14-latek wjechał w sznurek rozwieszony między drzewami. To mogło mieć tragiczny finał!
Tragicznie mogła zakończyć się historia, jaka miała miejsce w niedzielę, 1 lipca na terenie parku Noworudzkiego w Kłodzku, gdzie czas spędzała grupa chłopców. 14-latkowie jeździli na rowerach po trasie, na której stworzyli sobie kilka przeszkód. W tym miejscu spotykali się już od dłuższego czasu jednak to co wydarzyło się tym razem mogło mieć dramatyczny finał. Nieustalona dotąd osoba rozwiesiła między drzewami sznurek, na który najechał jeden z chłopców. O zdarzeniu poinformował nas jeden z rodziców nastolatków.
- Tego dnia mój syn wraz z kolegami wybrał się na rowery w miejsce dobrze im znane, bo jeżdżą tam już od ponad roku. Stworzyli sobie tam taki tor do jazdy, który znajduje się obok ścieżki w parku Noworudzkim, w takim "dzikim" miejscu, wzdłuż fosy twierdzy. Nigdy nikomu to nie przeszkadzało, aż do tego dnia - opowiada jeden z rodziców. - Chłopcy jeździli sobie jak zawsze kiedy przyszedł do nich jakiś mężczyzna z dużym psem. Nie podobało mu się to i kazał im to zasypać. Zaczął ich straszyć psem, a jednego z nich złapał także za rękę nakazując mu wykonanie wydanego polecenia. Chłopcy się wystraszyli, zaczęli to zakopywać i odjechali. Po około 20 minutach wrócili tam jednak, bo chcieli zobaczyć czy nikt im nie zniszczył do końca tej trasy. Z tego co mówili przejeżdżali wolniej niż zwykle i to na szczęście ponieważ pierwszy z nich wjechał w rozwieszony między drzewami sznurek, a pod jego naporem aż wygięło mu do tyłu głowę. Dobrze, że z jednej strony nie był on mocno przywiązany, bo to mogłoby zakończyć się dużo gorzej.
Chłopcu na szczęście nic się nie stało, a po zdarzeniu nastolatkowie odcięli sznurek i wyrzucili go w krzaki żeby ktoś go znowu nie przywiązał. O tym co się wydarzyło, opowiedział po powrocie do domu swojemu tacie, jeden z chłopców.
- Niezwłocznie tam pojechałem. Powiadomiłem rodziców pozostałych chłopców. Wezwana została także policja, a na miejscu zabezpieczony został kawałek przywiązanego do drzewa sznura - mówi zdenerwowany ojciec.
Sprawę wyjaśnia obecnie policja. Przypominamy, iż niedawno podobną historię szeroko opisywały ogólnopolskie media. W kwietniu br. w Białym Borze (Podkarpacie) rozpięta na polnej dróżce metalowa linka przecięła tchawicę 15-latkowi, który jechał na skuterze. Chłopiec w stanie ciężkim trafił do szpitala, a w sprawie zatrzymany został 41-latek, który jak się okazało, rozwiesił linkę, bo nie chciał żeby ktoś jeździł po jego posesji.
Przeczytaj komentarze (19)
Komentarze (19)
0 rozumu
0 argumentów
100% motywacji do działania