[FOTO] SOR przy ul. Borowskiej nie ma wakacji

środa, 31.7.2024 10:16 0

Więcej wypadków komunikacyjnych, brawura na rowerach i hulajnogach, jazda bez kasku pod wpływem alkoholu i innych środków odurzających. Odwodnienia u seniorów i poparzenia słoneczne u dzieci. Do tego niewłaściwa opieka nad najmłodszymi i brak kontroli nad nastolatkami. Na Szpitalny Oddział Ratunkowy USK przy ul. Borowskiej codziennie trafia ponad 170 pacjentów.

- To dla całego personelu ogromne wyzwanie. Od maja obserwujemy zwiększoną liczbę pacjentów, to nawet o 1000 osób miesięcznie więcej w porównaniu z ubiegłym rokiem. To oznacza mniej więcej 30 pacjentów dodatkowo każdego dnia. I to zarówno dorosłych, jaki i dzieci, bo od 4 lat mamy oddział ratunkowy dla najmłodszych - mówi dr Janusz Sokołowski, lekarz kierujący Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Coraz więcej jest pacjentów z bardzo poważnymi urazami, najczęściej po wypadkach komunikacyjnych, w ciężkim stanie, gdzie każda sekunda decyduje o ich życiu. Tylko w tym roku takich chorych jest o 50 proc. więcej niż w zeszłym roku. Do połowy lipca tego roku lekarze zakwalifikowali do leczenia w Centrum Urazowym 30 najciężej chorych, z wielonarządowymi urazami, a w całym 2023 roku było takich pacjentów 20.

Dla medyków pracujących na SOR-ze wakacje to bardzo trudny czas. Lekarze, ratownicy medyczni, pielęgniarki, sanitariusze, salowe, pracujący na recepcji i wypełniający statystyki - wszyscy mają więcej pracy i zadań. Codziennie na dyżurze pracuje co najmniej 35 osób. Wspierają ich studenci UMW. 

- Latem jesteśmy bardziej aktywni, uprawiamy różne dyscypliny sportu, próbujemy czegoś nowego nie zawsze ostrożnie i z głową. Nie brakuje brawury i braku rozsądku. To widzimy nie tylko u nastolatków, ale także u ich rodziców. Szczególnie wieczorem wypadków jest więcej, gdy jesteśmy już zmęczeni, rozkojarzeni - dodaje dr Janusz Sokołowski.

Wśród poszkodowanych najwięcej jest jeżdżących na hulajnogach elektrycznych i rowerzystów. Po obrażeniach od razu widać, czy pacjent miał na głowie kask i z jaką prędkością jechał. Jeśli miał - to wypadek kończy się na ogół na zadrapaniach, stłuczeniach, skręceniach, czasem złamaniach. Jeśli nie - urazy twarzoczaszki bywają bardzo poważne. Niestety - bardzo wielu pacjentów jest pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających. To zmora ratowników.

Niestety latem więcej jest także wypadków komunikacyjnych. Bliskość autostrady sprawia, że to tu - na SOR przy ul. Borowskiej - najczęściej transportowani są pacjenci. I to zarówno drogą lądową - karetkami, jak i przy pomocy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Pogoda tego lata także nas nie rozpieszcza. Na SOR trafiają ofiary plażowania bez umiaru - z poparzeniami. Ale też dzieci i seniorzy z odwodnieniem organizmu. Dla starszych pacjentów wysokie temperatury to poważne zagrożenie omdleniami czy takimi chorobami jak zapalenie płuc i dróg moczowych. Nie ma dnia, by karetka nie przywiozła takich poszkodowanych na SOR.

- Lipiec jest bardzo pracowity, bardzo wielu mamy pacjentów. No cóż zobaczymy jaki będzie kolejny miesiąc wakacji - dodaje dr Sokołowski.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)

Nowy wątek