umieścił też migawki z Polanicy-Zdroju, z trwającego właśnie Międzynarodowego Festiwalu Szachowego. Podkreślił przy tym, że odbywa się on ku czci Akiby Rubinsteina, wybitnego polsko-żydowskiego arcymistrza i – co dodał – znanego miłośnika kawy. Przypomnijmy, że Marek Magierowski reprezentował Polskę także w Izraelu, a do Polanicy nie pojechał dlatego, że jest tam piękny basen?!

Może choć wypił kawę w polanickiej kawiarni Gambit? Dlaczego wyrwaliśmy się z tym basenem niczym filip z konopi? Otóż w rodzinnym mieście ambasadora trwa niezwykle ożywiona dyskusja: po co turyści mają przyjeżdżać do Bystrzycy Kłodzkiej i zostać tu chwilę dłużej, skoro basen na Górze Parkowej jest zamknięty [opublikujemy relację z takiego spotkania]. Wielu tego nie wie! Może Marek Magierowski im podpowie? [kot]